RESTAURCJA NIECZYNNA
Pewnego ciepłego majowego 2021 popołudnia zaserwowaliśmy sobie wraz z ziomkami z lubelskiego popularny ostatnio, szybki i wygodny w jedzeniu #comfortfood. Polish burgery to nic innego jak ukryte w wypiekanych w restauracji, odrobinę słodkich, podgrillowanych od środka bułach, polskie szlagiery.
Owe wypełnienia znacie zapewne z domowych stołów. Pytanie czy jedliście je podane w taki sposób? Tyle o ile schaboszczaka czy mielonego brało się do bułek na wycieczki, tak dwóch kolejnych chyba raczej nie. No i na wycieczkach konsumowało się te wynalazki na zimno, tutaj mamy je ciepłe.
Z racji #covid19 zamówiliśmy na wynos, więc nie jestem w stanie w konkretny sposób odnieść się do kwestii lokalu czy obsługi. Samo stwierdzenie, że restauracja na pierwszy rzut oka wydaje się dopracowana oraz Pani od której odbierałem zamówienie bardzo przyjazna to za mało, aby wystawić finalne oceny.
No dobrze, pozwólcie, że bez dalszego zanudzania przejdę do sedna.
- zacznę od buły najsłabszej czyli wycenionego na 25 złotych schabowego. Czemu jest na końcu stawki? Bo w każdym jednym gryzie burger epatował cytrynowym majonezem, a ten zabijał wszystkie inne suplementy. Gromił sadzone jajo, sałatę, a nawet roztopiony do granic wędzony ser. Kurcze ten majo przyćmił nawet schabowego, ale tutaj akurat nie ma się co dziwić, bo kotlet był cieniuteńki i kompletnie nie tak rubaszny jak na zdjęciach z restauracyjnych socjali. Kompletnie nie zrozumieliśmy przesłania płynącego z cytryny, ja wiem że w niektórych rejonach podaje się te kotleciska z owym cytrusem, ale nie może być tak że gra on pierwsze skrzypce.


- kolejnym w stawce był zrazowy (25 PLN). Bugs ciekawy, lecz za sprawą rodzynek (niewspomnianych w opisie) oraz konfitury z czerwonej cebuli, szalenie słodki. Nie wyczuliśmy w bułce kompletnie żadnej pikantności, więc musztarda Dijon jeśli rzeczywiście się w niej znajdowała to niestety w mikroskopijnej gramaturze. Plus za rześkiego Coleslawa z czerwonej kapusty i obecność sera Cheddar. Na pochwałę zasługuje super kruche, chude mięso (skoro to zraz zapewne wołowe, być może udziec?). Bugs nam smakował, lecz jednocześnie zaskoczył sporą ilością węglowodanów prostych.


- dorszowy za prawie trzy dyszki (dokładnie 29 PLN) podejdzie tym co lubią delikatne i nienarzucające się kubkom smakowym nuty. W tle czuć Cheddar, sałatę oraz sos tatarski, ale to zamknięta w perfekcyjnie chrupiącym panko ryba jest kapitanem tego komfortowego statku. Bugs to idealny wybór dla tych którzy nie jedzą, lub ograniczają mięso parzystokopytnych.


- mielony (25 PLN) to naszej trójki bezsprzeczny faworyt. Aromatyczny i super soczysty oczywiście wieprzowy sznycel w połączeniu z majonezem, gruboziarnistą musztardą, Cheddarem i kiszonym ogórkiem robi robotę. Prosty i nie przekombinowany. Dawno nie jadłem tak dobrej i dopracowanej smakowo kanapki na ciepło.


„Prostomostowskie” burgery to strawa jak najbardziej reprezentująca obecnie popularny komfortowy trend. Jest kilka opcji do wyboru, towar łapiecie w rękę i konsumujecie w plenerze w cieniu na ławce przy Wiśle lub w domowych pieleszach. Bez sztućców i zabawy z talerzami. Szybko i wygodnie.
Chciałbym napisać, że burgery były perfekcyjnie dopracowane, lecz tego nie zrobię gdyż do perfekcji odrobinę im brakowało (oprócz mielonego – to akurat kocur). W lokalu raczej już ich nie zamówię, ale na wynos jeśli przyjdzie mi ochota na polskie, każdego oprócz schabowego jak najbardziej tak.
Dwa miesiące wcześniej początkiem marca 2021 przetestowaliśmy cztery obiadowe pozycje. Prosząc na wynos dostałem je zgrzane w pojemnikach. Opakowania są mało eko (a może to biokompozyt?), lecz szalenie wygodne w transporcie – no i porównując do tekturowych czy styropianowych zdecydowanie dłużej utrzymują ciepło.
Strawa, po zdjęciu wierzchniej folii prezentowała jak na rycinie poniżej.

