Spotkania z ludźmi z poprzednich miejsc pracy zaliczam do super pozytywnych wydarzeń nie tylko przez wzgląd na to, że możemy się na nich nagadać i powspominać stare czasy, ale również dlatego że za każdym razem testujemy inną jedzeniową miejscówkę.
Wieczór na który przypadło kolejne takie wyjście był szalenie gorący, a my chcąc usiąść gdzieś na zewnątrz celowo nie zrobiliśmy żadnej rezerwacji. Spotkanie zapoczątkowaliśmy kilkoma browarami i przekąskami z mrożonek w Pub Wręga, aby następnie skierować się do Zajezdni. Kiedy usiedliśmy na leżakach, okazało się że oprócz kilku grillowanych pozycji, za wiele do jedzenia w tej części nie dostaniemy. Przenieśliśmy się więc do sali restauracyjnej w której upolowaliśmy jedyny wolny stolik przy samym wejściu.
Zasiedliśmy, poprosiliśmy o dzban piwa i zaczęliśmy zagłębiać się w kartę. Szczerze to nie liczyłem na wiele. Kilka razy wcześniej byłem tu na piwie i przekąskach i zawsze było poprawnie. Tylko i aż poprawnie.
- kurczak sous-vide / mix sałat / ryż jaśminowy (25 PLN) został wybrany przez E. z kategorii potraw FIT. Bardzo proste danie niczym szczególnym nie zachwyciło, ot sprawdziło się doskonale jako lekki, niskokaloryczny zapychacz.
szaszłyk z polędwiczki wieprzowej z frytkami, sałatką z zielonych warzyw i sosem duńskim (39 PLN) został zamówiony przez C. i R. Po zakończonej kolacji poprosiłem chłopaków o wystawienie not. Średnia z ich ocen zarówno w kategorii smaku jak i ceny do jakości wyszła pomiędzy 3 – 3,5. Oceniając ten talerz pod kątem tego co się na nim znajdowało i złotówek które trzeba na niego wydać chłopaki zgodnie stwierdzili, że kwota jest jednak zbyt wygórowana.
Club Sandwich / grillowany filet z kurczaka / boczek / jajko sadzone / majonez wasabi / warzywa / frytki (21 PLN). Nie wiem czemu, ale zachciało mi się tej sztandarowej pozycji wielu hotelowych barów. Boczek przyjemnie chrupał, jajo z racji wysmażenia na sztywno nie wylewało się na boki, dodatki warzywne bez zaniedbań. Kurak miękki, nie przeciągnięty, doprawiony w sam raz. Najsłabszym ogniwem okazał się najzwyklejszy na świecie, pszenny, sklepowy, całkiem pozbawiony smaku chleb tostowy. Kucharzowi należą się podziękowania za to że pozostawił mi wybór czy chcę posolić frytki – nie cierpię kiedy dostaję je przesolone. Wydając na ten talerz tylko dwie dyszki, pozytywnie się zaskoczyłem. W oferowanej cenie ten Club Sandwich okazał się naprawdę okey.
- gnocchi / polędwiczka wieprzowa / szpinak / pomidor suszony / śmietana / parmezan / pestki dyni (31 PLN). Miękkie prosię, super serowy aromat przełamany suszonymi pomidorami, lekka śmietanowa gęstość, strzelające pod zębami pestki dyni. To zestawienie okazało się gwiazdą wieczoru. Serio! W. pochwalił, a ja po spróbowaniu potwierdziłem jego pozytywne odczucie odnośnie tego aromatycznego i dobrze zbalansowanego dania.
Jeśli chodzi o czas serwisu to miejcie na uwadze, że musicie uzbroić się w cierpliwość. Na powyższe dania czekaliśmy 45 minut – kelnerka nic o takim czasie oczekiwania nie wspomniała. W trakcie konsumpcji ani po jej zakończeniu pani nie zainteresowała się również naszą opinią zwrotną.
Dodatkowo jeśli zajmiecie miejsce przy pierwszym stoliku od wejścia, non stop będziecie świadkami wycieczek obsługi za Wasz stolik, gdyż właśnie tam znajduje się zastawa i kelnerzy cały czas się tam kręcą – nie ma mowy o choćby trzech minutach prywatności…
Żadne z dań (no może oprócz ostatniego) specjalnie nas nie zachwyciło, ale z drugiej strony nikt też nie wystawił o żadnym z talerzy opinii skrajnie negatywnej.
Jeśli złapałby mnie głód w trakcie sączenia złotego trunku na leżaku, a nie chciałoby mi się akurat szukać czegoś innego, coś na ząb mógłbym w tym resto znowu wrzucić, ale docelowo kolejny raz na spotkanie jedzeniowe do Zajezdni bym się już raczej z własnej inicjatywy nie umówił.
Przez długi czas oczekiwania i menu skonfigurowane typowo pod napój chmielowy na pewno nie wybrałbym się tutaj także na oficjalną kolację służbową.
- www: http://starazajezdniakrakow.pl/restauracja
- śniadania: chyba nie ma w ofercie
- lunche: chyba nie ma w ofercie
- parking: publiczny przy ulicach obok, płatny pon-pt
- kącik dla dzieci: nie ma
- ogródek / taras: jest kilka stolików na zewnątrz + bardzo dużo miejsca na leżakach (ale niczego „restauracyjnego” w leżakowej strefie nie zjecie)
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 3,5
wielkość porcji 3
smak 3
obsługa / serwis 3
cena / jakość 3
OCENA KOŃCOWA: 3,1 / 5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
sandwich chyba wygląda najsmaczniej 😉
PolubieniePolubienie