Co jakiś czas dostajemy pytanie typu gdzie zaprosić firmowych klientów / gości / współpracowników na coś dobrego do jedzenia?
Określenie „coś dobrego” jest podstępne, gdyż jak powszechnie wiadomo konsument konsumentowi nierówny…
Wyobraź sobie, że bez wstępnej inwestygacji zabierasz kogoś do miejsca serwującego dajmy na to koninę. Niestety nie wiesz, że Twój współtowarzysz jest miłośnikiem koni.
Jeśli jest normalny, po zobaczeniu w karcie tatara z koniny grzecznie oznajmi, że nic dla siebie nie znalazł i poprosi o zmianę miejsca.
A gdy ma porywcze i wybuchowe usposobienie lub skrajnie vege przekonania? Całkiem możliwe że wstanie, pier**** drzwiami i wyjdzie. Tak niestety, znam to z autopsji…
Dlatego na samym początku zanim zabierzesz się za poszukiwania lokalu restauracyjnego upewnij się że znasz odpowiedzi na te cztery ważne pytania.
Pyt 1. Kto płaci i jaki budżet na wyjście ?
Bardzo często jest to niewiadoma do samego końca – przynajmniej w korpo. Gościa wypadałoby zabrać na kolację (czyli zafundować), ale jeśli akurat jest zamrożenie środków w firmie, to może być ciężko ze zwrotem. Z drugiej strony jeśli Twój gość przylatuje ze Szwajcarii lub innego bogatego europejskiego kraju, to w sumie może ogarnąć rachunek i rozliczyć – w końcu ma dietę w delegacji.
Przed rozpoczęciem poszukiwania lokalu, określ budżet na wyjście na osobę! Pomyśl ile chcesz dań i jaki będzie pity alkohol. Weź pod uwagę obsługę i kilkunastoprocentowy dla nich napiwek!
Pyt 2. Jak dobrze się znacie ?
Czy to kolega/koleżanka, czy jesteście na Pan/Pani? Czy wystarczy modne miejsce z luźną atmosferą i młodymi kelnerami w t-shirtach czy może miejsce z daniami trafiającymi na środek stołu do podziału? A może potrzebujesz eleganckiej „michelinowskiej” restauracji z obsługą w smokingach, białymi obrusami i super wykwintnym jedzeniem? Najważniejsze, żeby nie zaprosić garniturowców do bistro imprezowni albo „hulajduszy” do miejsca z drętwą atmosferą i fajndajningiem.
Dopasowana do towarzystwa atmosfera to podstawa.
Pyt 3. Jaki rodzaj kuchni ?
Nie zawsze jest tak, że Twój klient marzy o pierogach, kaszance i pajdzie ze smalcem. Możliwe, że w Polsce albo nawet i Krakowie bywał bądź bywa regularnie i ma dość staropolskich specjałów. Przykładu nie trzeba szukać daleko. Podczas moich wyjazdów do Indii, błagałem współpracowników, żeby wybierali każde restauracje tylko nie te z hinduskim jedzeniem – bo szczerze go nie cierpię. W Chinach było już całkiem na odwrót – non stop chciałem jeść baozi, kaczki po pekińsku i sajgonki.
Mała rada – nie próbujcie uszczęśliwiać nikogo na siłę golonkami i schaboszczakami, bo o rodzaj ulubionej kuchni bardzo łatwo zapytać.
Pyt 4. Pijecie coś czy „jutro rano do pracy”?
Kiedy przyjeżdża do Ciebie Fin, który lubi mocne alko, to nie zaprowadzisz go do ekskluzywnej ‚suszarni’ gdzie w ofercie może się z znajdować co najwyżej słabe sake. Takiego na start trzeba wziąć na kilka głębszych do pijalni, a później na konkretne jedzenie. Na koniec spore szanse, że wylądujecie w jakiejś alkoholowej grocie 😉
Podobnie w drugą stronę. Jeśli masz gości o których nic nie wiesz, to nie proponuj im pijalni wódki, ale zadbaj o lokal który podaje piwo / wino jak i również napoje wyskokowe z co najmniej 40 voltami. Wtedy każdy znajdzie coś dla siebie.
OK znasz już pytania na które musisz odpowiedzieć zanim wybierzesz konkretne miejsce i zrobisz rezerwację.
Już niedługo pojawi się post ze sprawdzonymi krakowskimi miejscówkami.
yes please 🙂
PolubieniePolubienie
Będzie albo jest już dalsza część?
PolubieniePolubienie