LOKAL NIECZYNNY
W styczniu 2020 podjąłem piątą próbę w ostatnim kwartale, aby zjeść bugsa w Yetim. Dwa razy wieczorem skończyło się mięso, jeden raz nie dojechało na 13-tą, a indziej dzwoniąc przez telefon usłyszałem werdykt 40 minut oczekiwania.
W końcu po zakupach w Leroy Merlin szczęście się do mnie uśmiechnęło. W któryś piątek wparowałem tam koło 14-tej i zastałem taką zadymę, że ledwo odnalazłem kierunek do lady. W tym samym czasie do środka weszły cztery inne osoby, które jak tylko otworzyły drzwi w te pędy zawróciły i skierowały się do baru mlecznego obok. Błagam zróbcie coś z wentylacją !
Miałem plan aby zjeść na miejscu, ale przez to co napisałem powyżej zamówiłem na wynos. Zagrałem w Angry Birds i za dziesięć minut wróciłem odebrać. Ale nie ma tego złego, oczekiwanie na bugsa wynagradzał mi taki widok
W papierowej torbie spoczywały dwa pakunki.
W pudełku po bugsie wdzięczyły się frytki belgijskie (7 PLN). Niestety olej na których je usmażono przerobił ich trochę więcej niż powinien – nie było tragedii, ale na świeżym smakowałyby zdecydowanie lepiej.
Klasyk (19 PLN) po odpakowaniu wyglądał tak.
Nie zrobiłem zdjęcia w przekroju, ale musicie wierzyć iż przyprawione jak trzeba mięso wysmażono na medium i całe szczęście nie spalono na zewnątrz jak we wpisie sprzed połowy roku (kilka akapitów niżej).
Tym razem bugsa przygotowywał szef, a nie przypadkowy kucharz – smakował niebo lepiej niż w sierpniu 2019. Uwagi? Dałbym trochę mniej Heinza, bo jego mocny smak nazbyt górował nad wszystkim innym. Przyzwyczaiłem się do konserwowych pikli, więc nie ukrywam iż kiszony ogór grubo mnie zaskoczył.
W przypadku Yetiego sprawdziło się przysłowie do trzech razy sztuka. W końcu mięso było w miarę delikatne i o należytej konsystencję.
Jeśli nie poprawi się temat wentylacji to sporo gości będzie uciekać – nie ma nic gorszego niż strzał dymu po wejściu do środka… Wrócę za jakiś czas sprawdzić jak się sprawy mają.
W sierpniu 2019 w porze obiadowej zamówiłem Yeti Deal’a na wynos (27 PLN). Taki zestaw zawiera klasycznego bugsa, frytki oraz lemioniadę. Dlaczego więc w torebce zamiast lemoniady znalazłem ordynarną Pepsi ?
Plusem jest porządne i szczelne pakowanie, więc w przypadku frytek trzeba się liczyć z tym, że przy zamknięciu w papierze trochę się podgotują – były dobre w smaku, ale przez to co napisałem wcześniej bardzo miękkie.
A burger – hmm nie był najlepszym jaki jadłem, a tak szczerze to blisko najgorszego. Wydaje mi się iż od momentu pierwszej degustacji zmieniła się bułka – wtedy była bardzo sezamowa i lekko słodka, teraz ma mniej nasion i jest bardziej zwarta. Tamta smakowała mi bardziej.
Mięso – po pierwsze za mocno wysmażone, po drugie przypalone i to niestety dało się wyczuć, po trzecie całkowicie niesoczyste, po czwarte zbyt twarde i siermiężne – musiałem ostro popracować żuchwą, aby się z nim rozprawić. Dodatki w porządku.
Z finalną oceną wstrzymam się do następnej wizyty, gdyż ciągle nie mam co do niej pewności.
W połowie lipca 2019 zostaliśmy zaproszeni przez ekipę Yeti Burger do przetestowania ich hambugsowej oferty.
Miejscówka jest naprawdę fachowo urządzona. W środku znajduje się sporo miejsc do siedzenia, a jako że kuchnia od strefy gościnnej oddzielona jest tylko barem, nie ma przeszkód żeby podglądać z jaką pieczołowitością kucharze przygotowują zamówienia. Po skończonej konsumpcji możecie skorzystać z zaplecza sanitarnego. Jest komfortowo i czysto, ale w powietrzu unoszą się również ostre grillowe zapachy. Przydałby się mocniejszy okap.
