Jedzenie Sushi Świętokrzyskie

Sezonowane ryby i charakterny ryż – Sushiya – KIELCE, ul. Świętego Leonarda

Odwiedziny stolicy województwa świętokrzyskiego, patrząc od strony kulinarnej, nie byłyby pełne bez wizytacji Sushiya.

Na polskiej sushimapie, owa suszarnia zajmuje czołową pozycję. Założyciel – Michał Kostrzewa szkolił się pod okiem Taiyo Junga, którego krakowskie omakase znajdziecie tutaj.

Lokal mieści się w samym centrum Kielc. W środku kilka stolików oraz oczywiście sushi-bar zza którego można podglądać pracę sushimasterów. Jeśli zechcecie skorzystać z formy omakase (czyli oddania się w ręce kucharza) koniecznie zajmijcie miejsca właśnie przy nim.

Co ważne, tu nie chodzi o patrzenie komukolwiek na ręce, lecz nawiązanie więzi i rozmowy ze specjalistami. Nie ma nic lepszego niż pogawędka o rybach, ryżu i innych około-japońskich tematach bezpośrednio z ludźmi najlepiej się na tym znającymi.

W karcie oprócz sushi znajdziecie japońskie przystawki i dania. Pełne spektrum możliwości tutaj.

Poprosiliśmy dwie selekcje omakase – 10 sztuk sashimi oraz tyle samo nigiri. Możecie zamówić 4, 6 lub 8 sztuk, ale taką małą ilością ledwo zaostrzycie sobie apetyt. Moim zdaniem trzeba iść na całość.

Oczywiście najbardziej na całość pójdziecie zamawiając pełne doświadczenie omakase, ale na to musicie mieć zasobniejszy portfel (wydatek około 350 PLN), co najmniej 3 godziny wolnego czasu, no i sporo miejsca w żołądku.

Tuż po złożeniu zamówienia, zostaliśmy poczęstowani doskonałą sałatką z wodorostów i ogórków. I dla jasności – ta sałatka nie ma NIC wspólnego z przesłodzonymi marketowymi paściami, których być może próbowaliście w innych przybytkach sushi. Jest świeża, niesztuczna i orzeźwiająca.


OMAKASE SASHIMI – 10 sztuk / 130 PLN


W propozycji sashimi znalazły się:

  • tuńczyk błękitnopłetwy: chudy akami, tłustszy chu-toro oraz ropływający się w ustach kama-toro (lub o-toro);
  • łosoś norwerski: plecki oraz podbrzusze;
  • seriola;
  • okoń;
  • pargus;
  • ośmiornica gotowana w herbacie;
  • marynowany przegrzebek ze skórką limonki i solą.

Na mniejszym talerzyku podano charakterny imbir oraz dwa rodzaje wasabi. To świeżo tarte z Wasabi Farm Poland oraz dla porównania kolorowy chrzan. Chyba nie muszę pisać, który smakował lepiej 🙂

Wiele osób nie rozumie i nie pała miłością do jedzenia surowych ryb, a ja nie mam tutaj zamiaru nikogo do zmiany swoich smaków przekonywać. Tym z Was którzy jednak takowe specjały jadają, powiadam iż nie są to zwykłe świeże ryby, acz w większości sezonowane.

Sezonowanie przez kilka dni lub tygodni pozwala na lekkie ich wysuszenie i tym samym skoncentrowanie smaku. Dzięki temu wyczujecie w nich delikatnie inne nuty i poczujecie czym jest wielowymiarowość. Ważne jest abyście się przy degustacji nigdzie nie spieszyli. Włóżcie kawałek do buzi i ze spokojem dajcie się mu rozpłynąć 🙂


OMAKASE NIGIRI – 10 sztuk / 137 PLN


Omakase nigiri w przeciwieńswie do sashimi serwowane jest kawałek po kawałku (dokładnie tak samo jak na przykład we wrocławskim Noriko).

Najpierw przybliżę Wam owe cuda, a na końcu podsumuję.

  • młody okoń morski
  • dorada czerwona
  • 3kg okoń (niestety nie załapał się na zdjęcie)
  • podbrzusze łososia norweskiego ze świeżo tartym imbirem
  • opalana płetwa turbota z półrocznym sosem ponzu
  • ośmiornica gotowana w zielonej herbacie
  • tuńczyk akami
  • tuńczyk chu-toro
  • sezonowany trzy tygodnie tuńczyk kama-toro
  • przegrzebek ze skórką limonki i solą

10 talerzyków i dziesięć uśmiechów. Sezonowane ryby to coś pięknego! Jednak to nie one mnie zaskoczyły. Już w pierwszej sztuce wyczułem ogromną różnicę w porównaniu do wszystkich innych konsumowanych do tej pory nigiri. Ryż! Słodki jeżu! Ależ agresywny węglowodan – octowy, niesłodzony, lekko kwaskowaty, nie bardzo sklejony, w sam raz ciepły, rozpadający się w ustach w taki sposób iż każde ziarno można wyczuć z osobna.

Podobno ryż uwypukla smak znajdującej się na nim ryby. Być może tak jest, lecz ciężko stwierdzić gdyż nie jadłem samej nety (ryby), więc nie mam porównania do takiej na shari (ryżu), ale na sto procent było to dla mnie nowe i arcyciekawe doświadczenie.

W ramach ciekawostki powiem Wam, że w Sushiya owego hipermocnego ryżu używa się tylko w nigiri. Do standardowych rolek stosuje się inny rodzaj – hodowany w Wietnamie – mniej doprawiony i bardziej kleisty (na zdjęciu poniżej to ten po prawej stronie).

Jedna rolka przyjechała do Krakowa celem zaspokojenia lunchu na następny dzień. Niestety nie dotrwała, gdyż tego samego dnia została wciągnięta na kolację.

Szczere słowa uznania należą się sushimasterom: Michałowi Szczękowi oraz Krzysztofowi Wódkowskiemu. Panowie robią kawał dobrej roboty.

O paniach kelnerkach za wiele nie mogę się wypowiedzieć, gdyż siedząc przy barze kooperacja z obsługą kelnerską ogranicza się do podania karty, złożenia zamówienia oraz płatności.

Wizyta w Sushiya to bez wątpienia bardzo miłe doświadczenie. Cieszę się, że spełniłem kolejne ze swoich gastro marzeń i jestem pewny iż nie był to mój ostatni w tym miejscu raz.


  • www / fb
  • śniadania: brak
  • oferta lunchowa: brak
  • parking: publiczny płatny przy ulicach obok
  • kącik dla dzieci: brak
  • ogródek / taras: kilka stolików przy ulicy Krakowskiej
  • miejsce przyjazne zwierzakom:

OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):

*** BRAK OCEN PRZEZ DOTYCHCZAS TYLKO JEDNĄ WIZYTĘ ***

lokal / wystrój
wielkość porcji
smak
obsługa
cena / jakość

OCENA KOŃCOWA:     (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)

Rating: 0 out of 5.

Zaobserwuj profil bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.

Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: