Turecki streetfood z prowincji Mersin – Ottamam – KRAKÓW, ul. Zwierzyniecka

Wow ależ odkrycie! Od razu i bez przyczajki napiszę, że mały gastropunkt przy bardzo ruchliwej ~~alei Adama Mickiewicza~~ (obecnie w tym miejscu znajduje się inny lokal tych samych właścicieli pod szyldem #toniejestpizza, a opisywany #toniejestkebeb został przeniesiony do większego lokalu na ulicy Zwierzynieckiej) rozgrzał moje gastronomiczne serce do czerwoności.

Wszystko za sprawą niebywale intensywnych i aromatycznych specjałów o wdzięcznej nazwie tantuni.

Tantumi można zamówić w dwóch rodzajach chleba z mięsem duszonym na specjalnej patelni z otworem lub mięsem grillowanym. W karcie są rónież opcje wegetariańskie, desery oraz napoje. Polecam lekturę opcji tutaj.

Końcem maja 2022 przechodząc ulicą Zwierzyniecką nie mogłem odpuścić Ottomama.

Zamówiłem tantuni z mielonym antrykotem (19 PLN), a już po kilku minutach dostałem go do ręki. Proces przygotowania wygląda mniej więcej tak jak na kolażu poniżej.

O odczuciach smakowych oraz tym czemu #toniejestkebab przeczytacie poniżej – od pierwszego razu kompletnie nic się nie zmieniło 😄

O miejscu dowiedziałem się od kolegi S., którego szczerze za kulinarną wiedzę szanuję. Kiedy wcześniej wspomniał mi o świetnym tureckim jedzeniu, wiedziałem że czeka mnie gastronomiczny odjazd.

W połowie lipca 2021 na start zamówiliśmy dwie pozycje. Po ich zjedzeniu natychmiast zdecydowaliśmy, że to nie koniec i domówiliśmy trzecią. Wszystkie poprosiliśmy o podział na pół, aby wygodnie spróbować każdej z nich.

Tantuni w wypiekanym na miejscu tureckim lawaszu o grubości pomiędzy kartką papieru, a tekturą poprosiliśmy z antrykotem (17 PLN). Zapach i smak mięsa rozłożyły mnie na łopatki. Wołowinie akompaniują tylko cebula, pomidor i pietruszka. Uwierzcie mi – nic więcej nie potrzeba – jest ogień i dziki szał!

Następnie za koleją dostaliśmy tantuni w tym samym lawaszu, ale z grillowanymi na szpadkach wołowo – jagnięcymi kotletami (21 PLN). WOW o WOW. Tutaj również pełna ekstaza potęgowana nie tylko przez cebulę, pietruszkę oraz w tej opcji grillowanego pomidora, ale także nutkę pikanterii. Wspaniałość i cudowność, że aż brak słów.

Tak wygląda połowa tantumi. Po kilku łapczywych gryzach ani się obejrzycie kiedy nic Wam nie zostanie.

Ah przepraszam – coś Wam pozostanie. Nie jedzenie, lecz dzika rządza posiadania więcej tego turboaromatycznego streetfodowego cuda. Bez zawahania podbiegłem do okienka i poprosiłem kolejną potrawę: tantuni na talerzu z jogurtem z mixem mięs (18 PLN).

Dwa lawasze z treściwym wypełnieniem sowicie podlano doskonałym jogurtem oraz tłuszczem powstałym ze smażenia mięs wraz z magiczną, niesamowicie wonną, pełną kuminu, chili i być może sumaku oraz innych orientalnych przypraw mieszanką. Kolejny raz brak mi słów. Chapeau bas.

Na koniec jedna ważna uwaga! #toniejestkebab jaki możecie znać z ulubionych kebabowni. Smakuje inaczej, jest przygotowywany na całkowicie innych składnikach (nie gotowce, a własne pieczywo i mięsa) no i na pewno od kebabow do których jesteście przyzwyczajeni jest mniejszy. Takie tatuni to około połowa kebsa 13tki, od Buły czy Habibi’ego. Miejcie to na uwadze przy większym głodzie.

Będę wracał, oh jak bardzo będę wracał. Zabiorę tu każdego kto chce poznać kuchnię Turcji, bo właśnie takie smaki pamiętam ze służbowych wojaży do Istanbułu.

Po jednej próbie nie wystawiam ocen, ale jakbym miał to zrobić to uwierzcie mi – w kategorii smaku dałbym bez wahania piątkę! Idźcie i spróbujcie – zakochacie się na amen! To jest streetfood doskonały i jeśli kolejna wizyta będzie równie dobra, to miejsce sto procent wyląduje w zestawieniu najlepszego streetfoodu w Krakowie.