Jedzenie Kraków Kuchnia azjatycka Ocena końcowa: (3) Jest OK Restauracja Rynek Główny Sushi

Sushi, tempura i własnoręczne gotowanie w garze – Urara Sushi & Shabu Shabu – KRAKÓW, ul. Św. Tomasza

Początkiem stycznia 2019 wraz z ekipą z pracy wybraliśmy się do Urary świętować Nowy Rok.

W tej japońskiej restauracji obok klasycznego sushi, zup, ramenu, pierożków i tempury znajdziecie również Shabu Shabu czyli samodzielnie przygotowywany bulion z warzywami i dodatkami do wyboru: wegetariańskimi, mięsnymi lub owocami morza. W każdy stół wbudowana jest płyta grzewcza na której gotujemy to co zamówimy, ale o tym później… Pełne menu tutaj.

Lokal składa się z jednej sali z dwoma stolikami, oraz drugiej trochę większej mieszącej około dwudziestu osób. Ci co lubią obserwować pracę sushi mastera mogą zając miejsce przy barze.

Tego wieczoru obsługiwał nas sympatyczny kelner o azjatyckich rysach twarzy. Bez problemu można było z nim pogadać o wszystkich potrawach zarówno w języku polskim jak i angielskim.

Ucztowanie rozpoczęliśmy od przystawek. Zapraszam do zapoznania się z opiniami uczestników:

  • tatar z łososia (25 PLN). W: wizualnie świetnie skomponowana potrawa. Lekko pikantny sos nadawał jej kolorytu i przełamywał mdły posmak surowego łososia i awokado; G: very delicate taste and well presented dish.

img_9763

img_9768

  • tunćzyk w sezamie (25 PLN) był moją przystawką. Mięso ktoś bardzo niedbale pokroił, sezamem też oprószył byle jak.  Prezentacja na talerzu wręcz fatalna. W smaku nawet okej, ale zdecydowanie smaczniejszy i na pewno ładniejszy dla oka jest w Maverics. Mimo sporej jak na przystawkę porcji, zawiodłem się na tej pozycji.

img_9769

  • krewetki w tempurze (28 PLN). P: najsmaczniejsza i najbardziej zaskakująca była dynia w tempurze. Poza dynią, na talerzu oprócz krewetek znajdowała się cebula oraz słodkie ziemniaki. W pięciostopniowej skali przystawkę oceniam na 4+. 
  • tempura wegetariańska (24 PLN) skrywała w sobie dynię, czerwoną cebulę, boczniaka i chyba kalafiora. Wg N. była smaczna i chrupiąca.

img_9767

img_9766

Do przystawek zdążyliśmy obalić dwie butelki świetnego, super słodkiego śliwkowego wina Choya Silver (poł litra za 6 dyszek). Po dwudziestu minutach na stole zaczęły pojawiać się dania główne.

Z racji zamówienia zestawu „ugotuj sobie sam” to mi jako pierwszemu przyniesiono potrzebne półprodukty ;>

Zestaw Shabu Shabu z krewetkami i wołowiną (65 PLN) tuż przed wrzuceniem wszystkich dodatków do wrzątku prezentował się wybornie.

img_9770

A po kilku minutach i upakowaniu połowy składników do gara tak ;>

img_9774

A jak to smakowało? No właśnie kurcze powiem Wam średnio. Bulionowi brakowało charakteru, jakieś werwy, sam w sobie był niestety bardzo bezpłciowy. Wyjęte z niego płaty wołowiny nie miały absolutnie żadnego smaku. Wyobraźcie sobie plaster ugotowanej szynki wołowej bez żadnych przypraw… Krewetki hmm może i jędrne, ale obieranie ich bez szczypczyków jest bardzo trudne (nie wspominając o uporaniu się z czarnym jelitkiem). Kapusta gotowana ponad pięć minut zrobiła się ciapowata…  Tak wiem to oczywiście wina kucharza, ale weź tu rozmawiaj z ludźmi, próbuj ich smakowitości, obieraj ugotowane krewetki i jeszcze pilnuj czasu na kuchni… Najsmaczniejszym z tego wszystkiego był kleisty ryż, który wymieszałem z orzechowo-sojowym sosem.

Shabu Shabu może i jest fajną zabawą, ale teraz wiem na pewno, że w cenie 65 złotych zdecydowanie wolę żeby jedzenie przygotował mi profesjonalny kucharz. Rozmawianie, picie winia i próbowanie innych dań nie idzie u mnie w parze z  jednoczesnym gotowaniem. Na tej płaszczyźnie zdecydowanie nie jestem wielozadaniowcem.

