W czerwcu 2021 wraz ze względnym powrotem gastronomii do normalności (50% zajętych msc), wrócił również festiwal Restaurant Week.
W tej edycji kwota partycypacji wynosi 59 PLN od osoby. W cenie zawarte są trzy pozycje: przystawka, danie główne oraz deser. Dodatkowo organizatorzy festiwalu zapewniają każdemu uczestnikowi drink na bazie Martini Fiero oraz nową Colę bez cukru.
Jak to zwykle w ramach RW, poprosiłem o dwa rodzaje menu: mięsne i wegetariańskie.
Przystawkę mięsną reprezentowały marynowane małże z bobem, podane na dipie z awokado (z cytrynowym twistem). Całość oprószono czarnym sezamem i kiełkami oraz wzbogacono kawałkami małych zielonych papryk. Danie rześkie, takie bardzo letnie, nie pasowały mi tu jednak koktajlowe pomidorki.

W opcji wegańskiej podano trzy pieczone krążki z buraka i kaszy jaglanej, przełożone świetnym chutney borowikowym z wyborną cebulką oraz podpieczonymi (podsmażonymi?) chałkami. Danie wygładzał jogurtowy sos. Smakowało nam, ale oboje zgodziliśmy się co do zbyt twardych krążków i pieczywa – dwie minuty mniej w piekarniku i byłyby perfekt.

Po 10-cio minutowym odpoczynku na stole pojawiły się dania główne.
Owinięte szynką, delikatne combry z królika potraktowano pastą truflową, która owszem dawała o sobie znać, lecz jednocześnie nie zabijała innych zapachów. Dodatki w formie przepysznej marynowanej botwinki, sprężystych mini marchewek i świeżych ziemniaczków idealnie akompaniowały spoczywające na ajerkoniakowym sosie mięso. Bardzo dobre danie. Szkolna piątka jak nic.

Idąc za koleją pokażę Wam teraz sztosa, bo nie mięsny lecz wegetariański talerz rozbił bank. Tofu potraktowano miodowo – balsamiczną glazurą i wow ten zabieg to mistrzostwo świata! Idealne w punkt risotto z oliwą, czosnkiem, kardamonem i młodą marchwią również okazało się przedobre. Takiego wydawałoby się prostego, acz jednocześnie intrygującego wege dania nie jadłem już dawno. Talerz mógłby zostać w menu na stałe.

Deserem było wspólne dla obydwu menu domowe kokosowe semifreddo na którym lekko się zawiedliśmy. Semifreddo (przynajmniej takie jakie znamy z konsumentką) to deser na wpół zmrożony, a tutaj mieliśmy do czynienia z zamarzniętymi na kość lodami o teksturze bliższej lodowym kryształkom aniżeli kremowi. Deser patrząc po odczuciach kubków smakowych zdobył nasze zaufanie dzięki wyczuwalnej obecności śmietany i kokosowej posypki oraz gęstemu malinowemu sosowi wraz z owocami, tylko kurczę… ta kryształowa zbyt zmrożona tekstura psuła smakowy efekt.

W Il Calzone spędziliśmy miło czas nie tylko dzięki zewnętrznemu ogródkowi, ale również pomocnej obsłudze. Jasne, że kelner wiedział, że obsługuje osoby zaproszone w ramach przedpremierowej kolacji, ale jego podejście do innych gości w niczym nie różniło się od podejścia do nas. Grzeczny, uśmiechnięty i dobrze poinformowany w kwestiach serwowanych potraw jegomość świetnie wykonywał swoją pracę.
* P.S. Do restauracji Il Calzone zostaliśmy zaproszeni w ramach ambasadorstwa Restaurant Week. Recenzja odzwierciedla jednak nasze prawdziwe odczucia i fakt zaproszenia niczego w temacie szczerości opinii nie zmienia.
Jeśli ciągle Wam mało i chcecie przeczytać o Il Calzone trochę więcej, to zapraszam do recenzji sprzed roku.
Początkiem maja 2020 przychodzimy do Was z szybką migawką o pewnym włoskim miejscu na ulicy Starowiślnej.
Il Calzone zlokalizowane jest rzut beretem od Poczty Głównej. Sąsiaduje z Pałacem Pugetów w którym to jedną ze swoją siedzib ma korporacja ABB.
Restauracja dysponuje prywatnym parkingiem i zewnętrznym ogrodem. Celem odebrania posiłku, można na tenże parking wjechać całkowicie za darmo (na dziesięć minut). Przyznacie, że w trakcie pandemii #covid19 opcja zaparkowania tuż przed drzwiami lokalu to duży plus.
Il Calzone wybraliśmy z dwóch powodów:
- od pięciu, albo więcej lat tlił mi się w głowie obłędny wołowy stek z polędwicy z sosem pieprzowym i pieczonymi ziemniakami którego tam konsumowałem – i od wielu lat jakoś się nie składało żeby tam dotrzeć;
- jedna z czytelniczek (pozdrowienia dla Anny) napisała nam wiadomość, w której o serwowanych tam potrawach wypowiedziała się w samych superlatywach i tym samym zachęciła nas do wizyty.
Przeglądając menu, postanowiłem zamówić od razu cztery dania, coby przez własne lenistwo wymigać się od gotowania w poniedziałek.
Po 25 minutach stawiłem się po odbiór gotowych potraw.
- pizza Occhio di Pascal (25 PLN) reprezentuje wkładkę sezonową – w końcu teraz królują szparagi. Pizzaiolo zestawił je z mozzarellą, pomidorami, sadzonym jajkiem i chili. A jak to wyszło? Obydwoje stwierdziliśmy, że średnio. Po pierwsze chili rozsypano bardzo niedbale – zdarzyły się trzy kawałki kompletnie bez żadnego „kopa”, a na pozostałych moc okazała się lekko przesadzona. Drugim powodem naszego przeciętnego zadowolenia był brak soli w cieście. Nie będę ukrywał, że w tej pizzy się nie zakochaliśmy.
- spaghetti z kurczakiem, szpinakiem, czosnkiem i sosem śmietanowym (23 PLN) poprawne. Między Bogiem, a prawdą czegóż wielkiego można oczekiwać od makaronu z drobiem. Pastę ugotowano tak jak lubimy na pół twardo, nie pożałowano sosu i oliwy. Sól i pieprz uzupełniliśmy we własnym zakresie.
- ravioli nadziewane serem ricotta i szpinakiem z kurkami, cebulą i śmietaną (28 PLN) wyróżniało się cienkim i prężnym ciastem. Ilość sosu w innych miejscach spokojnie wystarczyłaby na dwie porcje. W smaku bardzo przyjemne, jednak również ciężkie.
- gnocchi (25 PLN) po otwarciu nie napawały optymizmem, ba one mnie zasmuciły. No bo jak to osiem takich mini klusek za dwie i pół dychy? Jakbym je zamówił w ramach dania głównego grubo bym się wkurzył… Także jakby co, to myślcie o nich jak o deserze. Po zatopieniu zębów w pierwszą, mięciutką sztukę, od razu poczułem truflę i kozi ser. Powiadam Wam – aromat iście wyborny, a przełamany słodyczą gruszki i miodu otworzył arkany kulinarnego nieba. Pyszność!
Mam wrażenie, że Il Calzone nie pokazało nawet 50% swojego kunsztu i możliwości. Wrócimy po pandemii i zjemy coś na miejscu w ogrodzie. Wtedy też wystawimy ostateczne oceny.
- www: https://www.facebook.com/ilcalzone/
- śniadania: brak w ofercie
- lunche / obiady dnia: brak w ofercie
- parking: prywatny przy restauracji, publiczny płatny przy ulicach obok
- kącik dla dzieci: ?
- ogródek / taras: dostępny
- wynos / dowóz: odbiór osobisty albo płatny dowóz przez lokalnego operatora
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój
wielkość porcji
smak
obsługa
cena / jakość
SUMA (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
makaron to bym chętnie zjadła;)
PolubieniePolubienie
Hej bez farmazonów. A kiedy im dacie kolejną szansę ? Patrząc po zdjęciach i tym co zamówiliście to rzeczywiście mogło nie zaiskrzyć, ale ręczę, że przed pandemią nigdy przenigdy się u nich nie zawiodłem.
PolubieniePolubienie
Dzięki za info. Postaramy się wrócić w 2020 ale nic nie obiecamy 😉
PolubieniePolubienie
Lokal na którym nigdy się nie zawiodłem. Wyśmienite miejsce z wyśmienitym personelem. I to jedzenie
PolubieniePolubienie