Wzorowy balans pomiędzy smakiem, jakością i ceną – Yana Sushi – KRAKÓW

Pierwsza górska wędrówka w styczniu 2021 odbyła się szlakiem Schronisko Kudłacze – Lubomir – Schronisko Kudłacze.  Szlak nie należy do wymagających, ale szczególnie przy schodzeniu trzeba uważać na ukryty pod śniegiem lód. Wliczający się do Korony Gór Polskich szczyt moim zdaniem jest nudny – oprócz obserwatorium i kilku ławek nic się tam nie dzieje i brakuje jakichkolwiek widoków.  Ale czegóż się nie robi dla przyjemnego, prawie trzygodzinnego spaceru po lesie, prawda? Schronisko ma swój klimat, ale w ten weekend postanowiła się do niego wybrać chyba 1/5 Krakowa, więc czym prędzej stamtąd czmychnęliśmy.

Po wysiłku, nawet takim spokojnym cardio, szybko się robię głodny jak wilk. Wtedy nie ma zmiłuj – trzeba działać i szukać owoców, kanapek czy proteinowych batonów. Jest też inna możliwość – ogarnąć coś na wynos 🙂 Po chwili namysłu padło na tę opcję i telefonicznie ustaliłem z panią dla naszej trekkingowej ekipy kilka pozcyji. Padło na makaron, tuńczyka oraz rolki sashimi czyli takie jakby sushi, ale bez ryżu. Zacznę właśnie od nich.

  • sałatka z krewetek, łosoś, awokado, ogórek (44 PLN)
  • tuńczyk, krewetki gotowane, por w tempurze, oshinko, jalapeno, sos kobe (45 PLN)
  • łosoś, oshinko, krewetka w tempurze, owinięte awokado z kawiorem, ogórek, sos kobe (47 PLN)

Rolki bez ryżu okazały się wyborne. Pierwsze lekkie i delikatne, drugie dzięki jalapeno odrobinę mocniejsze w smaku. Najlepszymi okrzyknęliśmy te wymienione jako ostatnie – wyborna ryba, chrupiąca rzodkiew (oshinko), intensywny sos Kobe i strzelający pod zębami kawior to miks doskonały!

Oprócz rolek na stole pojawił się również pad thai z krewetkami (39 PLN) na którym odrobinę się zawiodłem gdyż pięć sztuk w nim znajdujących się krewetek nie miało kompletnie żadnego smaku. Inne składowe w porządku, na plus zasługuje wielkość porcji.

img_9224

Bardzo drogie danie z którym wiązaliśmy największe nadzieje – stek z tuńczyka (57 PLN) mimo wysokiej ceny zadowolił konsumentów. Pachnący grillem stejk usmażono w środku na czerwono i nic a nic nie przeciągnięto. Ryba komponowała się znakomicie z wybornym puree z pietruszki i paprykowym sosem oraz frytkami z batatów. 

img_9228

Yana kolejny raz udowodniła, że zna się na jedzeniowej robocie, a ja w dalszym ciągu jestem ich wiernym fanem.


Jeśli chodzi o sushi na dowóz, to punkty Yana są naszymi ulubionymi wynosowymi suszarniami. W zależności u kogo akurat jesteśmy, zamawiamy z gastropunktów na Galicyjskiej, Lwowskiej czy Zwierzynieckiej i jak do tej pory nigdy, przenigdy się nie zawiedliśmy.

Dzięki karcie stałego klienta, którą wyrobiliśmy za czasów raczkowania pierwszego lokalu na ulicy Zwierzynieckiej, mamy 30% zniżki więc finalne kwoty jakie przeznaczamy na rolki są widocznie niższe niż w lokalach o podobnym asortymencie 🙂

Najważniejsze jest jednak to, że od ponad czterech lat jakość jest na niezmiennie wysokim poziomie, a rolki są zawsze świeże i przyjeżdzają w maksymalnie 90 minut. Nie inaczej było w czerwcu 2020 kiedy to wpadli do nas z wizytą M. i B.

