W połowie października 2019 w drodze powrotnej z górskich wycieczek, widząc na guglowej mapie ogromne korki na Zakopiance, postanowiliśmy zmienić azymut i wybrać całkiem inną trasę powrotną i przy okazji zawitać do Karczmy Pod Wielką Solą.
Ciężko mi zliczyć ileż to słyszałem dobrego o tym miejscu, ileż naczytałem się zachwytów na temat smaku i ogromnych porcji strawy podawanej w karczmie zlokalizowanej przy „starej” trasie z Krakowa do Tarnowa.
Zajechaliśmy na wypchany po brzegi parking. Ustawiliśmy się w kolejce i po około pół godzinie w końcu zwolniło się dla nas miejsce. TAK to nie pomyłka, czekaliśmy trzydzieści minut. Na początku szło szybko, ale jak byliśmy już pierwszą czwórką do wejścia to coś się przyblokowało i staliśmy i staliśmy i staliśmy… Jeśli nie należycie do cierpliwych odradzam wizytę w weekend.
W końcu zwolniła się cała góra i zostaliśmy zaproszeniu do środka. Na piętrze jest tyle miejsca, że razem z nami pozwolono wejść jeszcze kilkunastu wygłodniałym osobom.
W środku jak to w karczmie: skóry na ścianach, domowe białe dziergane obrusy, stare koła z wozów, wielkie „kościołowe” żyrandole, gliniane garnki – czysto i schludnie.
Dziewczyny nie były zbyt głodne, więc z przepastnego menu zamówiły tylko zupy. Te pojawiły się już po siedmiu minutach:
- żurek w czarce chlebowej (13 PLN) – aromatyczny, niezbyt kwaśny, z kawałkiem białej kiełbasy i dwoma połówkami jajka. Jestem przeciwnikiem podawania zup w chlebie, gdyż 90% ludzi i tak go nie zjada. Wielkość pieczywa w którym został podany ten żurek jest dla mnie całkowicie bez sensu – nie ma szans zjeść choćby połowy tego „naczynia”. Ciekawe co się później z nim dzieje? Mam nadzieje, że kuchnia ma jakiś pomysł i nie wyrzuca takiej ilości jedzenia do śmietnika.
- rosół z makaronem (8 PLN) – dobrze doprawiony, taki na w pół tłusty, jadłem dużo bardziej kolagenowe, ale lżejsze również. Smakował mi, K. także.
Na dania główne również nie czekaliśmy długo. 20 minut przy takim przestraszliwym obłożeniu to naprawdę niezły wyczyn. Chciałbym zobaczyć pracę na kuchni i poczuć panujący tam klimat, temperaturę i harmider – ileż tam musi być stanowisk do smażenia chociażby takich kotletów Karczmarza ?!
No właśnie o wilku mowa – Karcmarz, a raczej jego kotlet to ten poniżej na zdjęciu (30 PLN) wraz z zestawem trzech surówek (6 PLN). Takiego monstrualnego kotleta nie widziałem w życiu. Te z Bidy pod Lublinem są duże, ale ten jest przeogromny! On zajmuje całe korytko! Spokojnie mierzy 40 centymetrów po długości i połowę tego po szerokości. Połowę zjadłem w karczmie, połowę zabrałem do domu. Tą połówkę w domu podzieliłem jeszcze na pół żebyśmy mieli z K. obiad na następny dzień do pracy. Wiecie ile ważyła 1/4 tego kotleta? 170 gram! Jedna czwarta! W kantynach obok mojej pracy te podawane do obiadu są mniejsze niż 1/4 Karcmarza!
A jak ze smakiem? Panierka owszem chrupała, ale brakowało jej soli – oj jak bardzo brakowało jej soli, a ta jak na złość nie znajdowała się na stole. Do cienko rozbitego i gładkiego mięsa oraz surówek nie mam zarzutów. Tak szczerze to oprócz wielkości nie zrobił na nas specjalnego wrażenia.
D. poprosił o żeberka w zaprawie miodowo – piwnej z opiekanymi ziemniakami i sosami (34 PLN) oraz zestawem surówek (6 PLN). Mięso pachniało bardzo mocno i rzeczywiście było super smaczne, ale nie były to najlepsze żebra jakie jadłem w życiu – D. skomentował podobnie – jako owszem nad wyraz apetyczne, ale nie celujące. Tak jak i w przypadku schaboszczaka porcja gigant.
A jak już jesteśmy w temacie żeberek to jak najbardziej te powyższe znajdują się na moim prywatnym podium, ale mistrz może być tylko jeden – mistrz jest TUTAJ.
Wartym zaznaczenia jest fakt posiadania przez karczmę własnego browaru w którym ważonych jest kilka rodzajów piwa (klik). Na zdjęciu poniżej oprócz świetnego truskawkowego kompotu (4 zł) wdzięczy się jedno z nich – półlitrowe Żupne Jasne Pełne Pils (9 PLN).
W trakcie godzinnego pobytu nie mogliśmy mieć również zastrzeżeń do obsługi. Pani szybko podała karty, ekspresowo wróciła po zamówienie i równie szybko po zwróceniu uwagi „poczęstowała” nas rachunkiem.
Na minus zaliczam styropianowe pudełka. Są rozdawane gościom za darmo, a przez gigantyczne porcje prosi o nie co druga, może trzecia osoba. Czy nie można tego rakotwórczego i bardzo długo się rozkładającego styropianu wymienić na papierowy? Nawet jeśli trzeba by było za to opakowanie zapłacić złotówkę… No chyba że to ten specjalny ekoplastik to zwracam honor 🙂
Miejsce jest godne polecenia jeśli ktoś mieszka w pobliżu, albo przejeżdża po drodze w trasie. Nie zachwyciło mnie jednak na tyle, abym specjalnie do niego gonił z drugiego końca miasta w korkach i jeszcze czekał kilkanaście / kilkadziesiąt minut na wolny stolik.
- www: http://www.karczma-wieliczka.pl/pl/
- śniadania: brak
- oferta lunchowa: brak
- parking: dostępny prywatny
- kącik dla dzieci: nie zauważyłem, ale domyślam się, że jest takowy
- ogródek / taras: jest spory przed wejściem
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 4
wielkość porcji 5+
smak 3,5
obsługa 3,5
cena / jakość 3,5
OCENA KOŃCOWA: 3,9 / 5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
takiego kotleta to faktycznie nie widziałam!
PolubieniePolubienie