W lutym 2023 odwiedziliśmy Ka na lunch. Aby nie tracić czasu na oczekiwanie na miejscu, tuż po wyjściu z biura zadzwoniliśmy i zamówiliśmy cztery pozycje lunchowe. Jakież było nasze zdziwienie kiedy kilkanaście minut później przekraczając drzwi lokalu, kelnerka zapytała kolejny raz o to co zamawialiśmy. Okazało się iż nie zrozumiała przez telefon, ale nie wysiliła się również aby do nas oddzwonić.
Siedzieliśmy sobie więc i gaworzyliśmy przy stoliku od 12:13, a nasze lunche dostaliśmy 12:49. Tak dobrze widzicie – prawie czterdzieści minut! Ze strony obsługi zero słowa przepraszam czy jakiejkolwiek skruchy, a specjalnie dzwoniliśmy, żeby tego uniknąć…
Zestawy lunchowe (42 PLN) składały się z małego udonu kitsune z plastrem słodkiego tofu, zestawu sushi z tofu w panko, lekko pikantnego kimchi, oraz herbaty. Smaku na pewno nie można im odmówić, poziom najedzenia określiłbym obfitym. Cena nie jest niska, biorąc pod uwagę iż mówimy o pozycjach wegańskich sami musicie sobie odpowiedzieć na pytanie czy jest dla Was do przełknięcia.


W połowie lipca 2021 wpadliśmy do Ka Vegan z dziewczynami z pracy na dwa udony: kitsune i tempura (29 PLN każdy) oraz tendon (ryż) z warzywami w tempurze (27 PLN).
Z tej wizyty pokażę Wam tylko zdjęcia. Jeśli macie ochotę poczytać coś więcej, zapraszam do wcześniejszych recenzji pod mapami.



- www / fb
- śniadania: brak
- oferta lunchowa: dostępna codziennie pon – pt 42 PLN
- parking: publiczny płatny przy ulicach obok
- kącik dla dzieci: brak
- ogródek / taras: dostępny
- miejsce przyjazne zwierzakom: tak
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 3,5
wielkość porcji 3,5
smak 4,5
obsługa 2
cena / jakość 4
OCENA KOŃCOWA: 3,6 / 5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)