W. zdecydował się na ogon smoka czyli 8 sztuk rollsów z awokado, zielonym ogórkiem, krewetką królewską w tempurze i kawiorem (38 PLN). Wrażenia smakowe takie, jakie być powinny, natomiast sposób podania i konsystencja ryżu zbyt mało dopracowana.

img_9777

img_9778

P. i N. upatrzyły sobie ognisty wulkan – 8 sztuk rollsów z krewetką w tempurze oraz mieszanką ryb i owoców morza: łosoś, węgorz, tuńczyk, krewetka, polanych sosami mango i wasabi (49 PLN).

P: danie na pewno lepiej wyglądało niż smakowało. Ryby ułożone na kawałkach sushi były niesmaczne, gumowate i nie dało się ich przełknąć. Niestety bardzo się rozczarowałam. Oceniam na 2.

N: sushi zostało polane sosami, które smakowały sztucznie i wg mnie nie pasowały ani do siebie, ani do ryżu – zabijały cały smak. Danie podane było z tłustą, pokruszoną tempurą, której było za dużo. Danie nie warte swojej ceny. Nie smakowało mi. 

img_9779

img_9780

G. wybrał zestaw Hiyori  – California x8, łosoś sashimi x3, łosoś hosomaki x3 (42 PLN). Podsumował jako dobre, ale nie wykazał większej ekscytacji.

img_9775

img_9776

W Urara miło spędziliśmy czas, wypiliśmy kilka butelek słodkiego wina i zjedliśmy średnie, pseudojapońskie specyfiki. W trakcie naszej wizyty zabrakło tego czaru, świeżości i dbałości o szczegóły. Z racji bardzo pozytywnej obsługi nie skreślam tej miejscówki, ale raczej szybko nie wrócę.


18 czerwca obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Sushi. Nie pamiętałyśmy o tym, ale dziwnym zbiegiem okoliczności tego właśnie dnia (2018) trafiłyśmy z I. do Urara Sushi & Shabu Shabu.

img_4009

Naszą uwagę przykuł zestaw dla 2 osób (95 PLN) zawierający:

zupy: miso x2
przystawki : wakame, sajgonki z łososiem
gorące kąski: pierożki gyoza z mięsem, kalmary w tempurze
sushi : rollsy ogon smoka, hosomaki z łososiem + sos x2

Pomysł wydał nam się świetny. Skusiła nas możliwość spróbowania rożnych rzeczy w rozsądnej cenie tylko czy wszystko spełniło nasze oczekiwania?

Na wstępie na stole pojawiła się zupa miso. Bardzo gorąca, esencjonalna, podana  w miseczce z przykrywką. W środku klika kawałków tofu.

img_4000

W międzyczasie zaczęły pojawiać się przystawki i gorące kąski: glony wakame oraz chrupiące sajgonki z  łososiem i awokado.

img_4004

Następnie pierożki z miesem wieprzowym – miękkie z dobrze wyczuwalnym farszem oraz kalmary w tempurze podane ze słodko kwaśnym sosem.

W pewnym momencie na stole miałyśmy wiele różnych potraw. I to było super, bo mogłyśmy się cieszyć smakiem każdej z nich w wybranej chwili i konfiguracji.

img_4005

Na koniec wjechało sushi: ogon smoka – krewetka w tempurze z awokado i kawiorem oraz hosomaki z łososiem.  Wszystko super świeże, ryż delikatnie ciepły, główne składniki dobrze wyczuwalne.

img_4006

img_4007

Obsługująca nas Pani odpowiadała na wszystkie zadawane pytania i bez zastrzeżeń przekazała kucharzowi naszą prośbę o obróbkę cieplną łososia w hosomakach. Szkoda tylko, że nie powiedziała nam że w sajgonkach również jest surowy…

Odpowiadając na pytanie zadane powyżej: absolutnie się nie zawiodłyśmy! Porcja wbrew pozorom okazała się spora, wyszłyśmy dobrze najedzone.

Z chęcią wrócimy, szczególnie że wypady na sushi w damskim gronie stają się naszą małą tradycją 🙂


  • www: http://urarasushi.pl
  • śniadania: brak
  • lunche: brak
  • parking: publiczny poza Rynkiem, płatny pon – sb
  • kącik dla dzieci: brak
  • ogródek / taras: brak

OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):

lokal / wystrój 3,5
wielkość porcji 3,5
smak 3
obsługa 4
cena / jakość 3

OCENA KOŃCOWA:  3,4 / 5  (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)

Screenshot 2020-06-03 at 00.26.30


Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.

 

Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.

2 komentarze

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: