Jedzenie Kazimierz Kraków Kuchnia amerykańska Ocena końcowa: (3) Jest OK Restauracja Rynek Główny Stare miasto Steakhouse

Jeśli żebro to tutaj – Rzeźnia Ribs on fire – KRAKÓW, ul. Bożego Ciała i Plac Dominikański

Urodziny ziomka to nie byle jaka okazja do świętowania. A jeśli wspomnę iż mowa o liczbie okrągłej, to już w ogóle szaleństwo.

Celebrując powyższe w krakowskim ribhouse’ie na Kazimierzu, w październiku 2022 zeżarliśmy kilka kilogramów mięsa.

W ramach rozgrzewki poprosiliśmy wszystkie cztery przystawki z karty. Po dwudziestu minutach trafiły na środek stołu i grzecznie się nimi w pięciu podzieliliśmy.

Tatar z polędwicy wołowej (45 PLN) to klasyk nad klasyki – masło, kapary, żółtko, cebulka, kiszone i musztarda. Tyle i aż tyle. Co prawda takie zwarte, niekrystaliczne mięso przywodzi mi na myśl tanie jadłodajnie, ale smakowo wołowina z dodatkami okazała się bez zarzutu.

Kiełbaski z grilla (29 PLN) podane w żeliwnej patelence same w sobie okey, słodkawa cebulka dodawała im smaku. Przyjemne i jak najbardziej zjadliwe, ale niczego odkrywczego w nich nie znajdziecie 🙂

Podobnie ma się sprawa z krewetkami ilości 6szt. duszonymi na maśle (45 PLN) z wyczuwalnym winem oraz pietruszką. Jędrne i smaczne, ale niczym się nie wyróżniające na tle większości restauracji które je serwują.

Niewątpliwym minusem wszystkich trzech wyżej wymienionych przystawek było słabej jakości, zleżałe pszenne pieczywo.

Najciekawsze z całej bandy okazały się skrzydełka Buffalo (29 PLN). Podane ze świeżą marchewką oraz selerem naciowym i świetnym dressingiem blue cheese. Można je zamówić z kilkoma rodzajami sosów. My poprosiliśmy o azjatycki Hoisin – nie był zły, ale rzadki jak woda.

Startery zniknęły w oka mgnieniu. Po trzydziestu minutach na stół wjechały armaty większego kalibru.

Dwa 300 g. antrykoty (125 PLN) W. i P. wymietli co do grama – nie pozostawili nawet tłuszczyku. Co prawda nie ugrillowano ich pod życzenie – jeden przeciągnięto, a drugi zamiast medium przyrządzono niemalże na blue, ale chopy tak czy siak zjadły bez zająknięcia.

Zarówno ziemniak w soli jak i frytki są do tych mięs pasującymi dodatkami. Bardzo słaby okazał się rzadki jak woda sos pieprzowy, czosnkowy ratował sytuację.

Wieprzowe żebrunio poprosiłem w opcji z grillowaną piersią (65 PLN) i muszę przyznać iż dawno nie jadłem tak soczystego kuraka. Był bardzo gruby, lecz kucharz poradził sobie z jego przyrządzeniem na piątkę z plusem – dopiekł od środka i nie spalił z zewnątrz.

Żeberka 300g. również rewelacyjne. Mięso odchodziło od kości za mocniejszym dotknięciem widelca, nie było bardzo tłuste, a sos klonowy osładzał je w sam raz.

Sz. poprosił o te same żebra, aczkolwiek w powiększonej wersji nazwane słusznym rozmiarem (0,5 kg – 65 PLN). Zmiótł w try miga i pochwalił z aprobatą.

Najgorzej trafił solenizant, albowiem jego grillowane żebro wołowe (85 PLN) charakteryzowało się niesamowitym poziomem tłustości i sporo z tego co na obrazku poniżej nie było mięsem, acz kością.

Wspólnymi mianownikami wszystkich desek były kiszone ogórki oraz bardzo specyficzna surówka Coleslaw – niedość, że o anyżowym aromacie to dodatkowo z rodzynkami. Dla niektórych to może być już za dużo 😉

Męska, urodzinowa wizyta jak najbardziej na plus. Obsługa jest miła, ale dwie osoby na tak duży lokal to zdecydowanie za mało – na samo podanie kart czekaliśmy około piętnastu minut, równie długo nalewały się napoje. Należy jednak zauważyć iż z kwadransu na kwadrans było coraz lepiej – być może jest to spowodowane faktem coraz późniejszej godziny i tym samym mniejszej ilości gości…

Oceniając kolację urodzinową jako całość wyszliśmy zadowoleni i ukontentowani.


  • www / fb
  • śniadania: brak
  • oferta lunchowa: brak
  • parking: publiczny płatny przy ulicach obok
  • kącik dla dzieci: brak
  • ogródek / taras: brak
  • miejsce przyjazne zwierzakom: ?

OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):

*** UWAGA, OCENY DOTYCZĄ TYLKO LOKALU NA ULICY BOŻEGO CIAŁA ***

lokal / wystrój 3,5
wielkość porcji 3,5
smak 3,5
obsługa / serwis 3-
cena / jakość 3,5

OCENA KOŃCOWA:  3,5 / 5   (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)

Rating: 3.5 out of 5.

Zaobserwuj profil bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.

Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.

RECENZJE STARSZE NIŻ TRZY LATA.

 

O „Rzeźnickich” żeberkach słyszałem wiele dobrego, ale niestety podczas niegdysiejszej męskiej wizyty w lokalu na placu Dominikańskim, nikt z nas ich nie spróbował.

Swoją ciekawość zaspokoiłem w jesiennej edycji Restaurant Week w październiku 2018.  Zasady festiwalu są proste: płacicie 49 PLN za osobę i w tym macie wliczone pierwsze i drugie danie, deser oraz drink Martini.

Po wejściu do lokalu zastaliśmy zajęte wszystkie stoliki. Kelner zza baru poinformował nas, iż nasza festiwalowa czwórka znajduje się na samym końcu sali. Trafiliśmy bez problemu.

Ten sam jegomość podszedł chwilę później wypytać o darmowe drinki i inne napoje. Wrócił z nimi całkiem chyżo po jakichś pięciu minutach.

Z zupami już nie było jednak tak szybko – czekaliśmy na nie spokojnie dwadzieścia minut:

  • żurek  – świetny, mocny w smaku,  konkretnie zabielony i aromatyczny, z połówką jajka i całym mnóstwem białej kiełbasy. O pomstę do nieba wołały jednak te mini grzanki – ktoś mógłby w końcu wyczyścić ten grill !

img_7338

  • grzybowa – wonna, gęsta, gorąca i lekko pieprzna – dobra, naprawdę niezła.

img_7339

Warto zwrócić uwagę, iż te porcje to nie były jakieś przydziały degustacyjne – polewki podane były w pełnoprawnych, sporych misach.

Na kolejne dania przyszło nam znowu poczekać – tym razem ponad pół godziny… Po tym czasie na stół wjechały:

  • żebro, pieczony ziemniak z super chrupiącą skórką, śmietana, ogórki i wariacja na temat sałatki Coleslaw. Zaczynając od najważniejszego czyli żebra – nie było ono może aż tak idealne jak to najlepsze jakie jedliśmy w życiu we Lwowie,  ale naprawdę niczego mu nie brakowało. Niespalone, dobrze wypieczone, nie jakieś bajecznie soczyste, ale serio smaczne. Ziemniak okey, ale czegóż tu znowu wymagać od ziemniaka? Coleslaw trochę mnie zszokował – po pierwsze miał rodzynki, a po drugie bardzo intensywny posmak kopru włoskiego. Dobry? Nie dobry? Sam nie wiem – nietypowy to na bank.

img_7343

  • polik wołowy w bułce z piklowanymi warzywami oraz prześwietną słodko – pikantną sałatką z ogórków z chili. Buła niezła, miękkiego i dobrego mięsa w sam raz, w smaku przebijał się ziołowy estragon. Dodatków również nie brakowało. Legitnie.

img_7341

img_7342

Powiem Wam, że w tym momencie moglibyśmy już ucztę zakończyć – najedliśmy się pod sam korek. Ale hola hola – na stole pojawiły się jeszcze desery… Co prawda ze sporym poślizgiem, bo po około 25 minutach, ale to dobrze – zdążyliśmy odetchnąć i przygotować żołądki do ostatecznego testu.

Sernikszarlotka z czekoladowymi lodami nie urwały dolnej części ciała, ale zjedliśmy je z przyjemnością. No i prawie pękliśmy z przejedzenia!

img_7345

img_7346

W ramach przeprosin za długi czas oczekiwania poczęstowano nas wiśniową nalewką.

img_7344

Obsługujący nas chłopak był miły i chętnie odpowiadał na pytania odnośnie składników wybranych dań. 

We czwórkę oceniliśmy jedzenie jako bardzo dobre, a kolację uznaliśmy za udaną. Wybór Rzeźni okazał się celnym strzałem. Cieszę się że w końcu spróbowałem żeberek i że nie zaliczyliśmy wtopy z wyborem miejsca.

Cóż więc mogę rzec innego aniżeli to iż miejsce polecam. Z Rzeźni na sto procent nie wyjdziecie głodni. Jeśli nie oczekujecie orkiestry smaków i wysokolotnych przeżyć kulinarnych, Wasze podniebienia będą zadowolone.

 


Pomysł na szybkie wyjście z chłopakami z pracy na stejka i piwo w listopadzie 2016 zaowocował tym, iż znaleźliśmy się we czterech w Rzeźni na Placu Dominikańskim.

Dominującym kolorem lokalu jest czerwony, za sprawą „żarówiastych”, czerwonych szyldów z daleka wygląda trochę jak klub go-go.

 

img_1481

W oczekiwaniu na M. zamówiliśmy przekąski. Nad białą kaszanką (bez krwi) podaną wraz z ogórkiem kiszonym oraz kromkami pszennego chleba (9 PLN) nie ma co się rozwodzić – poprawna.

img_1482

Zupą dnia była cebulowa (12 PLN) na wywarze z wina z ogromną ilością cebuli właśnie i grzankami, bez sera który bardzo często pływa na wierzchu tych polewek.

img_1484

Totalną wpadką była sałatka z rostbefem. Ogromna porcja różnych sałat podanych jak dla królika – sporo twardych kawałków bez żadnego sosu. Sytuacji nie ratowała ani wołowina której było raptem 5 plastrów, ani dodatki w formie pestek dyni lub pomarańczy.

img_1483

Po pokonaniu pierwszego głoda i zamówieniu drugich dań mieliśmy bardzo dużo czasu żeby pogadać o wszystkim, bo czekaliśmy dokładnie 55 minut! Za sytuację zostaliśmy przeproszeni przez miłą kelnerkę, która często sprawdzała czy u nas wszystko w porządku. Doradzała też w wyborze piwa którego w Rzeźni jest niezły arsenał.

Zamówiliśmy trzy steki z wołowiny plus stek z tuńczyka. Moja polędwica wołowa 180g. podana wraz z masłem czosnkowym (43 PLN) i dodatkami: grillowanymi warzywami (13 PLN) i pieczonym ziemniakiem (7 PLN). Mięso było medium tak jak chciałem, niegumiaste, niespalone, pachnące grillem – w porządku. Bardzo fajny pomysł na zrobienie ziemniaka, który miał słoną, chrupiącą skórkę. Z warzyw zapamiętałem bardzo wyraźną cykorię.

img_1485

img_1490

F. do swojego steka zamówił frytki (9 PLN):

img_1489

Sz. wybrał Ribeye (59 PLN) – czyli antrykot z tłuszczykiem w środku z tymi samymi dodatkami co moje.  Poziom wysmażenia sporej wielkości mięsa (330g. wg karty) budził jednak wątpliwości – miał być medium, ale był jednak bliżej rare.

img_1486

img_1491-1

P. chciał zjeść fit i zamówił 200g steka z tuńczyka (52 PLN) wraz z frytkami z batatów (13PLN). Porcja zniknęła w 5 minut i zastanawiał się gdzie później pójdzie na kebaba 😉 Niska kaloryczność zestawu nie zapełni głodnego faceta, nie ma co się oszukiwać – P. wyłamał się z szeregu „mięsozamawiaczy” i dostał nauczkę.

img_1488

Po wizycie jestem na siebie zły, bo  nikt z nas nie spróbował żeberek z których słynie Rzeźnia. Zamówione dania powiedzmy sobie szczerze wypadły średnio, spodziewałem się czegoś więcej. Mam wrażenie, że cena do jakości otrzymanych potraw nie była adekwatna.

Godzinny czas oczekiwania zdecydowanie nie wpływa pozytywnie na moją opinię.

Wszystko było takie sobie i w żaden sposób nie porwało. Jak kiedyś sprawdzę firmowe żeberka to kto wie, może moje nieprzychylne nastawienie się zmieni, na teraz nie odważyłbym się tego miejsca polecić. 

7 komentarzy

  1. ******Reposted from facebook comments engine******
    Bartosz Głowacki Zdecydowanie posiadają ciekawostke w menu: najgorszy coleslaw w historii coleslawa 🙂

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: