Bianca jest kolejną odwiedzoną przez nas restauracją z grupy MSHG. Do tej pory odwiedziliśmy: Mamma Mia, Fiorentina, Boscaiola, Szara Gęś, Boccanera i za każdym razem mieliśmy pozytywne albo bardzo pozytywne odczucia. Jak było tym razem? Zapraszamy do lektury poniżej.
Odznaczona Michelin’owskim widelcem Bianca Pasta & Wine (bo taka jest pełna nazwa restauracji) znajduje się przy samej Bazylice Mariackiej. Do dyspozycji gości są dwie sale, jedna z nich ma otwartą kuchnię – podczas oczekiwania na posiłek możemy podziwiać kunszt kucharzy. Wartym zauważenia jest fakt, że nie dochodzą do nas żadne niemiłe zapachy.
W lecie stoliki rozstawione są również na zewnątrz – ja akurat obiadu czy kolacji nie chciałbym jeść przy ruchliwym dukcie wzdłuż placu Mariackiego, ale jeśli komuś to nie przeszkadza i jest miłośnikiem architektury to widok na kościół zrekompensuje mu wszystko.
Mimo, że w niedzielne późniejsze popołudnie poszliśmy na żywioł i nie mieliśmy rezerwacji, Pani znalazła dla nas małą „dwójkę”. Ale nie bierzcie z nas przykładu – prościej zadzwonić i ogarnąć stolik zawczasu.
Środek jest miły i przytulny, ale nie zamierzam zamęczać Was opisem wnętrza – jeśli jesteście ciekawi kliknijcie tutaj.
Po otrzymaniu kart ochoczo zajęliśmy się studiowaniem krótkiego menu (dostępnego tutaj).
Pierwsza myśl – drogo. Druga – kontrująca – przecież to resto odznaczone przez Michelina – dobre jakościowo produkty muszą kosztować. Ten właśnie wysoki standard potwierdziło nam już bardzo proste czekadełko.
Cztery zielone oliwki (sądząc po smaku i wielkości chyba Bella di Cerigniola – ale ręki za to uciąć nie dam) wraz z taką samą ilością kromek wybornego, ciepłego, mięciutkiego w środku, a chrupiącego na zewnątrz pieczywa. To towarzystwo smakowało bosko wraz z doskonałą bogatą w smaku hiszpańską oliwą extra virgin Castillo de Canena – oliwa ta kosztuje około 7 dyszek za pół litra…
Żołądek lekko połechtaliśmy i chwilę później na stole pojawiły się:
- kalmary smażone z kawałkami czosnku, peperoncino i kaparami (32 PLN). Oprócz wymienionych, na talerzu były również smakujące jak prażynki, barwione tranem z kałamarnicy chipsy oraz liście zielonego groszku (chyba). Trafiły się też trzy ośmiorniczki. Owoce morza usmażone w punkt, lekko pikantne, doskonale zestawione z wyrazistymi kaparami i czosnkiem. Super.
No i znowu żołądki zostały ledwo muśnięte, ale całe szczęście kucharze nie kazali nam długo czekać na pierwsze dania i po jakichś pięciu minutach pojawiły się:
- ravioli z ragu z dzika duszonego w porto z orzeszkami pini, rozmarynem oraz masłem szałwiowym (38 PLN). Powiem tak – to danie petardą na pewno nie było. Jak się nad nim głębiej zastanowić rakietą również nie. Czemu? Bo zaatakowało moje zmysły jak pieprzona torpeda. Normalnie cudo. Ciasto idealne, a ten farsz! Moi mili Państwo – nadzienie konkretne, soczyste, z wyraźnymi orzeszkami, winne, idealnie doprawione. Wielka szkoda, że talerz skrywał tylko pięć sztuk – jadłbym i jadł i jadł….
- sałatka z roszponką, kozim serem i soczewicą oraz figą z niewiarygodnie fantastycznym balsamicznym sosem miodowym (32 PLN) i pieczywem z masłem była wyborem K. Zgodnie stwierdziliśmy, że wszystko było perfekcyjne. Zarówno mięciutkie figi, jak i doskonały ser, kończąc na cudownym sosie podanym w oddzielnym dozowniku. Pyszka.
Po tych daniach byliśmy już całkiem dobrze najedzeni (wszystko przez te fantastyczne, świeżutkie chlebki którym nie można się było oprzeć!), a przed nami jeszcze miały się pojawić dania główne. Na nasze szczęście, kucharze dali nam około piętnastu minut na złapanie oddechu, po których kelnerka podała do stołu:
- gicz jagnięcą z czarną soczewicą, puree z selera, brukselką, miętą i sosem z zielonego pieprzu (59 PLN). Selera nienawidzę, a ten był bardzo mocny, więc oddałem K. Czarna soczewica była super, ale wkurzały mnie te wszędobylskie kulki zielonego pieprzu – próbowałem je wyłowić, ale zadanie wynalezienia ich wśród ciemnych ziaren soczewicy nie należało do najłatwiejszych. Mięso było majstersztykiem – chude, miękkie i aromatyczne.
- K. czarne risotto z krewetkami, lekko octowymi pomidorkami i pesto pietruszkowym (42 PLN) smakowo trafiło w gusta. Kleisty, ubarwiony tranem, o większych niż standardowo ziarnach ryż był taki jak trzeba. Jest natomiast pewna uwaga do owoców morza – w daniu doszukaliśmy się raptem trzech krewetek. Owszem pysznych, owszem tygrysich, ale sztuk trzech. No pięć chociaż niechby ich było, bo powiem Wam że krojenie krewetki na kilka części w głebokim talerzu jest lekką katorgą.
Po uporaniu się z tymi pysznymi daniami mieliśmy ochotę na deser – a jakże, ale… nie daliśmy już rady. Szkoda, bo pewnie i tutaj smakowo byłby strzał w dychę. Ale nie ma tego złego – kiedyś na ten deser wrócimy!
Pisząc, że obsługa była na wysokim poziomie chyba nikogo nie zdziwię. Wydaje mi się, że restauracje sieci MSHG kładą wysoki nacisk na ten aspekt, gdyż nigdy w żadnym z ich miejsc nie czułem się niekomfortowo. Również i tutaj nie zabrakło pytań o zadowolenie z posiłków, brudna zastawa szybko znikała ze stołu, a dania podawane były na ciepłych talerzach w tym samym czasie.
Tak więc jeśli planujecie uroczystą kolację, zastanawiacie się gdzie zoorganizować spotkanie biznesowe albo chcecie zaprosić drugą połówkę na niezapomnianą randkę, kameralna Bianka będzie do tego miejscem idealnym.
Nie ma też co ukrywać, że na dwie osoby musicie spokojnie liczyć około dwóch stówek (bez alkoholu). Zapewniam jednak, że jakość potraw jest warta tych lekko wyższych niż standardowe nakładów finansowych – satysfakcja gwarantowana.
Finalnie zasłużona wysoka ocena końcowa.
* P.S. Do restauracji Bianka zostaliśmy zaproszeni. Voucher prezentowy okazaliśmy dopiero w momencie proszenia o rachunek, także nie ma technicznej możliwości abyśmy byli jakoś specjalnie traktowani przez obsługę czy kuchnię. Recenzja odzwierciedla nasze prawdziwe odczucia i fakt zaproszenia niczego w temacie szczerości opinii nie zmienia.
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 4
wielkość porcji 3
smak 4,5
obsługa 4
cena / jakość 4
SUMA 19,5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
te ravioli, wygląda wspaniale 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba