Liścia znam bardzo dobrze. Bywałem w nim już wielokrotnie. W tej recce znajdziecie streszczenia kilka wizyt w przeciągu ostatnich paru lat.
Do dyspozycji gości jest jedna sala w środku plus ogrzewany i zamknięty ogródek z około dziesięcioma sześcioosobowymi stolikami. W ciepłe dni polecam letni ogródek. Zimą pełni on niestety rolę palarni. Nie mam nic do szlugów, ale żeby umieszczać popielniczkę przy samych drzwiach wejściowych to takich praktyk jeszcze nie widziałem.
Wystrój bez szału i ekstrawagancji. Jest czysto i ciepło, ale również trochę za ciemno.
Po chwilowej niebytności w marcu 2020 odwiedziliśmy kilkukrotnie Liścia i przetestowaliśmy od nowa kilka kolejnych pozycji.
Taką na przykład sałatkę Cezar (25 PLN). Ku swojemu zadowoleniu stwierdziłem, że ta od tylu lat, nic a nic się nie zmieniła. W głębokim talerzu znajdziecie dużo kurczaka, chrupiącego boczku, sprężystych sałat i parmezanu wraz z chrupiącymi grzankami i sosem anchois na bazie majonezu. Świetny, bardzo smakowity i niesamowicie sycący zestaw.
K. w ramach deseru rozpieściła się szarlotką na gorąco z lodami śmietankowymi (14 PLN). Porcja z tych mniejszych, smak bez zastrzeżeń.
Innym wziąłem na wynos klasycznego burgera z frytkami belgijskimi (21 PLN). Według menu wszystkie bugsy formuje się z 220 gramów wołowiny. Nie mam wagi w oczach, jednak nie wydaje mi się aby to było największe burgerowe mięso jakie jadłem do tej pory w krakowskim bugsie – standardem jest 150 – 200 (za wyjątkiem Grubej Buły).
Plus za opakowanie – niedość, że w pojemniku to buła jest dodatkowo szczelnie owinięta amelinum.
Po rozpakowaniu ujrzałem taki oto widok.
Pierwsza niespodzianka. Rukola! Czemu ona nie jest wymieniona w menu!? Przecież nie każdy musi ją lubić… Oprócz niej sałata, pikle, pomidor i tajemniczy, majonezowy, bezbłędny sos. A mięso? Hmm… przekroiłem żeby Wam pokazać.
Wysmażone jak w maku Szkoda, bo nawet dobrze doprawione i gdyby dzierżyło choćby odrobinę soczystości i różu, to bugs byłby całkiem apetyczny. Do frytek nie mogę się przyczepić – „mięsiste” i wyraziste – takie jak lubię.
Elementem lokalu który do tej pory w Kraku widziałem tylko tutaj, jest takie oto urządzenie – malutki przycisk przywołujący kelnerkę.
I on działa! Nie oszukujmy się – w Liściu nigdy nie było rewelacji w temacie serwisu. Teraz po wciśnięciu odpowiedniej opcji, po chwili zjawi się pani gotowa przyjąć Wasze zamówienie lub pobrać dzięgi za to co wpałaszowaliście. Dobry bajer. Podoba mi się.
W maju 2018 zawitaliśmy wraz z K. do restauracji na szybką kolację. Zamówiłem sałatkę Cezar (24 PLN), a K. panierowanie piersi kurczaka z gnocci oraz buraczkami (32 PLN).
8 pasków kurczaka wraz z pysznym bekonem doskonale uzupełniły poziom białka. Warzywa były świeże i soczyste, a chrupka bułeczka należycie ciepła. Minusem była ilość bardzo ostrego, pachnącego jajkiem sosu anchois na bazie majonezu – wszystko dosłownie w nim pływało – pod sam koniec ciężko się to jadło. Nie był zły, wręcz przeciwnie, ale trzeba zapamiętać by na przyszłość poprosić o niego w osobnym naczynku, tak żeby samemu dozować jego ilość.
