Vistula Port patrząc pod kątem szlaków komunikacyjnych znajduje się na uboczu. Trafić tam ot tak z ulicy, bez auta jest raczej niemożliwością. Ale dla tych którzy już tam dotrą, przed blokiem w którym mieści się restauracja, jest kilka miejsc zarezerwowanych dla gości. To plus dla zmotoryzowanych
Środek jest rześki, nowoczesny, jasny, przestrzenny i elegancki. Bez zadęcia, jest luźno i nieskrępowanie. Kilka zdjęć wnętrza znajdziecie na ich fejsbukowym fanpejdżu.
Ucztowanie zaczęliśmy od gratisowego czekadełka na które składał się camembert ze słodką buraczaną sałatką. Miły początek.
Wraz z P. postanowiliśmy spróbować browaru Piwojad. Ja skusiłem się na całkiem niezłego portera z mocnym posmakiem i zapachem wędzonej drewnem bukowym od 4 d 6 dni śliwki węgierki. P. zamówił piwo jasne (zapomniałem nazwy). Obydwa były ok.
Jedzeniowe menu skupione jest na polskich specjałach w nowoczesnych odsłonach. Możecie je podejrzeć tutaj.
Po około 25 minutach od zamówienia, doczekaliśmy się dań pierwszych:
- tatar wołowy (27 PLN) z grzybami, jabłkowym puree oraz ziemią z pumpernikla. Krwistoczerwone, świeże, dobrze posiekane mięso wymagało doprawienia. Wśród wszystkich dodatków brakowało również jakiegoś octowego kontrapunktu. Befsztyk podany został owszem bardzo elegancko, ale cóż z tego skoro na desce znajdowały się niejadalne mini grudki o twardości kamyczków. K. powiedział nawet, że przy którymś kęsie poczuł jakby uszczerbił mu się kawałek zęba
Te drobinki zdecydowanie obniżały wartość dania.
- gęsty, intensywny, gorący staropolski specjał czyli żur z połówką jajka, kiełbasą i usmażonymi wcześniej pysznymi plastrami bekonu (13 PLN). Dobry, ale brakowało mu „tego czegoś”. K. zachwalała bardzo głęboką łyżkę, która ułatwiała konsumpcję.
- nie bardzo słony śledź na twarogu z marynowanymi kurkami (15 PLN). Nie wiem czy kurki są marynowane od zera w restauracji czy zakupione, ale z kilku sztuk nie zmył się piasek i bardzo niemiło „haratał” po zębach. Oprócz tego w kiełkach czuć było posmak ziemi
- zupa rybna trochę nietypowa, bo podana ze sporym około 100g kawałkiem grillowanego łososia (17 PLN) – smaczna, ale J. skomentowała, że jadła lepsze.
Pierwszy głód zaspokoiliśmy, pogadaliśmy o zbliżającej się majówce i wakacjach i po kolejnych dwudziestu minutach doczekaliśmy się dań głównych:
- bavette wołowa gotowana sous-vide z sosem pieczeniowo-wiśniowym z pietruszkowym puree i szpinakiem z orzechami (43 PLN) chyba jednak trochę za krótko poleżała w próżniowej torebce w niskiej temperaturze. Podczas gryzienia ciągnęła się na gumowato. Była również bardzo włóknista i ciężko się ją kroiło nawet zgodnie z kierunkiem włókna. Za to dodatki świetne – połączenie gorzkawej pietruszki, wiśni i szpinaku, pierwsza klasa !
- makaron z marynowaną w czerwonym winie wołowiną, papryką i szpinakiem (27 PLN) bardzo dobry, ale i tutaj pojawiła się pewna uwaga. Mięso owszem było miękkie, ale jego 1/5 bardzo tłusta z niemalże niejadalnymi częściami (nie chciałem robić zdjęcia pozostałościom, nie wyglądało to zbyt apetycznie). W makaronie powinny być raczej chudziutkie części, czyż nie ?
- smażony na maśle miętus z dynią na kruchym cieście z sałatką z kiszonego buraka (37 PLN). Ryba miała fajną strukturę i niezły maślany smak. Zastanawialiśmy się tylko skąd w menu wzięło się „kruche ciasto” skoro miętus spoczywał na przypieczonej dyni pod którą było ciasto jakby omletowe – niesamowicie delikatne i miękkie.
- Vistula ma własną lodówkę do sezonowania mięsa, więc nie mogło być inaczej i skusiłem się na sezonowany stek z antrykotu z grillowanymi warzywami i domowymi frytkami (63 PLN). Od razu pierwsze pytanie: czemu ktoś bez mojej prośby położył na stejku czosnkowe masło skoro go nie zamawiałem? Ja rozumiem, że kucharz ma taki pomysł, ale w takim razie przydałoby się o tym napisać w karcie lub to masło podać w oddzielnej miseczce. Aromatyczne mięso wysmażono prawie tak jak prosiłem na medium (minimalnie bardziej w stronę well done). Pokrojone w paski warzywa były świetne, ale mistrzami okazały się usmażone na ciemno, z super miękkim i smacznym miąższem frytki. Owszem rzadko je spożywam, ale te były jednymi z najlepszych jakie dane mi było jeść w Krakowie
Nie mogliśmy wyjść nie próbując czegoś słodkiego, więc dla naszej czwórki zamówiliśmy do podziału:
- sernik z białą czekoladą na malinowo-jogurtowym musie (17 PLN) oraz
- racuchy z lodami piernikowymi i owocami śliwki (15 PLN).
Każdy z nich godny polecenia, chociaż ten drugi bardziej, bo jest rzadkością w krakowskich lokalach. Racuchy chrupiące, z kawałkami jabłek wewnątrz.
Jeden akapit należy się też obsłudze. Elegancko ubrani panowie bardzo dobrze ogarniali temat i w oka mgnieniu zbierali brudną zastawę. Kelner wymieniał nam nawet prywatne serwety po każdym zakończonym daniu! Był przy tym uprzejmy i nienachalny – pełna profeska.
Z racji zasłużonej, wysokiej oceny obsługi oraz dobrze zaaranżowanego lokalu, nota końcowa restauracji jest wysoka. Na talerzach czuć ponadprzeciętną jakość składników, więc proszę niech ktoś ogarnie wszystko do samego końca. Ciekawe połączenia smakowe i piękna kompozycja dla oka to jedno (pianki, dropy, itp) ale jeśli w jedzeniu jest piasek, ziemia czy chrząstki to bardzo psuje wizerunek i chęć powrotu.
A może mieliśmy pecha i była to jednorazowa wtopa z racji Dnia Kobiet i sporego obłożenia lokalu? Tego nie wiem – tak czy siak bardzo kibicuję Vistuli i kiedyś jeszcze wrócę sprawdzić co w trawie piszczy.
- www: https://www.facebook.com/vistulaport/
- śniadania: brak
- oferta lunchowa: nie zauważyłem w karcie
- parking: publiczny, darmowy przy samej restauracji
- kącik dla dzieci: dostępny
- ogródek / taras: brak
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 4
wielkość porcji 3,5
smak 3
obsługa 4,5
cena / jakość 2,5 (za te kilka wtop z piaskiem, ziemią i „kamyczkami”)
OCENA KOŃCOWA: 3,5 / 5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
najbardziej podobają mi się desery 🙂
PolubieniePolubienie