W tych trudnych, koronawirusowych czasach większość restauracji w pocie czoła walczy o przetrwanie.
Bardzo ciekawą formę przyjęła elegancka, fine-diningowa, znajdująca się czterogwiazdkowym hotelu przy ulicy Dietla restauracja Amarylis.
Do potencjalnych zainteresowanych wyszła z ofertą dowozu swoich dań pod same drzwi. Co w tym niezwykłego? Formuła DIY czyli do it yourself – z angielskiego: zrób to sam.
Zamówione w ten sposób dania przyjeżdzają w formie rozdzielonych składników, które należy złożyć samemu według „instrukcji obsługi”. Ręczę Wam, że zabawa jest przednia.
Jeśli ktoś nie lubi takich eksperymentów to oczywiście ma do dyspozycji opcje niewymagające stania nad garnkami. Pełną ofertę zobaczycie tutaj.
Niewątpliwym atutem jest możliwość zamówienia on-line nie tylko przez stronę, ale także przez bardzo intuicyjną aplikację, którą możecie zainstalować na telefonach z Android albo iOS. Obstalunek możecie opłacić bezgotówkowo lub wręczyć dzięgi dostarczycielowi. Nigdzie nie musicie się rejestrować, a za pierwsze użycie apki zgarniecie 10% rabatu!
Te wszystkie argumenty przemówiły do mnie i w ramach kolacji urodzinowej (bo oboje z K. obchodzimy urodzinki w tym samym miesiącu) w maju 2020 zamówiłem trochę fine-diningowych dobroci.
Przy consomme z wędzonego żebra wieprzowego (19 PLN) za wiele się nie napracowaliśmy. Ot ugotowaliśmy uszka z farszem grzybowym i zalaliśmy je gorącym, mocnym i trochę według mnie za słonym bulionem.
Jeśli chodzi o konkrety to na pierwszy ogień poszły ravioli z farszem z ogonów wołowych z chrzanem (37 PLN), które po ugotowaniu polaliśmy ciepłym sosem pomidorowym i posypaliśmy piklowanym czosnkiem niedźwiedzim i chrupiącą szalotką (37 PLN). Danie spełniło nasze oczekiwania, mięso smakowało bardzo dobrze, a składnikami które najbardziej nas zaskoczyły okazały się osobliwe, marynowane mini pomidorki.
Świeży makaron papardelle (37 PLN) gotowaliśmy w lekko osolonej wodzie przez około 5 minut. W tym samym czasie na patelni obok podgrzaliśmy kaczkę w ciemnym sosie wraz z suszoną śliwką i orzechami laskowymi. Po chwili dorzuciliśmy masło i pietruszkę i do tej turboaromatycznej, gęstej i ciężkiej zaprawy dodaliśmy ugotowaną pastę oraz oliwę truflową. Po energicznym wymieszaniu, przerzuciliśmy wszystko na talerz, posypaliśmy serem Stary Giewont i… naszym zachwytom nie było końca. Takie makarony moglibyśmy jeść zawsze. Aromat śliwki, świetny drób, chrupiące orzechy. Co tu dużo gadać – cudo!
WAŻNE! Danie zawiera orzechy laskowe, które nie są wymienione jako składniki w trakcie zamawiania online – to wypadałoby zmienić, bo osoby uczulone mogą się niemiło zdziwić.
Nie ukrywam, że na zestaw poniżej czekaliśmy najbardziej. Długo gotowany policzek wołowy (45 PLN) wrzuciliśmy na piętnaście minut do podgrzanej do około 70 stopni wody, a później przesmażyliśmy na patelni na mocnym ogniu z każdej strony. W międzyczasie na zapiekankę gratin położyliśmy masło i wstawiliśmy ją w żaroodpornym naczyniu do nagrzanego do 150 stopni piekarnika. W rondelku zagrzaliśmy sos z czerwonego wina, a na patelni obok obsmażyliśmy glazurowaną pieczoną marchew. Po połączeniu składników posypaliśmy wszystko ziemniaczanymi chipsami. Danie wyszło obłędnie dobre – polik idealny, a zapiekanka super miękka. Bierzcie w ciemno.
Mówią, że każdy obiad powinien zakończyć się czymś słodkim. Nie wiem czy powinien, ale my najedliśmy się tak bardzo, że nie było mowy o niczym więcej. Do pięciu ptysi z waniliowym kremem (12 PLN) wróciliśmy kolejnego dnia – K. zabrała do pracy, a ja ochędożyłem w domu do kawy. Smakowały wybornie.
Podobny los spotkał sałatkę z marynowaną gruszką, boczniakami, serem Jura-Blue, orzechami laskowymi i marynowaną dynią, którą wykańcza się musztardowym dressingiem z ziarnami gorczycy (29 PLN). Ta miska w dniu następnym doskonale uzupełniła domowego, duszonego indyka z marchewką.
Amarylis jest dumnym posiadaczem certyfikatu Slow Food, odznaczenia dwóch widelców od Michelin oraz żółtej czapki od Gault & Millau. Zaprezentowana forma wielce uradowała nasze serca. Dzięki kucharzom nie tylko napełniliśmy nasze brzuchy do pełna, ale również połechtaliśmy kubki smakowe produktami premium. Pojawił się tylko jeden problem – cała sterta garów. Całe szczęście zmywarka ogarnęła je w godzinę.
Jeśli lubicie gotować i jednocześnie macie ochotę spróbować czegoś nowego, to z ręką na żołądku polecamy Wam powyższą restaurację. Kiedy w końcu poprawi się sytuacja z koroną, wpadniemy przetestować menu degustacyjne – wtedy też wystawimy oceny i napiszemy kilka zdań o lokalu i obsłudze.
Nas przekonali, wrócimy bez ochyby.
- www: https://www.facebook.com/amarylisrestaurant/
- śniadania: 7-10 dla gości hotelowych oraz zewnętrznych, bufet 50 PLN / osoba
- lunche / obiady dnia: brak
- parking: przy ulicach obok płatny pon – sob
- kącik dla dzieci: brak
- ogródek / taras: brak
- wynos / dowóz: odbiór osobisty albo dowóz przez restaurację (gratis przy zamówieniu na kwotę > 120 PLN)
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój
wielkość porcji
smak
obsługa
cena / jakość
SUMA (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
o wow, makaron z kaczką, to musi być poezja smaków!
PolubieniePolubienie
Zamówiłem i potwierdzam świetne jedzenie. I super pomysł z apką ! Dotarliście do lokalu? Można tam z dzieciakami?
PolubieniePolubienie