 


W grudniu 2019 odwiedziliśmy relatywnie świeży lokal Yana Sushi na ulicy Galicyjskiej.

IMG_0633

Przestrzenne wnętrze jest dobrze oświetlone i bardzo przyjemne. Zainteresowani pracą sushi masterów mogą zająć miejsca na hokerach przy barze, a szukający prywatności przy jednym z wielu stolików. Rodzice z pewnością docenią wydzielony na samym końcu sali kącik dla dzieci. 

Na początku kolacji dostaliśmy gratisowe czekadełko w formie marynowanych wodorostów.

IMG_0640

W ramach wtorkowej promocji zamówiłem Pad thai z krewetkami za 23 złote (standardowa cena tej wersji to 36 PLN). Dostałem dokładnie to czego oczekiwałem – słodki, orzechowy, lekko kwaśny makaron z warzywami oraz sześcioma jędrnymi krewetami. Po szczegóły tego dania zapraszam kilka akapitów niżej do recenzji sprzed kilku laty.

IMG_0627

K. poprosiła o uramaki z pieczonym łososiem, serkiem, kampyo, żurawiną i sosem kabayaki zawinięte w plastry mango (36 PLN). Sushi smakowało wybornie, ale to żadna niespodzianka – Yana w temacie rolek nigdy nas nie zawiodła. 

W dalszym ciągu Yanę bardzo polecamy.  


  • www: https://www.yanasushi.eu
  • śniadania: brak
  • oferta lunchowa: w zależności od lokalizacji
  • parking: w zależności od lokalizacji
  • kącik dla dzieci: w lokalu na Galicyjskiej jest, w reszcie nie wiem
  • ogródek: brak

OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):

lokal / wystrój 3
wielkość porcji 3,5
smak 4,5
obsługa 3,5
cena / jakość 4,5

OCENA KOŃCOWA:  3,8 / 5  (tutaj sprawdzisz co się składa na oceny)

Screenshot 2020-06-03 at 00.26.30


Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.

Yana Sushi oprócz Zwierzynieckiej i Galicyjskiej znajduje się jeszcze na Ruczaju. Obie lokalizacje są zaznaczone na mapce poniżej.

 

Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.


RECENZJE SPRZED PONAD TRZECH LAT

 

K. miała bardzo pozytywne wspomnienia z poprzedniej wizyty, więc piątkowego wieczoru w lutym 2017 postanowiliśmy razem odwiedzić Yana Sushi na ulicy Zwierzynieckiej.

Tuż po złożenia zamówienia w ramach gratisowego czekadełka otrzymaliśmy marynowane wodorosty.

img_2642

Na pierwszy ogień poszły zupy. Zamówiony przeze mnie Ramen z owocami morza w tempurze (29 PLN) czyli japoński bulion był gorący i oprócz nazbyt miękkiego makaronu Udon zawierał kawałki marchewki oraz wodorostów. W fantastycznie chrupiącej tempurze doszukałem się kalmara, krewetki, ośmiornicy oraz zielonej fasolki. Super smaczne.

img_2643

Zupa Miso (10 PLN) została podana klasycznie czyli wraz z tofu oraz wodorostami. Gdziekolwiek jej nie jadłem, zawsze dostawałem ją ledwo letnią i za każdym razem powtarzano, że ta właśnie zupa nie może być jedzona na gorąco. Jednak może! I bardzo dobrze smakuje w takiej formie!

img_2644

10 minutach później przyszedł Pad thai z kurczakiem (25 PLN). Mam mały problem jeśli chodzi o tą potrawę – nie cierpię kolendry, która występuje w 99% przypadków. Tutaj była świeża i bez problemu mogłem wybrać to paskudne zielsko – ukłon w stronę kucharza! Makaron był ugotowany idealnie, a trójkolorowe papryczki fantastycznie komponowały się ze słodko-ostrym sosem. Kurczak jak kurczak, bez odchyleń w żadną stronę. Całość posypana kruszonymi arachidami. Spora porcja.

img_2645

W czasie kiedy zajadałem się swoim makaronem K. pałaszowała:

  • futo z pieczonym łososiem, sałatą, awokado, kampyo (czyli suszone i ugotowane włókno tykwy) oraz majonezem. Porcja 6 sztuk po 30% zniżce kosztowała 17 złotych.
  • uramaki z opiekanym łososiem, krewetką w tempurze, porem, oshinko (marynowana rzodkiew), awokado i sosem kimchi – 24 złocisze.