Zaobserwuj profil bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
RECENZJE STARSZE NIŻ TRZY LATA
W trakcie epidemii koronawirusa obiecaliśmy sobie, że co kilka dni będziemy wspomagać krakowskie gastro poprzez stosowanie się do tagów #zamównawynos i #zamówdodomu.
20-tego marca 2020 udonowa miejscówka uruchomiła kuchnię celem oferowania posiłków na wynos. Nie mogliśmy nie skorzystać.
Zamówiliśmy Kitsune ze słodkim tofu, dymką i imbirem (27 PLN) i Tempurę z identycznym bulionem jak Kitsune oraz kawałkami warzyw w tempurze (27 PLN).
Nie będę się rozpisywał nad bajkowym aromatem wywaru, gibkością grubaśnego makaronu czy sprężystością warzyw w tempurze. Jeśli chcecie o nich poczytać zapraszam do relacji poniżej. Dziś tylko i wyłącznie zdjęcia 🙂
We wrześniu 2019 w trakcie przerwy obiadowej wpadliśmy sprawdzić jak się sprawy mają w jednej z naszych najulubieńszych krakowskich wege miejscówek – Ka Udon Bar (teraz Ka Vegan Udon & Sushi)
Zamówiliśmy udony: ze słodkim tofu, dymką i imbirem (Kitsune 27 PLN) oraz z trzema warzywami w tempurze (Tempura 27 PLN).
Co mamy do powiedzenia o tych miskach? W sumie to samo co zostało już napisane we wcześniejszej recenzji – buliony w dalszym ciągu są przecudownie aromatyczne, a makarony idealnie sprężyste. Warzywa w tempurze nie porażają tłustością, a cienkie plastry tofu miziają język i podniebienie swoją słodyczą. Pyszności!
Ekipa kuchenna za barem, jak i ta kelnerska uśmiechnięta i uprzejma. Naprawdę miło się tam spędza czas.
W dalszym ciągu miejsce jak najbardziej bez dwóch zdań polecamy!
Dotarcie do Ka udon’u zajęło mi ponad rok od otwarcia. Nie mam usprawiedliwienia, po prostu zawsze przerażała mnie myśl, że nie dostanę tam niczego z mięsem…
Ale w grudniu 2018 w trakcie #pescowegetatriańskiego challenge’u zaległości zostały nadrobione i w końcu w sobotnie popołudnie przekroczyliśmy progi tej miejscówki.
Czym jest udon?
W jednym zdaniu jest to makaron z mąki pszennej i tapioki (przynajmniej ten z Ka Udon), trochę grubszy od alkaicznych spotykanych w ramenach.
Makaron o którym mowa, wyrabiany jest na miejscu i serwowany w bulionach – zarówno na ciepło jak i na zimno. Wywary w tym lokalu przygotowane są na bazie suszonych pomidorów, glonów których nazwy już nie pamiętam oraz papryki.
Miejsca dla gości są zarówno w sali jak i w ogródku na zewnątrz. W środku oprócz standardowych stolików można zająć miejsce przy barze i obserwować pracę kucharzy. My tak właśnie zrobiliśmy 🙂
Kelner zainteresował się nami od samego początku, opowiedział historię miejsca, makaronu, przeleciał z nami przez całe menu i dał chwilkę na zastanowienie. Podejście do klienta 5/5 – to lubię.
Oprócz jedzenia możecie tam spróbować Sake, japońskich win, herbat oraz dripowanych kaw. Menu zobaczycie np tutaj.
Zdecydowaliśmy się na dwie przystawki oraz dwa udony. Przy każdym gryzie przedstawiciela warzyw oraz grzybów w tempurze (19 PLN) gorąca tempura dosłownie rozpadała się po dotknięciu zębami. Zostawiała troszkę tłuszczu w kącikach ust i przewybornie chrupała odsłaniając grzyby shitake, brązową pieczarkę, portobello, dwa rodzaje dyni i kalafiora. Łapczywie moczyłem te tłuste kawałki w świetnym miksie lekko słonego sosu z imbirem oraz rzodkwią i napawałem się ich smakiem. Coś pięknego!
W międzyczasie delektowaliśmy się Edame (11 PLN) czyli ugotowanymi i posolonymi strączkami zielonej soi. Lekką niespodzianką były twarde łyka – spodziewałem się, iż będzie można te fasolki zjadać w całości, a nie tylko same „groszki”.
Maksymalnie po piętnastu minutach od zamówienia pojawiły się przed nami aromatyczne wywary w pięknych misach – sezonowy Curry Udon (34 PLN) oraz Kitsune Udon (24 PLN).
Zacznę od makaronu. Po pierwsze musicie wiedzieć iż przed włożeniem do misy jest on ważony. Wyświetlacz pokazuje między 250-300 gramów tych prostych węglowodanów – porcja zaiste godna. Nie wiem jakimi dragami jest nafaszerowany ten makaron, ale jak poczułem jego grubość, taką lekką twardość, gładkość i sprężystość to nie mogłem go przestać wpychać pałeczkami do twarzoczaszki. Raz za czas brałem misę do rąk i upijałem z niej łyk czy dwa i z powrotem wracałem do pochłaniania udonu.
Moja wersja z curry była na pewno dużo mocniejsza i ostrzejsza w smaku od Kitsune. Ten drugi dzięki obecności dwóch płatów super słodkiego tofu był bardzo delikatny i zdecydowanie słodszy. U mnie na dnie michy pływały różne grzyby i marchewka. Były tak drobno pokrojone, że wywiesiłem białą flagę, bo nie mogłem się z nimi uporać pałeczkami – poprosiłem o łyżkę (normalnie nie dostaje się jej razem z michami). Wywar w tym sezonowym Curry był gęstawy i zawiesisty, ten w Kitsune z kolei bardzo rzadki.
Najedliśmy się przestraszliwie, a rachunek zamknął się w 9 dyszkach. Plus za darmową filtrowaną wodę w dzbanku.
Obiad uznaliśmy za bardzo, ale to bardzo udany nie tylko przez wzgląd na świetne smaki, ale również czujną, uśmiechniętą i bardzo przyjazną obsługę. Fajnie gdy od samych drzwi ktoś wita Cię uśmiechem, a na koniec wyżerki z tym samym uśmiechem pyta czy wszystko smakowało. Niby norma i standard, ale niestety ciągle nie we wszystkich miejscach.
Mięsożercy nie obawiajcie się. Mimo serwowania tylko vege potraw, Ka udon bar dostał jedną z najwyższych not na naszym blogu – to musi o czymś świadczyć 🙂
Żałujemy, że wpadliśmy dopiero teraz. Obiecujemy poprawę, będziemy odwiedzać i polecać.
po świątecznym jedzeniu mam ochotę na porcję takiego bulionu z tym pysznym makaronem:)
PolubieniePolubienie
Rodzicom z dziećmi raczej nie polecam. Poza bulionem, ciężko będzie zaspokoić ich apetyt
PolubieniePolubienie