Danie K sporo słabsze. O ile kluski były spoko, tak mięso już w wększośći bardzo suche, a panierka miejscami twarda jak kamień. W szparagach trafiały się łyka. Niestety tym razem coś poszło nie tak
Minusem był też serwis gdyż ja swoje danie zdążyłem zjeść, kiedy danie K. dopiero pojawiło się na stole. Owszem, kelnerka przeprosiła nas za zaistniałą sytuację zdawkowym „tak wiem trochę późno, na kuchni coś nie ogarnęli„, ale takie sytuacje nie powinny mieć miejsca.
- www: https://www.facebook.com/Pod-Złotym-Liściem-Restauracja
- śniadania: brak
- lunche: brak
- parking: tuż przy restauracji oraz przy ulicy – darmowy
- kącik dla dzieci: brak
- ogródek / taras: brak
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 3,5
wielkość porcji 3,5
smak 3
obsługa 3
cena / jakość 3,5
OCENA KOŃCOWA: 3,3 / 5 (tutaj sprawdzisz co się składa na oceny)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
RECENZJE SPRZED PONAD TRZECH LAT
W marcu 2016: przy okazji wyjścia na browara z przyjacielem D. zamówiliśmy frytki belgijskie z sosami (10 PLN), klasycznego burgera z 220g mięsem (22 PLN), oraz tortillę z grillowanym kurczakiem i sosem meksykańskim (16 PLN).
Frytki smakowały dobrze, ale nic a nic nie chrupały. Plus za sporą około 300 gramową porcję.
Burger nietypowy, bo przez włożenie w środek kawałka pomidora o grubości paru cm bardzo wysoki i niewygodny w jedzeniu. Mięso również konkretnej grubości, ale w smaku przypominało kotlet mielony do ziemniaków i mizerii. Bardzo dużo sałaty lodowej, obok rozsypana rukola, smaczny ogórek konserwowy. Najadłem się wystarczająco, ale kolejny raz bym go nie zamówił.
Tortilla z grillowanym kurczakiem smaczna, D. zachwalał i jadł na siłę żeby skończyć – taka była duża. Ciekawy lekko słodki sos – dobra opcja w spoko cenie.
Kilka tygodni później znów odwiedziliśmy Liścia i skusiliśmy się na sałatkę z kozim serem zapiekanym w cieście filo (24 PLN) wraz z miodowo-musztardowym sosem. Ciasto z serem w środku fajnie chrupało. Sycąca i smaczna opcja.
Pani kelnerka uśmiechnięta i mimo wielu gości dobrze ogarniała co się dzieje na sali. Podtrzymuję pozytywną ocenę miejsca.
W listopadzie 2015 wraz z przyjacielem zamówiliśmy polędwiczki wieprzowe w sosach borowikowym i gorgonzola wraz z ziemniakami zapiekanymi Wedges i grillowanymi warzywami (32PLN).
Dania pojawiły się na stolikach po ok 15 – 20 minutach. Polędwiczki były miękkie i dobrze zrobione, sos gorgonzola bardzo intensywny. Zapach borowikowego roznosił się po całej sali. We dwóch stwierdziliśmy że wszystko jest smaczne. Porcja w sam raz jak na takich chłopów.
Zapiekanych ziemniaków Wedges była cała miska, ale niestety nie były zapiekane lecz smażone w głębokim oleju jak zwyczajne frytki. Nie były złe, ale czemu w menu jest napisane, że są zapiekane? Zapiekanie kojarzy mi się z piekarnikiem i jednak mniejszą ilością tłuszczu…
Warzywa grillowane bardzo dobre, ale tłuste od oliwy. Nie były to na pewno sklepowe, pakowane i rozmrożone gotowce – za to plus.
Finalizując wpis, Liść to godne polecenia miejsce w Nowej Hucie. Jedzenie spełniło nasze oczekiwania. Fakt, ostatnie dania były tłuste, ale nie zaliczam tego na minus, bo sami takowe wybraliśmy.
Karta jest spora, każdy znajdzie coś dla siebie – opcję ‚fit’ również – pełne menu dostępne jest tutaj. Obsługa sobie radzi. Liść jest OK, sprawdźcie sami.