- mielony (26 PLN) zaskoczył kulistą formą oraz bardzo chrupiącą panierką – do tej pory nie jadłem tak przyrządzonego polskiego szlagiera. Środek z wyraźnym zapachem cebulki i super soczystym mięsem. Jak za tą cenę wydał mi się jednak mały – zajmował prawie dwukrotnie mniej miejsca aniżeli aksamitne, lekko maślane, świeże ziemniaczane puree.

- schabowy z kostką (29 PLN) serwuje się z tym samym co wyżej ziemniaczanym puree. Dobrze wysmażony przy kostce, nie przeciągnięty, z chrupiącą panierką i super soczystym mięskiem. Taki prawdziwie domowy. Godny polecenia.

Do mięs poprosiłem zestaw surówek. Za 7 złotych otrzymałem marchewkę, selera, kiszoną kapuchę oraz buraczki. Porcja każdej ważyła około 150g, spożywałem na dwa razy. Do żadnej z nich nie mam się o co przyczepić – smakowały dokładnie tak jak wyglądały – legitnie i świeżo.

Cena za owszem dobrego, lecz również prostego schaboszczaka czy mielońca wraz z dwoma dodatkami to wydatek około 35 złotych. Na pytanie czy jest to dla Was dużo czy mało musicie odpowiedzieć sobie sami. Ja od siebie dodam, że od poniedziałku do piątku Prosto z mostu oferuje w bardzo atrakcyjnych kwotach lunche dnia – szczegóły znajdziecie na dole postu tuż przed ocenami.
Wracając do recenzji, czas na dwa dania mączne.
- pierogi ruskie (18 PLN) według menu serwowane są ze śmietaną, jednak z jakiegoś powodu zamiast nabiału otrzymałem podsmażoną cebulkę i szczypiorek. Czemu? Nie wiem. Czy żałuję? Nie, gdyż omasta przypadła mi do gustu. Wyraźnie bardziej ziemniaczany aniżeli serowy farsz, jak dla mnie przyprawiono zbyt delikatnie, musiałem dosolić i dopieprzyć, ale to jak wiadomo jest już kwestią bardzo osobistą. Nie zakochałem się.

- drugie omaszczone chrupiącą słoniną i szczypiorkiem pierogi dzierżyły gotowaną (smakującą jak rosołowa) perliczkę (24 PLN). Mięso o super lekkiej konsystencji i wyraźnym smaku zaskarbiło moje uznanie, jednak 7 sztuk zniknęło w oka mgnieniu. Przepyszne i zdecydowanie do powtórzenia przy najbliższej okazji.

Wspólnym mianownikiem obu wersji było niezmiernie delikatne ciasto – muszę przyznać, że tak cienkiego nie jadłem już dawno. To jest zarówno plus jak i minus. Ten drugi gdyż co najmniej po kilka sztuk z każdej tacki w trakcie prób odklejania od siebie na wzajem się po prostu rozwaliła. Nie jestem również miłośnikiem dużych falbanek i sporo z nich musiałem po prostu odkroić i zostawić – zdecydowanie bardziej wolę delektować się farszem aniżeli samym ciastem.
Jeśli chodzi o wielkość porcji to nie oszukujmy się – siedmioma sztukami facet na pewno nie poje pod korek. Osoba z konkretnym apetytem powinna pierogi traktować nie jako danie główne, lecz przystawkę.
Bez wątpienia Prosto z Mostu serwuje smaczną i tradycyjną acz z lekkim twistem kuchnię polską, jednak tymi dwiema próbami nie wyrobiłem sobie ostatecznej opinii. Wrócę na tatara, śledzika i kilka kolejnych szlagierów i wtedy wystawię finalne noty.
- www: https://www.facebook.com/prostozmostu.krakow/
- śniadania: brak
- oferta lunchowa: pon-pt 12-17 zupa + danie główne 25 PLN; z deserem 29 PLN
- parking: publiczny płatny przy ulicach obok
- kącik dla dzieci: ?
- ogródek / taras: ?
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
*** BRAK OCEN PRZEZ WZGLĄD NA DOTYCHCZAS KONSUMPCJE TYLKO POZA LOKALEM ***
lokal / wystrój
wielkość porcji
smak
obsługa
cena / jakość
OCENA KOŃCOWA: (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)

Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
te mielone super!
PolubieniePolubienie