Obydwa zestawy charakteryzowały się super świeżym ryżem. Jeszcze ciepły łosoś, bardzo dobrze pasował do pozostałych składników, a uramakowa krewetka była „wisienką na torcie”.  Wasabi wraz z lekko pikantnym imbirem należycie wykrzywiały  jadaczkę.

img_2647

img_2648

Zdecydowanie polecam wielbicielom sushi i innych japońskich / tajskich smakołyków.

W listopadzie 2016 po przejrzeniu bogatej oferty krakowskich restauracji, doszłyśmy z I. i M. do wniosku że w ramach sobotniego babskiego wypadu wypróbujemy Yana Sushi na ulicy Zwierzynieckiej .

Przy wejściu do niewielkiego lokalu przywitała nas miła obsługa, pani wskazała zarezerwowany stolik.

Na przystawkę jednogłośnie zamówiłyśmy japońskie pierożki z kurczakiem Gyoza (10 szt) ale już przy wyborze sushi miałyśmy spory problem z decyzją ponieważ menu jest bardzo bogate. Po dłuższej naradzie wybór padł na:

  • sushi futo pieczony łosoś, sałata, ogórek, avocado, kampyo, mayo;
  • sushi futo unagi 
- pieczony węgorz, tamago, awokado, sałata, mayo, sos kabayaki;
  • sushi uramaki ebi ten tobiko
 – krewetka w tempurze, mayo, sałata, ogórek, posypane kawiorem tobiko.

Sushi doskonałe. Świeże, pachnące, kolorowe. Ryż delikatnie ciepły. Główny, rybny składnik dominował w smaku, dodatki doskonale współgrały. To ten rodzaj sushi, kiedy jesz i jesz i ciągle Ci mało. Nie mogłyśmy dojść do wniosku które najlepsze. Ostatecznie numerem jeden został łosoś, drugie miejsce dla węgorza trzecie dla krewetki. Jeden malutki minus: w kawałku z węgorzem trafiła się dość kłująca ość, ale jak to mówią: „nie ma ryby bez ości, a człowieka bez kości”.

Na zakończenie zamówiłyśmy mochi mochi  czyli lody waniliowe otulone ciastem ryżowym. Deser został ładnie podany i nie był zbyt słodki.

Wyszłyśmy bardzo zadowolone i od razu wiedziałyśmy, że to nie była nasza ostatnia wizyta w tym miejscu.

Jedna odpowiedź do „Wzorowy balans pomiędzy smakiem, jakością i ceną – Yana Sushi – KRAKÓW”

  1. Nie jestem fanką sushi, ale pad thai kocham:)

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do magducha88 Anuluj pisanie odpowiedzi

NASZE SOCIALE

NEWSLETTER

Zapisz się do naszego newslettera, a od razu po publikacji nowego posta dostaniesz od nas maila.

Nie martw się nikomu nie przekażemy Twojego adresu

PRZESZUKIWANIE BLOGA PO KATEGORIACH LUB TAGACH

burgery covid19 deser Foodtruck frytki gdzie zjeść w krakowie gdzie zjeść w nowej hucie Hotele kaczka kanapki Kanapki na ciepło Karczmy na trasie Kazimierz Kraków krewetki Kuchnia azjatycka Kuchnia polska Kuchnia włoska kurczak makarony Nowa Huta owoce morza pierogi pierogi ruskie pierś z kurczaka Pizza Pizzeria Podgórze prezent Restauracja restauracja włoska restaurant week rosół rybka rynek sałatka schabowy smażona ryba Stare miasto stek steki Streetfood Sushi tatar wołowina współpraca zupy Śniadanie śledź żeberka żurek