Kiedy zaczęliśmy przeglądać kartę dostaliśmy ślinotoku. Oprócz bugsów, założyciele tego przybytku (na zdj powyżej) proponują dwa autorskie hot dogi, skrzydełka Buffalo oraz dodatki w formie frytek belgijskich, frytek z batatów czy onion ringsów. Całą ofertę podejrzycie tutaj, a jeśli w trakcie oglądania zgłodniejcie, to z tej samej strony możecie od razu zamówić online.
Bez dwóch zdań na oddzielny akapit zasługują domowe lemoniady. Zamówiliśmy trzy różne smaki i każda z nich zaprezentowała się fenomenalnie. Spróbujcie koniecznie!
No dobra, lecimy z konkretami. Była nas czwórka, a chcieliśmy spróbować możliwie jak najwięcej, więc postawiliśmy na ilość 😉
- House Burger (23 PLN) – 200 gram wołowiny / sałata / pomidor / bekon / ser Cheddar / ogórek / majonez jalapeno / ketchup Heinz z frytkami z batatów (9 PLN)
- Burak (24 PLN) – wołowina 200 gram / rukola / pomidor / feta / chutney wiktoriański / ogórek / pomidor / burak grillowany / ketchup / majonez z frytkami belgijskimi (7 PLN)
- krążki cebulowe (7 PLN) i 8 sztuk skrzydełek Buffalo z frytkami belgijskimi i domowym sosem BBQ (19 PLN)
Buły są maślane i sezamowe, a mięso (za) bardzo zwarte i grubo mielone. Glazurowane na słodko skrzydła z wymienionymi wcześniej dodatkami bardzo przyjemne.
Jako, że nie jest to jeszcze recenzja, ale szybka relacja z degustacji, do czasu cichej wizyty nie będę się rozpisywał o moich smakowych przemyśleniach.
Warto również wspomnieć o możliwości zamówienia mniejszej wersji burgerów. Co prawda w menu tylko niektóre z nich widnieją jako stu gramowe, ale jestem pewny że jak dobrze pogadacie z kucharzami, to zrobią je Wam dokładnie według zachcianek. Z rozmowy z Nimi i sposobu w jaki prowadzili dialog z innymi gośćmi, nie da się wyciągnąć innych wniosków jak te że chłopaki są otwarci, bardzo komunikatywni i nastawieni na pełną satysfakcję odbiorców.
Jestem niezmiernie rad że w Nowej Hucie działa kolejna miejscówka oferująca bugsy. Dopiska do tej relacji i finalne wystawienie ocen nastąpi po kolejnych wizytyach. Yeti oddalone jest tylko 10 minut spacerem od mojej siłowni, więc z pewnością niebawem znowu tu zagoszczę.
- www: https://www.yetiburger.pl/
- śniadania: brak w ofercie
- lunche: pon – pt w godzinach 11-13:30 dostaniecie lunch box zawierający dużego klasycznego bugsa, belgijskie fryty oraz lemoniadę
- parking: osiedlowy przy ulicach obok
- kącik dla dzieci: brak
- ogródek / taras: jeden stolik na zewnątrz
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 2 (lokal jest przyjemnie urządzony, ale tragiczna wentylacja zbija punkty w dół)
wielkość porcji 3
smak 2,5
obsługa 3,5
cena / jakość 2,5
OCENA KOŃCOWA: 2,7 / 5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
Mięso wygląda jakby było posolone dużo wcześniej i zrobiła się taka „papka”, albo jest przemielone dwa razy. Nie wygląda zachęcająco -wygląda jak zwykły mielony. Niech ekipa zobaczy jak wygląda mięsko w porządnych burgerowniach.
PolubieniePolubienie
Tak to prawda, konsystencja mięsa jest nietypowa.
PolubieniePolubienie
Bardzo dyplomatyczna odpowiedź 😉
PolubieniePolubienie
Bugsów u nich nie jadłem, ale skrzydełka i onion ringsy są ok
PolubieniePolubienie
A few days ago I ordered two burgers and I have to admit they are just average. Neither super good nor bad. Most virulent, but certainly not unique – they are far from any of your top burger rankings. Thing that needs to be repaired is hard and chunky meat – even tasty too tight.
PolubieniePolubienie
Byłem jadłem i powiem Wam mam mieszane uczucia. Frytki i inne dodatki okey, ale burger bardzo przeciętny. Coś jest nie tak z tym mięsem – tak jak napisaliście zbyt zlepione i twarde – ono powinno za dotknięciem zębami się rozpadać, a nie że trzeba się z nim męczyć
PolubieniePolubienie
Kiedy finalna ocena? Co myślicie o Yetim VS Avionetka?
PolubieniePolubienie
Teraz wpadliśmy w szpony diety vege do Świąt więc ocena pewnie w 2020 tym 😉 Avio : Yeti na teraz 1:0
PolubieniePolubienie