Na wiosnę 2019 roku otworzyło się w Krakowie kilka miejsc z kuchnią azjatycką. I nie piszę tutaj o typowych „chińczykach pol-vietach” tylko trochę innych konceptach. Chwilę po Wschodzie, na Podgórzu wystartował Wietnam.
W środku rzucił mi się w oczy piękny sufit, ołtarzyk z darami dla bogów oraz podłoga wykafelkowana płytkami, które według słów kelnera i jednocześnie przeprowadzającego remont chłopaka, można spotkać w wietnamskich domach. Widać, że w to miejsce, oprócz ogromu pracy, włożone zostało także dużo serca. Jest miło, ale także ciasno – nie ma mowy o intymności. Pomiędzy niektórymi stolikami jest raptem tyle miejsca, żeby się udało między nimi prześlizgnąć.
Z wstępnymi odwiedzinami Wietnamu odczekaliśmy ponad tydzień od otwarcia, kolejną wizytę złożyliśmy parę dni później – w kwietniu 2019.
W Wietnamie nie da się rezerwować stolików. Za każdym razem nie obyło się bez odstania chwili w kolejce. W ciepły weekendowy dzień na dwusobowy stolik przyszło nam poczekać niecałe dziesięć minut, przy kolejnej wizycie na czwórkę około piętnastu. Pamiętajcie – cierpliwość to cnota – spore szanse, że przed zaspokojeniem głodu w Wietnamie będzie Wam ona potrzebna 🙂
Menu jest zwięzłe. Nie będę się rozpisywał co w nim znajdziecie, chętnych odsyłam tutaj. Na słowa pochwały zasługuje darmowa woda w karafce.
W trakcie pierwszej wizyty spróbowaliśmy trzech pozycji z karty. Pierwszą z nich była mała zupa Pho Bo (15 PLN). Moim zdaniem w przypadku tego wietnamskiego odpowiednika polskiego rosołu, nie można mówić o czymś takim jak oryginał. Z tego co udało mi się dowiedzieć, w samym Wietnamie przedstawia się ona bardzo, ale to bardzo różnie w zależności od majętności gotującej ją rodziny, lokalizacji, pory roku itp. Czyż nie tak samo jest z naszym rosołem?
Zupa swoją nazwę zawdzięcza ryżowemu makaronowi Pho – ten był niesprężysty i bardzo miękki. Wywaru który został ugotowany na kościach wołowo – wieprzowych nie charakteryzował mocny aromat którego nie wiedzieć czemu się spodziewałem. Wręcz przeciwnie był bardzo delikatny. Na dodatkowym talerzyku znajdowały się kiełki fasoli mung oraz mięta. My chrupaliśmy te kiełki oddzielnie, ale kto chce to może je również wrzucić do zupy.
K. w ramach drugiego dania poprosiła o tofu duszone w sosie pomidorowym (25 PLN). Twarożek przeszedł smakiem i zapachem pomidorów, w sosiwie prym wiodła kolendra, ryż był kleisty, ale w smaku trochę nijaki.
Ja skusiłem się na makaron bun z grillowaną karkówką, boczkiem, sałatą i ziołami (32 PLN). Mięso świetne – pachnące, turboaromatyczne, ale tłuste i miejscami żylaste i ze ścięgnami. Makaron dokładnie ten sam co w zupie – miękki i niesprężysty. Posmakowały mi podane na dodatkowych miseczkach świetne pikle oraz domowy, super słodki rybny sos.
Wyszliśmy zadowoleni i najedzeni, a ja wiedziałem, że szybko wrócimy.
Kila dni później głodni jak wilki i chętni dalszego testowania karty i odkrywania walorów kulinarnych Wietnamu pojawiliśmy się tam znowu. Tym razem towarzyszyli nam J. i K.
Na start poprosiliśmy o:
- trzy rodzaje sajgonek: z tofu, wieprzowiną i kurczakiem (każdy zestaw wyceniony na piętnastaka). Wszystkie krokiety usmażone na głębokim oleju zostawiały sporo tłuszczu na palcach. Papier ryżowy chrupał jak szalony, a pieprzne farsze z każdym gryzem odkrywały swój potencjał. Co prawda nie wyczuliśmy większej różnicy pomiędzy wersją z kurczakiem od opcji z tofu, ale ukryta wewnątrz naleśników z trzeciego zestawu wieprzowina, zachwyciła każdego bez wyjątku. Jedne z najlepszych sajgonek jakie jadłem w życiu.
- krewetki panierowane w młodym, zielonym ryżu (25 PLN) okazały się średnie. Na starcie jako ciekawostkę zdradzę Wam, że ryż na zdjęciu jest żółty, bo pod wpływem temperatury smażenia zmienia się mu barwa. Panierka była na tyle gruba, że smak shrimpów nie mógł się przez nią przebić. Po zamoczeniu krewety w majonezowym sosie z nutką srirachy smakowało to lepiej, ale czy jest coś czemu umiejętnie zrobiony sos na bazie majo nie poprawia smaku? Kolejny raz, na pewno nie zamówiłbym tych krewet.
W ramach dań głównych, K. zamówił tą samą co ja podczas pierwszej wizyty, grillowaną karkówkę. Potwierdził wszystko co napisałem kilka akapitów wyżej.
Dziewczyny poprosiły o małe zupy Pho Ga gotowane na kurze (15 PLN). Według mnie drobiowy wywar był mocniejszy i bardziej stanowczy w smaku niż ten sprzed kilku dni z Pho Ba. W środku pływało sporo miękkiego makaronu oraz mięsa.
Ja, tym razem postanowiłem spróbować żeberek wieprzowych pieczonych w słodko – korzennym sosie (30 PLN). Żebra jak to żebra – miały trochę mięsa i trochę tłuszczu., były mięciutkie i pełne smaku. Plusem było to, że obeszło się bez obgryzania kości 🙂 Przeraźliwie słodki sos w połączeniu z ryżem oraz przefantastycznymi kiszonkami które pękały i strzelały w gębie pod naporem zębów wieńczył to doskonałe dzieło.
W trakcie dwóch wizyt nie ma co ukrywać, obsługa lekko się gubiła (brak serwetek i sztućcy kiedy dania były już na stole, brudne talerze z przystawek czekające na stoliku do momentu serwowania dań głównych, długie oczekiwanie na rachunki) ale zdaję sobie sprawę, że tak na samym początku bywa. Pracujący tam ludzie, emanują tak pozytywną energią, że te malutkie zaniedbania nie wpływają w żaden sposób na samopoczucie gości.
Kończąc ten post stwierdzam, iż Wietnam to kolejne smaczne i bardzo pozytywne miejsce na mapie Krakowa. Czuć tam rodzinną atmosferę, chęć uczciwego karmienia gości i ponadprzeciętne umiejętności azjatyckich kucharzy.
Będziemy wracać, a Wam polecamy przekonać się na własne żołądki jak smakują potrawy wywodzące się z tego 90 milionowego azjatyckiego państwa.
- www: https://www.facebook.com/wietnamkrk/
- śniadania: brak
- lunche: brak
- parking: publiczny płatny pon – sb przy ulicach obok
- kącik dla dzieci: brak
- taras / ogródek: brak
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 4
wielkość porcji 4
smak 4
obsługa 3,5
cena / jakość 4,5
OCENA KOŃCOWA: 4 / 5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
I like it as a place but also did not like shrimps. They are tasteless
PolubieniePolubienie