Końcem grudnia 2022 Miro’s zakończyło działalność.
Miro to punkt gastronomiczny znajdujący się kilkadziesiąt metrów od Ronda Grzegórzeckiego. Mógłbym powiedzieć ot kantorek jak wiele innych… ale nie powiem. Miro jest magiczne, Miro jest inne, Miro jest niesztampowe.
Po pierwsze umieszczone w zielonej oazie tuż przy tętniącej życiem miejskiej arterii. Do magicznego Ogrodu Grzegórzki wchodzi się wprost z chodnika biegnącego wzdłuż ruchliwej Alei Pokoju. Niezwykły i spokojny skwerek nie jest duży, lecz wystarczający – idealny na chill i zwolnienie obrotów.
W Miro zamawia się i płaci przy okienku, a po odpowiednim czasie, strawę dostaje się do stolika. Do stolika? A no tak. W ogródku wygospodarowano miejsce na zadaszoną altanę z kilkoma czterosobowymi stolikami. Poza altaną są również stoliki pod chmurką.
W połowie lutego 2022 ogarnęliśmy do biura ukochane fish & chips (43 PLN) oraz kanapkę z opankowanym udkiem kurczaka z pastą gochujang. Obydwie pozycje oczywiście bezbłędne i perekcyjnie przesmaczne.


Końcem maja 2021 wpadliśmy z P. do Miro’s na szybki lunch. Polecam zamawianie z wyprzedzeniem, wtedy unikniecie półgodzinnego oczekiwania na miejscu. Zamówiliśmy dwie pozycje na miejscu a jedną zabraliśmy do biura dla kolegi.
Fiszburger (27 PLN) to buła na modłę polsko – azjatycką – czarniak w panko, nori, wakame i sos tatarski. Konsumujący ocenił całość celująco. Gdy jadłem go kilka miesięcy temu miał delikatnie inne dodatki, ale wówczas również bardzo mi smakował.

P. jest ogromną fanką Miro’sowego fish & chips (35 PLN), więc również i tym razem nań postawiła. Nie zawiodła się i bardzo pyszną, chrupiącą i delikatną rybką najadła się okrutnie. Do fisza serwuje się domowe frytki, groszkowo – miętowe puree, sos tatarski oraz do wyboru: pikle lub sałatkę z czarnej soczewicy i bryndzy. Również i w tej pozycji dodatki przeszły ewolucję i nie są już tożsame z tymi jakie serwowano na początku.

Ja tym razem skusiłem się na klasycznego burgera (27 PLN) z 200g rozbratela z czerwoną cebulą z balsamico, fantastycznym piklowanym ogórkiem oraz świeżą czerwoną cebulą i szczypiorkiem. Mięso świetne, bułka również, całość delikatnie słodka – na prawdę spoko konstrukcja, ale mam zastrzeżenia do ilości truflowego sosu który z hambugsa dosłownie wylewał się każdą stroną. Tak uwalony od jedzenia burgera to nie byłem chyba jeszcze nigdy! Dużo tego sosu – za dużo!


Na sam koniec nie mogę nie wspomnieć o domowych frytkach (7 PLN) serwowanych z gęstym, mocnym sosem truflowym. Powiem Wam bez owijania w bawełnę, że są to jedne z najlepszych jakie dane mi było w Krakowie konsumować. Przypomniały mi te w Lokal 27 Banda Burgers – super świeże, grubo ciosane wraz ze skórką, usmażone na brązowo, pół-chrupiące o przepysznym miąższu. A sosu tyle, że zabrałem do domu i użyłem do dwóch innych dań!

