TEN LOKAL JEST JUŻ NIECZYNNY
ale ich dużo większy znajdziecie na ulicy Czystej 🙂
Chwilę nam zajęło żeby odwiedzić ten osławiony już ramenowy przybytek w Krakowie. Prób było co najmniej kilka. Za pierwszym razem za późno przyjechaliśmy, a kiedyś indziej godzinę przed zamknięciem Ramen już się wyprzedał. W ostatnią listopadową (2017) niedzielę obyło się jednak bez niespodzianek i w końcu nam się udało.
Lokal hmm, żeby użyć dobrego sformułowania jest mikrej wielkości. W środku usiądzie raptem 8 osób, z czego połowa przy jednym stoliku, a cztery pozostałe pod oknem i ścianą. Dodatkowo podczas naszej wizyty wewnątrz było niesamowicie gorąco, parno i duszno [dopiska, 3 grudnia 2017: załoga Ramen People działa bardzo usilnie żeby temat wentylacji ogarnąć – wg wpisu na ich FB konkretne prace zostały już wykonane i jest o wiele lepiej]
Zamówienie złożyliśmy po odczekaniu około 10 minut w kolejce. Po kolejnych pięciu dostaliśmy dwie ogromne misy gorących bulionów. Od razu zaznaczę, że nie będę się rozpisywał co do zgodności z oryginałem, gdyż pierwowzoru po prostu nie znam i nigdy w Japonii Ramenu nie jadłem.
- wołowo-wieprzowy Gyuniku Ramen (34 PLN) z szarpaną wołowiną, piklami z bambusa, dymką, porem, prażonym sezamem, smażoną na czosnkowym oleju kapustą oraz super mięciutkim jajem z lekko płynnym żółtkiem.
W Ramen People do wyboru są trzy rodzaje ostrości. Ja wybrałem tą środkową – i całe szczęście, bo juz wystarczająco jarała moje gardło.
Bulion był niesamowicie esencjonalny i kolagenowy (wywar jest na bazie gotowanych kości). Wszystkie dodatki były super, ale zawiodłem się niestety na mięsie. Po pierwsze, tej wołowiny nie wiem czy było chociaż sto gramów, a po drugie nie była wcale miękka. Po szarpanych mięsach spodziewam się delikatności i miękkości – tutaj tego zabrakło. Aby poradzić sobie z jednym kawałkiem wołowiny, należało go przeżuć kilkanaście co najmniej razy – nie wiem czy to tylko jednorazowa wpadka czy takie właśnie jest tam mięso. Spodziewałem się czegoś mięciutkiego, a to było zdecydowanie zbyt twarde.
- wegański Inari Tofu Ramen (28 PLN) zawierał dwa (tylko) prostokątne, płaskie plastry tofu, grzyby shitake, bardzo intensywny imbir, dymkę oraz por. Wywar był bardzo słodki i wyrazisty. Smakował mi, chociaż zdecydowanie mniej niż opisany powyżej mięsny.
Obydwie misy zamówiliśmy ze spreżystym i ugotowanym idealnie w punkt makaronem ramenowym. Dostępna jest też opcja makaronu Udon, ale to chyba tylko dla wtajemniczonych, bo w menu nie ma o tym żadnej wzmianki.
Nie wiem jak się powinno jeść Ramen, ale wg mnie najlepszą opcją jest wyjadanie dodatków pałeczkami, a łyżką wypijanie bulionu. Taka forma mi najbardziej odpowiada i z tego co się rozglądałem po lokalu, inni stosowali podobne techniki.
Oprócz wyżej wymienionych Ramenów, w czasie naszej wizyty dostępne były jeszcze dwa inne: z owocami morza oraz wieprzowy z boczkiem. Jestem jednak pewny, że prowadząca lokal niegdysiejsza właścicielka Kanton Dim Sum House będzie dbała o różnorodność pozycji – także nie ma co się na stałe przyzwyczajać do opisanych powyżej kombinacji.
Zanim zakończę, chciałbym wspomnieć o jeszcze czterech trzech ważnych punktach:
- To co mnie tam bardzo, ale to bardzo pozytywnie zaskoczyło to darmowa woda w karafkach – za to duży szacun.
- Ramen People ma też w menu różne kiszonki: marynowana kapusta pekińska, biała rzepa, ogórki, kiełki sojowe, grzyby shitake. W ten dzień akurat na kiszone specjały nie miałem ochoty, ale mam wrażenie, że w nich jest moc!
- W Ramen People nie zapłacicie kartą! Bez komentarza – mam nadzieję, że to się szybko zmieni;
Nie ma możliwości zamówienia na wynos co podobnie jak punkt 3 jest bardzo słabe.(dopiska ze stycznia 2018: dostępna już jest opcja wynosu)
Cieszę się że spróbowałem, ale na sto procent nigdy więcej nie wrócę w weekend. Nie ma nic gorszego niż jedzenie posiłku, kiedy tyle par oczu z błagalnym wzrokiem wpatruje się w Ciebie i Twoją miskę żebyś pałaszował szybciej. Także jak chcecie zjeść w spokoju, do tego ramen baru idźcie tylko w tygodniu.
Pamiętajcie też przed oceną Ramenów jako „zbyt drogich”, aby wziąć pod uwagę fakt, że ten wywar z makaronem na moje oko waży 800-900 gramów. Takie 3 dyszki mogą się wydawać przesadzone jak „za zupę”, ale wierzcie mi że porcja wywaru i makaronu jest naprawdę sprawiedliwa.
Mam nadzieję, że ten ciekawy koncept gastronomiczny o mega wysokim potencjale, rozwinie skrzydła i kiedyś będzie karmił krakowian w jakimś większym lokalu 🙂
Życzę powodzenia i cieszę się, że w Krk pojawiła się fajna ramenownia.
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 2
wielkość porcji 4,5
smak 3,5 (gdyby mięso było lepsze spokojnie dałbym 4,5)
obsługa 3
cena / jakość 4
SUMA 17 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na facebooku aby być na bieżąco z nowymi postami.
jadłem u nich już Bonito, Tonkotsu Yokohama oraz wege hokkaido i ja przyznaje się bez bicia: najlepszy ramen jaki jadłem. Dorówuje tym orygianlnym japońskim i twierdzę tak nie tylko ja. Lokal jest normalny, ale za to obsluga nadrabia -przemiła 🙂
PolubieniePolubienie