Chyba każdy ma swoje smaki młodości. Takie które jak tylko się o nich pomyśli powodują ślinotok. Dla jednych są to kanapki ze szkolnego sklepiku, a dla innych fastfoody z budek z jedzeniem do których latało się na długiej przerwie. Niektórzy wspominają domowe, gorące niedzielne obiadki, inni kukurydzę na polu w trakcie żniw.
Od kilku znajomych wiem, że takim silnym sentymentem darzą zapiekanki z placu Bieńczyckiego. Ja swoje młodzieństwo spędziłem w innym mieście, ale fakt – jak kilka lat temu wziąłem pierwszego gryza bieńczyckiej zapiekany – cofnąłem się w czasie.
Już sam oldschoolowy lokal przypomina stare lata. W środku jest sporo miejsca i na ogół pełno klienteli.
W menu znajdziecie zapieksy i napitki. Bułki pieką się po cztery na tacach, których piec mieści również cztery, a może nawet pięć. Jeśli tuż przed Wami ktoś wykupi całą tacę, nie lękajcie się – kolejne cztery pojawią się za maksymalnie kilka minut.
W kwocie 5.50 PLN dostaniecie „bazę” na którą składa się buła z pieczarami i serem. Jeśli macie ochotę na coś więcej to do podstawy doliczacie po 50 groszy za każdy sos, sałatkę czy prażoną cebulkę.
Końcem listopada 2019 poprosiłem o podstawową z ketchupem i majonezem. To był strzał w dziesiątkę. Po pierwszym gryzie morda ucieszyła mi się jak dziecku, które pierwszy raz przejechało kilkanaście metrów rowerem bez pomocy rodzica. Odrobinę chrupka na zewnątrz bułka, prześwietne, aromatyczne, buchające żarem pieczarki z cebulką oraz ciągnący się ser. Kwintesencja zapieksy – serio !
Kilka tygodni później pchany wspomnieniem wróciłem, ale tym razem trochę przekombinowałem. Zapieksa z surówką i prażoną cebulką wcale mi nie podeszła. W owej surówce nad jabłkiem zdecydowanie górowała surowa cebula i jej moc skutecznie zabijała wszystkie inne smaki. Prażona cebulka może i byłaby dobra, ale moja buła została nią tak niefortunnie posypana, że połowa została na serwetkach.
Co do serwetek to przydałoby się dawać ich więcej niż sześć super cienkich listków szczególnie, że w lokalu nie podaje się talerzyków. Jeśli chcecie zjeść w środku i przy okazji nie zrobić na stole „chlewu”, to poproście o podwójną, albo nawet potrójną porcje serwet. W sumie to nie wiem czemu one nie znajdują się na stołach !?
Jeśli lubicie te wynalazki czasów PRLu, to koniecznie spróbujcie tych bieńczyckich. Tylko pamiętajcie: baza plus sosy – żadnych surówek ani cebulek! Sama podstawa uraduje Wasze zmysły 🙂 Smacznego !
P.S. Przy okazji polecamy Waszej uwadze wpisy o innych legendarnych krakowskich miejscówkach: o kiełbaskach z Nyski, kurczaku z rożna z okolic ronda Kocmyrzowskiego albo Restauracji Stylowej.
- www: brak
- śniadania: brak
- lunche: brak
- parking: można zaparkować na płatnym placowym albo przy ulicach obok za free
- kącik dla dzieci: brak
- ogródek / taras: brak
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 3- (przydałby się węzeł sanitarny do umycia rąk)
wielkość porcji 3-
smak 4
obsługa 3
cena / jakość 4
OCENA KOŃCOWA: 3,4 / 5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
wieki takich zapiekanek nie jadłam;)
PolubieniePolubienie