Jeśli ciągle Wam mało, to poniżej znajdziecie inne ichniejsze pozycje testowane przez nas przez całe wcześniejsze półtora roku.
W przeciągu kilku miesięcy od kwietnia 2020 do lutego 2021 zdążyliśmy już spróbować kilkunastu pozycji. Nie wszystkie załapały się na zdjęcia, a większości z nich już nawet nie ma w ofercie. Menu ciągle ewoluuje, jest sezonowo i to się nam bardzo podoba.
Zapnijcie pasy i załóżcie śliniaki, nie bierzemy jeńców – startujemy!
- fish & chips (35 PLN) – dwa okrutnie duże filety ryby otulało niebiańsko smaczne, piwne, puszyste i chrupiące ciasto. W ramach dodatków pieczone ziemniaczki, przepyszne, chłodne groszkowo – miętowe puree, lekka pomidorowo – ogórkowa sałatka ze szczypiorem, limonka, domowy majonez. Porcja tak duża, że 1/3 zabrałem ze sobą na drugi obiad. Strawa iście wybitna.
Tydzień później, jak również i kilka miesięcy do przodu kawałek ryby był już jeden (lecz trochę większy).
- portugalska Caldeirada (40 PLN) w Miro-sowej wersji z małżami, krewetkami, kalmarami i kilkoma sporymi kawałkami ryby (tego dnia dorsza). Gorący wywar kipiał wytrawnym winem, pomidorami i szafranem. W polewce znajdowało się także kilka kawałków ziemniorów. Danie podawane jest z kilkoma sztukami wypiekanego na miejscu pizzowego chleba. Obłęd i mistrzostwo – miłość od pierwszej łyżki wywaru.
- baby kurczak Piri Piri (35 PLN) z ryżem basmati, bazyliowym pesto z odrobiną czosnku, wybornymi piklowanymi warzywami oraz chipsem którego pochodzenia nie wyczaiłem. Danie dobre, ale serca nie skradło.
- risotto z kurczakiem, szparagami oraz pikantnym chorizo (27 PLN) zostało wychwalone pod same kulinarne niebiosa.
- gnocchi w sosie truflowym (28 PLN) z jajkiem w koszulce, pianą z parmezanu, oliwą pietruszkowo – szczypiorkową oraz pudrem z borowików. Jeśli uważnie przeczytaliście skład to ja już nie muszę nic więcej dodawać. Zadam Wam tylko jedno pytanie – widzieliście kiedyś tak dopracowany streetfoodowy talerz ??
- wege panuozzo z mozarellą, doprawdy sporą ilością smażonego Halloumi, pomidorami, cebulą, ogórkiem i bazylią (27 PLN). Jako, że ową kanapkę konsumowałem w sezonie szparagowym, te również się w niej znajdowały. Buła wyśmienita, nie przytłaczająca chociaż samo pieczywo waży z dwieście gram – bardzo, ale to bardzo sycąca kanapka – spokojnie na dwa razy.
- panuozzo z mortadelą (29 PLN)
- noga z kurczaka, z arancinami z szafranem i mozarellą oraz sałatką z pomarańczy, kalarepy i liofilizowanych owoców (30 PLN) – nie próbowałem, ale współpracownik ocenił ze sporą dozą aprobaty i satysfakcji.
- wołowina krzyżowa (35 PLN) podana z salsą Verde, młodymi ziemniaczkami z karmelizowana cebulą, szpinakiem oraz szparagami. To danie również konsumował kolega, a że tego czasu katowałem się dietą vege, również nie dane mi było spróbować. Konsument D. nie krył zadowolenia i o owym talerzu wyraził się bardzo pochlebnie.
- zupa rybna (16 PLN). Kolega A. to jest gość który na jedzeniu zna się jak mało kto. Jeśli on powiedział o tej polewce, że jest gorąca, wyborna, bardzo świeża i aromatyczna to ja już nie muszę nic dodawać.
- pulpety z baraniny w sosie pomidorowym z fetą, karmelizowana polenta, sałatka z ogórków, czerwonej cebuli i koperku (33 PLN)
- panuozzo z boczkiem w sosie śliwkowym, mozarellą, sałatką z kapusty białej i czerwonej z kolendrą, chilli, szalotką, orzeszkami ziemnymi i dressingiem limonkowym (28 PLN). Dałem radę tylko połowie tego ogromnego tworu. Może na zdjęciu nie widać, ale uwierzcie mi – trzeba być turbo głodnym aby zmieścić takie dwie bułki (czyli jedną porcję).
Zresztą sami mościpaństwo zobaczcie z czego przedstawiona już na domowym talerzu taka „połówka” się składa. Zlustrujcie ile tam siedzi tego boczku i jakiż on grubaśny! No cudo! Tylko jeśli zważacie na ilość kalorii to miejcie pewność że sumienia nie pozwolą Wam o tym grzechu szybko zapomnieć.
- FishBurger (24 PLN). Tą kanapkę jadłem w Miro jako ostatnią. Świetna bułka z doskonałą „opankowaną” rybą (czarniak) akompaniowaną przez własnej oczywiście roboty sos tatarski, sałatę i pomidora. Oryginalnie owa buła zawiera jeszcze miętę oraz kolendrę, która jak powszechnie wiadomo smakuje jak mydło 😛 więc zawczasu z tego paskudztwa zrezygnowałem.
Gratulacje dla Was jeśli dobrnęliście do tego momentu. Kilkukrotnie słyszałem komentarze, że w Miro „nie jest tanio”. Zgadzam się, że to nie jest miejsce na codzienne lunche w przerwie w pracy, ale jeśli weźmiecie pod uwagę wielkość porcji, pieczołowitość ich wykonania i jakość składników to doprawdy te 5-10 złotych więcej ponad średnią jest uczciwą ceną.
Jak zapewne zauważyliście, ta recenzja ma wydźwięk bardzo pozytywny. I taki ma właśnie mieć, bo Miro jest po prostu super miejscem. Dla mnie to kwintesencja eleganckiego streetfoodu – ze świetnym klimatem oraz tworzącymi całkowicie niebanalne dania kucharzami perfekcjonistami. Bez wahania zapraszam tu na lunche i wcześniejsze kolacje zarówno rodzinę, znajomych jak i towarzystwo z pracy.
Polecam przekonać się na własne żołądki.
P.S. W momencie publikacji tego postu Miro nie posiadało koncesji na alkohol (w sumie to nie wiem czy o takową się starają), ale nie ma najmniejszego problemu abyście na ich terenie zasiedli z własnymi napojami wyskokowymi zakupionymi w spożywczaku obok.
- www: https://www.facebook.com/mirosurbanfood/
- śniadania: dostępne dwie opcje
- oferta lunchowa: standardowe menu
- parking: publiczny płatny pon – sb wzdłuż Aleji
- kącik dla dzieci: hmm nie ma jako takiego wydzielonego
- ogródek / taras: o tak!
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 4
wielkość porcji 4
smak 6 (ponad skalę, bo dawno nie byłem w miejscu gdzie niemalże wszystko jest tak rewelacyjne)
obsługa 4
cena / jakość 5
OCENA KOŃCOWA: 4,6 / 5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
wszystko wygląda jak z super restauracji! naprawdę!
PolubieniePolubienie
Dzięki Tobie doznałam absolutnej ekstazy !! fish&chips wybitne !!!
ps A już miałam przestać obserwować, bo od samego czytania przybywało mi centymetrów i kilogramów 😉 , i to z odległości niemal 1000 km 😉
ps2 – dzisiaj kuszą mnie gofry …
PolubieniePolubienie
Miło słyszeć 🙂 i nie przestawaj obserwować ! Jak widać na coś czasem się te wpisy przydają 😉
PolubieniePolubienie