Są takie miejsca w Krakowie o których po prostu trzeba napisać. Okrzyknięte kultowymi, prezentowane w większości przewodników, wynoszone na piedestał zarówno przez krakusów jak i przyjezdnych.
Każdego dnia z pominięciem świąt zaznaczonych w kalendarzu na czerwono, przy Hali Targowej parkuje niebieska Nyska, której sława już dawno rozprzestrzeniła się na całą Polskę, a może i świat.
Dwóch grillujących przy niej od 1991-ego roku jegomości to byli taksiarze, których męczyło że nocą w Krk nie ma gdzie zjeść (Mac otworzył się rok czy dwa później). Stąd też godziny ich urzędowania to 21 – 3 rano.
Popularność tego miejsca jest tak duża, że bardzo często (jeśli nie zawsze) trzeba odstać kilkanaście minut w kolejce.
P.S. Wszystkie grille z Krakowa znajdziecie klikając w #krkgrillezbezfarmazonu
Sporych rozmiarów kiełbasiory smażą się na grillu z żywym ogniem. W obrębie kilkunastu metrów czuć specyficzny zapach pieczonej kiełbachy i utrzymujący się następnego dnia na ubraniu, agresywny swąd dymu z drewna bukowego.
W maju 2022 kolejny raz upolowałem kiełbaskę – wszystko się zgadza z tą różnicą iż wraz z galopującą inflacją również i ceny kiełbas poszły do góry.
Po odczekaniu około dziesięciu minut, mniej więcej 200 gramowa laska ląduje na tacce wraz ze świeżą, ślimakową, puszystą bułeczką (taką co to za dzieciaka jadło się do mleka z masłem i dżemem). Jeśli ktoś lubi to z plastikowego pojemnika z pompką może dołożyć ketchup, a z drugiego musztardę.
Jak już dostaniecie swoje mięsiwo, polecam skierować się do podłużnego stolika obok. Ludzie na ogół są uprzejmi, zrobią Wam miejsce. Spotkacie imprezowiczów, turystów, cwaniaków czy zmęczonych przodowników pracy. Wsłuchacie się w nocne życie miasta: co, kto, kiedy z kim – bo ludzie lubią gadać, nawijać, opowiadać – a po pijaku tym bardziej. Gwarantuję, że w ten sposób najdosadniej poczujecie ten klimat.
A sam produkt? Może rozpocznę tym stwierdzeniem gorącą dyskusję, ale dla mnie to po prostu ciepła kiełbasa. Tego wieczoru bardzo pieprzna, zwarta, z lekko zwęgloną, chrupiącą skórką. Na pewno można się nią najeść. Jest OK, ale znowu bez przesady, ot normalna (czasem niedosmażona w środku, a nader mocno przysmażona na zewnątrz) kiełbasa. Bo jakiegoż szału można oczekiwać od tego rodzaju smażonego w pośpiechu wyrobu wędliniarskiego?
Nie oszukujmy się – tu nie chodzi o wybitne doznania kulinarne, które zaserwujecie swojemu podniebieniu, ale o bycie w miejscu w którym żyje trzydziestoletni duch pieczonej kiełbasy 😀
Jeżeli czytacie moje wypociny, a do tej pory nie zaznaliście tego uczucia i ciągle się zastanawiacie czy się tam wybrać, odpowiadam bez wahania – TAK! Przy najbliższej okazji! Czym prędzej!
Czemu? Bo to legenda. Gastronomiczny symbol Krakowa, miejsce które wpisało się w lokalny krajobraz. Ci faceci nie udają, nie tworzą czegoś na siłę, nie podejmują prób ekspansji. Są rzeczywiści, prawdziwi, mają gdzieś social media i marketing. Oni po prostu od kilkudziesięciu lat pieką kiełbasy.
P.S. Jeśli chcecie przeczytać o kolejnym kultowym jedzeniu – kurczakach z rożna na Nowej Hucie koło ronda Kocmyrzowskiego kliknijcie tutaj. To także jedno z legendarnych miejsc, które zdecydowanie warto odwiedzić.
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
wygląd trucka i otoczenie 4 (takich Nysek już nie ma)
wielkość porcji 4
smak 3-
obsługa 3,5
cena / jakość 3-
OCENA KOŃCOWA: 3,5 / 5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
Dodaj komentarz