Swego czasu książki Mario Puzo, jedna za drugą pochłaniałem z zapartym tchem, wczuwając się w historie fikcyjnych mafiosowskich rodzin. W czerwcu 2020 przeglądając stronę festiwalu Restaurant Week zobaczyłem na liście Corleone i bez dłuższego zastanowienia na kolejną ambasadorską kolację wybrałem tę znajdującą się tuż przy Rynku Głównym włoską restaurację. Musicie wiedzieć iż to miejsce, na krakowskiej mapie kulinarniej istnieje już od ponad dwudziestu lat! Tak dwudziestu!
W edycji oznaczonej hasztagiem #WiwatRestauracje, niedość że w kwocie pięciu dyszek bez złotówki świadczy się gościom trzydaniowe doświadczenie, to dodatkowo chętnych raczy się darmowym drinkiem Martini Fiero. Jakby tego było mało, każdy gość całkowicie za darmo może zamówić butelkę Coca-Coli. Sami przyznacie, że jest to szalenie kusząca oferta.
O umówionej godzinie czekał na nas stolik w przepięknym, klimatycznym ogrodzie.
Od razu przypomniały się nam włoskie wojaże w rejony jezior Como, Gardy albo Maggiore.
Ze wspominek pięknych Włoch wyrwała nas pani pytając czy życzymy sobie pieczywo do przystawek. Odpowiedź mogła być tylko jedna, a po chwili dostaliśmy koszyk z taką oto nie domową, acz świeżą, ciepłą i chrupiącą bagietą z masłem.
Poczęstowano nas również mini grzankami a’la Wasa z oliwno – orzechowo – czosnkową pastą.
Po kilku minutach dostaliśmy przystawki:
- MENU A – śródziemnomorski, marynowany, miękki i absolutnie niegumowy kalmar zaskoczył nutką pikanterii pochodzącej z peperoncino. Cienkie plastry głowonoga zestawiono z paskami kopru włoskiego, kawałkami selera naciowego oraz oliwkami. Starter trafił w moje gusta.
- MENU B reprezentowały podsmażane na maśle zielone szparagi z również przysmażoną szynką prosciutto cotto na której spoczywały plastry parmezanu. Zakąska smaczna acz szkoda, że tylko jeden szparag podano z okwiatem – reszta to same „badyle”.
Rozpoczęło się całkiem dobrze, więc z niecierpliwością czekaliśmy na dalszą część. Po chwili dostaliśmy nie ciepłe, acz gorące talerze.
Po swoim daniu z MENU A: lazanietta z mozzarellą di Buffala, pokrzywą i suszonymi pomidorami, nie wiedziałem czego się spodziewać… Bo czymże jest ta lazanietta? Małą lasagną? No tak ! Raz, że mniejsza, a dwa, że nie taka zwarta i równa, lecz bardziej rozproszona. Miejscowo mocniej przypieczone części smakowały fenomenalnie. Płaty makaronu i treść pomiędzy nimi również perfekt. Pyszności.
W MENU B zaserwowano rozmarynowe fettucine z pieczoną kaczką i pomarańczą. Po włoskim makaronie spodziewaliśmy się iż będzie bardziej al-dente aniżeli miękki – ten ugotowano bliżej drugiej strony. Jeśli chodzi o szarpane mięso to tylko nieliczni zdołaliby odgadnąć że w makaronie mają do czynienia z szerokodziobą ptaszyną. Występującego w nazwie dania owocu nie doszukaliśmy się – być może właśnie za sprawą pomarańczy drób zmienił swój smak?
W daniu od razu wyczuliśmy domowy makaron. Celem potwierdzenia zaczepiłem kelnera, który upewnił mnie w tym przekonaniu. Chłopak zaznaczył również, że pasta w lanzanieccie także jest przygotowywana na miejscu.
Kolację zakończyliśmy truskawkowym à la Tiramisu z odpowiednio słodkim mascarpone oraz miękkim, nasączonym truskawkowym syropem (chyba?), podłużnym, sklepowym biszkoptem.
To był miły wieczór, nie tylko dzięki dobremu jedzeniu (standardowe menu jest tutaj), ale również przyjaznej, miłej i dobrze poinformowanej kelnerce.
Jako, że sporo z Was ciągle o to pyta, informujemy że ekipa nic sobie nie robi z rekomendacji pandemicznych dotyczących noszenia maseczek – nie uświadczycie ich u nikogo z obsługi. Przy wejściu odkazicie jednak ręce, a stoliki rozmieszczone są z zachowaniem odpowiedniego dystansu.
Na wystawienie ocen jest za wcześnie, ale co się odwlecze to nie uciecze. Z pewnością wpadniemy do Corleone kolejny raz. Ten ogród przyciąga, a w razie niepogody nie tylko na zewnątrz, ale również i w restauracyjnych wnętrzach da się poczuć ducha Ojca Chrzestnego.
- www: https://www.facebook.com/corleonekrakow/
- śniadania: brak
- oferta lunchowa: brak
- parking: publiczny płatny poza Rynkiem płatny pon – sb
- kącik dla dzieci: brak
- ogródek / taras: tak jeden z najmilszych w Krakowie
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój
wielkość porcji
smak
obsługa
cena / jakość
OCENA KOŃCOWA: (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
Taaaak to prawda. Kocham ich ogród tak samo jak Trzech Papryczek.
PolubieniePolubienie
pięknie wszystko podane!
PolubieniePolubienie
A gdzie w Krakowie są jeszcze podobne, przyjemne ogródki?
PolubieniePolubienie