LOKAL NIECZYNNY
Nie wiem czy wszyscy są poinformowani, ale Eda nie znajdziecie już w Rynku na ulicy Sławkowskiej. Teraz, aby zjeść ichnie steki, należy skierować się na ulicę Bocheńską na krakowskim Kazimierzu.
We wrześniu 2019 czyli kilka miesięcy po przeprowadzce Eda do nowego miejsca, kilkukrotnie miałem już okazję wraz z ludźmi z pracy przetestować „edowskie” menu obiadowe. I wiecie co? Do teraz po sprawdzeniu prawie wszystkich pozycji nie trafiliśmy na ani jedno słabe danie! Przypadek? Nie sądzę.
Zanim pokażę Wam najlepsze moim zdaniem obiadowe pozycje, wyjaśnię zasady lunchu. Sprawa jest prosta: od poniedziałku do piątku w godzinach 12-16 możecie wybrać jedną z kilku przystawek za 12 złotych albo jedno z dań za 24 złote. Możecie też poprosić obydwa w cenie 29 złotych z wodą. Chyba nie muszę pisać, że to najlepszy i najbardziej opłacalny wybór 🙂
To co można zjeść podejrzycie tutaj, my mieliśmy okazję sprawdzić między innymi:
- cholernie pysznego, krystalicznego tatara z rostbefu na chrupiących grzankach;
- niesamowicie aromatyczną i esencjonalną zupę z dorsza z białą kiełbasą;
- klasycznego burger Eda z sezonowanej wołowiny, który rozkłada na łopatki upajającym mięsem, prześwietną bułką i prostymi, świeżymi dodatkami w formie sałaty, cebuli, pomidora i ogóra;
- cechującego się miękkim i soczystym mięsem w świetnym sosie Boeuf Strogonow’a z polędwicy ze świeżym makaronem;
- tatara z sałatą którego wziąłem głównie po to żeby spróbować jak smakuje surowe mięso ze smażonymi w głebokim tłuszczu domowymi frytkami – połączenie wydaje się dziwne, ale wierzcie mi – z TYMI frytami, TEN tatar nie może być zły 😉
- mus z kaczych wątróbek z malinowym sosem wraz z maślanym, chrupiącym pieczywem – kolega ze Słowacji nie szczędził mu pochwał;
- kaszankę z cebulową konfiturą i jabłkiem podaną na kawałku usmażonego chlebka znam już od dawna i chyba nigdy nie przestanie mnie ona łapać za serce – tzn żołądek – jest wyśmienita!
Miejcie na uwadze fakt, iż aby skorzystać z dobrodziejstw edowskiego lunchu, musicie dysponować co najmniej godzinnym slotem w kalendarzu – nam nigdy się nie udało wyrobić w krótszym czasie.
W sierpniu 2018 zrobiliśmy to ponownie. UWAGA edredowskie jedzenie SILNIE UZALEŻNIA.
W maju 2018 odwiedziliśmy Ed Reda w pięciu chłopa i jako, że byliśmy przed baletami na Rynku na co nieco sobie pozwoliliśmy 🙂
Na początek zamówiliśmy trzy talerze fantastycznych przystawek do podziału ;>
- plastry dojrzewającego antrykotu Hereford z piklami i crème fraiche (34 PLN) bez zarzutu. Pachnące, cienko krojone mięso wraz z super kremową, tłustą śmietaną.
- tatar z polędwicy wołowej (34 PLN) o wyjątkowej perlistej strukturze. Mięso doskonałe plus nieprzekombinowane dodatki. Całość idealnie doprawiona. Cudo.
- podana na wybornej smażonej chlebowej grzance kaszanka z cebulową konfiturą i jabłkiem (22 PLN) była dosłownie idealna. Słodkawa dzięki konfiturze, a jednocześnie mocna w smaku.
Po degustacji przystawek przyszedł czas na cięższy kaliber.
- sezonowany 40 dni 280g polski Rib Eye w cenie 125 PLN. Fantastyczny, skoncentrowany i mocny smak kruchego mięsiwa doskonale pasował do super kremowego ziemniaczanego puree (9 PLN) i sosu demi-glace.
- Rib Eye / Argentyna (300g) w cenie 87 PLN z puree również niczego sobie, ale nie ma co ukrywać – opisana piętro wyżej sezonowana opcja zdecydowana górowała smakiem nad tym moim stekiem niesezonowanym. Sezonowanie doskonale poprawia walory smakowe stejka, więc tak warto zapłacić kilka złotych więcej i wziąć opcję sezonowaną.
- polędwica wołowa (250g) w cenie niecałych stu PLNów z sałatką (9 PLN) oraz domowymi frytkami (9 PLN) miękka i usmażona pod medium zamówienie. Grzybowy sos wyrywał z butów.
- boeuf stroganow z super miękkim mięsem z polędwicy z przepysznymi kawałkami pieczonych ziemniaków (39 PLN).
Obsługująca nas Pani dbała, aby niczego nam nie brakowało i w mgieniu oka interweniowała kiedy mieliśmy puste kieliszki 🙂 Była przy tym miła, nienachalna i profesjonalna.
Jak więc podsumować wizytę podczas której wszystko co jedliśmy było bluźnierczo pyszne? Jak ocenić miejsce w którym podczas konsumpcji zastanawiasz się kiedy znowu tam wrócisz? Tylko i wyłącznie maksymalną notą smaku – 5!
