Koniec lata tuż tuż, w związku z tym przez najbliższe trzy kwartały (do sezonu wakacyjnego 2020) zamierzamy nadrobić zaległości i odwiedzić kilka krakowskich restauracji hotelowych oraz tych niehotelowych – bardziej eleganckich i nierzadko z odznaczeniami Gault & Milau czy Michelin.
W tym poście przeczytacie nasze odczucia z wrześniowej 2019 kolacji w mieszczącej się w Hotelu Farmona Business & SPA Restauracji Magnifica.
Na samym początku warto wspomnieć o ogrodzie, który dla lubiących celebrować posiłki na zewnątrz, będzie niewątpliwie pozytywnym aspektem. My wpadliśmy do restauracji wieczorem i niestety było już za zimno, aby skorzystać z jego dobrodziejstw.
Tak jak pisałem powyżej skierowaliśmy się do środka. Oprócz jednego, okupowanego prawdopodobnie przez gości hotelowych stolika, sala świeciła pustkami.
Zasiedliśmy przy jednej z nakrytych dwójek. Kelner po chwili podał karty, a po krótkim czasie wrócił po nasze zamówienia, które z racji potężnego głodu w te pędy mu przekazaliśmy.
Do picia wybraliśmy litrową karafkę super słodkiej lemoniady mango (20 PLN).
Po kolejnych pięciu minutach kelner przyszedł z pieczywem, jednym talerzykiem z masłem oraz oliwą i balsamico. Domyśliliśmy się, iż podał to w ramach zestawu startowego do mojej przystawki z surowego mięsa… Ale to tylko domysły gdyż on sam nie puścił pary z gęby.
Byłem taki głodny, że nie mogłem się tym bułeczkom oprzeć. Świeże (acz nie wydaje mi się że wypiekane na miejscu) ciemne i jasne pieczywo wraz z masłem i odrobiną oliwy uciszyły wilczy głód.
Po maksymalnie pięciu kolejnych minutach dostaliśmy nasze startery:
- tatar wołowy (36 PLN) według karty powinien zawierać suszone pomidory – my zarówno zmysłem wzroku jak i smaku takowych się jednak nie dopatrzyliśmy Dało się natomiast wyczuć mocne korniszony oraz marynowane grzybki shimeji (tak mi się przynajmniej wydaje). Lubczykowego majonezu było zdecydowanie za mało – raptem kilka plamek. Całe szczęście krystaliczne mięso o pięknym kolorze prezentowało się i smakowało perfekcyjnie. Pomysł podania go w talerzu z kilkucentymetrowymi ściankami wcale do mnie nie przemówił – to tylko niepotrzebnie utrudniało konsumpcję.
- pierogi z soczewicą i kapustą (28 PLN) podano wraz ze sporą ilością kremu z pasternaku oraz bobu. Za słodki akcent na talerzu odpowiadał mus z buraka. Smakowo super. Ciasto grubsze, ale ciągle miękkie, farsz zdecydowanie wyczuwalny. No i jak na przystawkę, te grubaśne „dumplingsy” okazały się bardzo sycące.
- stek z antrykotu (59 PLN) z polskiej wołowiny zamówiłem medium, a ten przeciągnięto bliżej well done. Jakby tego było mało, tu i ówdzie był twardawy – włożyłem naprawdę sporo energii aby go pokroić. W jednym miejscu na obrzeżu znalazłem również 5-cio centymetrową resztkę kości. Wszystkie steki zawsze porównuję do mistrzów nad mistrzami z Ed Reda. Skoro edredowskiemu antrykotowi wystawiłem już kilkukrotnie ocenę celującą, tak temu mogę dać maksymalnie dwóję z plusem. W życiu nie uwierzę że został przygotowany przez szefa kuchni – podejrzewam że co najwyżej przez kogoś kto dopiero stawia swoje pierwsze kroki w gastronomii. Dodatki? Tutaj niestety także słabo. 8 spalonych frytek z batata plus cztery ćwiartki pieczarki portobello. Sałatka z botwinki moim zdaniem nie pasuje do takiego mięsa, no ale to tylko i wyłącznie moje zdanie. Najlepszym z tego dania był lekki majonez z rukolą. Zawiodłem się – to był zjadliwy, ale jednak bardzo słaby talerz.
- K. trafiła zdecydowanie lepiej – Jej, pływające w delikatnie kwaśnym, winnym sosie owoce morza smakowały wybornie. Sprężyste i świeże krewetki były dobrze obrane i należycie strzelały pod zębami. Pomidarki koktajlowe również niczego sobie, a pieczywo podsmażono na sporej ilości tłuszczu, który wszedł do środka grzanek czyniąc je bardzo maślanymi i chrupiącymi. Smaczne, bardzo smaczne danie!
Najedliśmy się, ale żeby mieć pełny obraz postanowiliśmy jeszcze spróbować deserów:
- Pavlova (19 PLN) czyli inaczej mówiąc deser bezowy zamawiany przez K. zawsze i wszędzie bardzo ją rozczarował. Po pierwsze przez twardość bezy, a po drugie przez cienką i niekremową sztuczno – puszystą bitą śmietanę. Na plus sezonowe owoce: maliny, jeżyny i truskawki – mam nadzieję, że w połowie września te ostatnie pochodziły z polskich grządek. Na plus zaliczyliśmy arbuzowy sorbet z wyczuwalnym Prosecco.
- mój parafait z chałwy (20 PLN) wcale jej w smaku nie przypominał. Jestem sto procent pewny, że zdecydowana większość osób oceniłaby ten twór podobnie jak ja – jako zimny i bezpłciowy… Ale to nie on był najgorszy, lecz to coś znajdujące się na górze, smakujące jak rozmokły wafel – fuj! Lody makowe rzeczywiście przypominały smak tego co mają w nazwie. Ostatnim składowym talerza był kwaśny morelowy mus. Ogólnie jeden z gorszych deserów jakie dane mi było ostatnimi czasy jeść.
Do obsługi nie mam ani większych zastrzeżeń, ani super pochwał. Robili co do nich należało, bez uśmiechów ale także bez grymasów. Kiedy w międzyczasie rozstawiali podgrzewacze w zewnętrznej altanie (prawdopodobnie na kolację dla gości z odbywającej się na sali obok konferencji), my czekając dłuższą chwilę na możliwość poproszenia o rachunek poczuliśmy się trochę jak nieproszeni goście i „przeszkadzacze”.
Po kolacji mieliśmy bardzo ambiwalentne odczucia. Z jednej strony świetne pierogi, tatar oraz krewetki zdecydowanie zasługiwały na gromkie brawa. Z drugiej, bardzo słaby stek i okrutnie cienkie obydwa desery mocno ciągnęły ocenę w dół.
Spore szanse, że w któryś z ciepłych dni podjedziemy do Magnifiki do ichniejszego ogrodu posiedzieć na słoneczku. Zamówimy wtedy coś lekkiego i na pewno nie będą to desery. Na teraz ocena neutralna.
- www: https://www.magnifica.pl/o-nas
- śniadania: 35 PLN w formie bufetu z napojami ciepłymi i zimnymi;
- lunche: pon-pt 12-16 domowy burger z frytkami lub obiad dnia (zupa + drugie danie) w cenie 29 złotych;
- parking: prywatny hotelowy
- kącik dla dzieci: nie zauważyłem
- ogródek / taras: tak duży i zielony
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 4
wielkość porcji 4
smak 3
obsługa 3
cena / jakość 3
OCENA KOŃCOWA: 3,4 / 5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
pierogi by mnie jedynie skusiły:)
PolubieniePolubienie