- www: https://www.facebook.com/edred/
- kącik dla dzieci: brak
- oferta lunchowa: pon-pt w godz 13 – 16 przystawka, danie główne i woda za 29 PLN
- śniadania: brak w ofercie
- parking: publiczny, płatny pon – sb przy sąsiednich ulicach
- ogródek: brak
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 4
wielkość porcji 3,5
smak 5
obsługa 3,5
cena / jakość 5
OCENA KOŃCOWA: 4,2 / 5 (tutaj sprawdzisz co się składa na oceny)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
RECENZJE SPRZED PONAD TRZECH LAT
Ed Red jakiś czas temu został wyróżniony widelcem od Michelina. Plotki głosiły, że można zjeść tam dobrego steka. Postanowiliśmy więc w marcowy 2016 wieczór sprawdzić ile w tym prawdy.
Lokal podzielony jest na trzy pomieszczenia. W sali na prawo od wejścia, jest dużo stolików i troszkę brakuje przez to prywatności – większe osoby mogą się niemalże ocierać barkami. Jeśli szukamy miejsca gdzie spokojnie pogadamy np o interesach to nie polecam tej sali Ed Reda. Widziałem, że w innych pomieszczeniach jest w tym temacie lepiej.
W menu znajdują się już wcześniej wspomniane steki, owoce morza, przekąski zimne i ciepłe oraz różne dodatki do mięs i ryb. Więcej tutaj.
Obsługa przywitała nas przy samym wejściu i pani zaprowadziła do 4 osobowego stolika. Karty znalazły się na stole minutę później. Kelner wytłumaczył czym są poszczególne dania i jak są przyrządzane. Sztućce zostały rozłożone dla każdego oddzielnie na stole. Takiego konkretnego noża do steka nie widziałem w żadnej restauracji – super ostry i wygodny.
Na przystawkę wzięliśmy grzanki z podrobami cielęcymi 28PLN oraz deskę wędlin dojrzewających ze śmietaną 26PLN. Pierwsze spostrzeżenie zanim zabraliśmy się do jedzenia – ładnie podane małe porcyjki. Grzanki z wątróbką, grasicą, móżdżkiem, ozorkiem i policzkami ciekawe. Nie jestem fanem tego typu potraw ale 2/5 mi smakowały 😉 Trzy rodzaje wędlin w zależności od gustu, od delikatniej po bardzo „aromatyczną”.
Jako dania główne męska część ekipy zamówiła stejki: Rib Eye oraz New York – pierwszy z antrykotu, drugi z rostbefu. Przy składaniu zamówienia padło pytanie jakiej wielkości chcemy steka – stawka to 20PLN za 100g. Kwoty i wagi za dwa wyszły podobne – w rejonach 60PLN.
Warto zaznaczyć iż prawie wszystkie steki pochodzą z sezonowanej na sucho wołowiny. Mięso wisi sobie kilkadziesiąt dni w specjalnej szafie i dzięki temu staje się bardziej soczyste i łapie super skoncentrowany smak.
Podane zostały na drewnianych deskach w towarzystwie dodatkowego sosu/masła i gruboziarnistej soli. Po pierwszym kęsie już wiedziałem, że to najlepiej zrobiony stek jaki jadłem dotychczas. Wysmażony idealnie pod moje zamówienie, kroił się z łatwością i niesamowicie smakował. Przyjaciel od rostbefu miał takie samo zdanie. Do wołowiny zamówiliśmy puree ziemniaczane z serem i czosnkiem 8PLN – idealna konsystencja i smak – chyba też najlepsza forma ziemniaków jakie przyszło mi spróbować. Polecam.
Płeć damska zamówiła policzki wołowe podane na kaszy oraz kopytka z szarpaną golonką i sosem z piwa porter. No i niestety w drugim przypadku duży negatyw – sos był zbyt intensywny i słony oraz było go zdecydowanie za dużo. Wszystko przeszło jego smakiem i K. zostawiła 1/3 dania, które i tak do wielkich nie należało.
M. miała więcej szczęścia – jej policzki były tak delikatne, że mięso rozpadało się po ukłuciu widelca.
W międzyczasie nikt się nie upewniał czy nam czegoś nie brakuje, po konsumpcji nie było pytania o poziom satysfakcji z potraw – oczekiwałbym trochę więcej po kelnerach niż tylko zabranie talerzy – nie padło nawet pytanie o deser czy rachunek – sami musieliśmy się dopraszać – słabo.
Jeśli jednak jesteście w stanie znieść słabą obsługę, pewne jest to, że jak złapie Was ochota na steka, bez wahania powinniście skierować się do Ed Reda – ja jadłem u nich jednego z lepszych w życiu. Dziękuję.
„Rib Eye oraz New York – pierwszy z rostbefu, drugi z antrykotu.” – odwrotnie, Kochani!
PolubieniePolubienie
Ależ oczywiście, że tak. Dziękujemy !! Poprawione 🙂
PolubieniePolubienie
To miejsce odkryłem dzięki Wam rok temu. Do tej pory je uwielbiam !
PolubieniePolubienie
Byłem u Edka, byłem w Salcie i Pimiento, czyli nielicznych liczących się stekowni w Krakowie i prawda jest taka, że Pimiento bije na głowe wszystko, co do tej pory jadłem. Czekam na recke tej restauracji, bo w porównaniu z (wciąż dobrym) Edkiem, Pimiento to inna liga.
PolubieniePolubienie
Hej w Pimiento również byłem wielokrotnie ale zawsze z goścmi służbowymi i po prostu nie wypadało robić zdjęć. Zgadzam się z Twoją opinią że Pimiento jest lepszą ale też bardziej ekskluzywną restauracją od Reda i że to inna liga. Ed jest według mnie bardziej casualowy. Recki z Pimiento jeszcze nie mam, ale poczyniłem wpis o ich delikatesach: https://bezfarmazonu.pl/2020/05/27/sklep-pimiento/
PolubieniePolubienie