Kilka spędzonych w Czarnogórze dni w sierpniu 2018 zaowocowało wizytami w paru restauracjach. Mieliśmy dwa fuckupy o których chcemy zapomnieć, ale oprócz nich inne obiady i kolacje były udane, bądź bardzo udane.
Krótkie podsumowanie poniżej. Na samym dole wrzuciliśmy mapkę, abyście łatwo namierzyli miejscówki o których piszemy.
Famelja Kentera – SVETI STEFAN
Przyjemna, przytulna rodzinna restauracja. Porą kolacyjną trzeba się liczyć z oczekiwaniem na stolik. Obsługa jest miła i kulturalna, jedzenie świeże, a serwis całkiem szybki. Nie obyło się jednak bez małego potknięcia – jedna z zup została podana ledwo letnia. Temat został jednak ogarnięty w kilka minut, a kelner przepraszał za to zajście co najmniej kilka razy.
Polewki były świetne, dania główne również niczego sobie. Czarne risotto, kalmary z grilla i te smażone – ponadprzeciętne dobre. J. żabnica (strasznie paskudna z wyglądu ryba) niezła, ale pływająca w ogromnej ilości ciężkiego, śmietanowego sosu.
Restoran Jezero – SZKODERSKIE JEZIORO
Dobre miejsce na wieczorne posiedzenie – trochę nawet takie romantyczne. Z tarasu rozpościera się świetny widok na jezioro Szkoderskie. My dodatkowo trafiliśmy na koncert na żywo. Minusem jedzenia kolacji na zewnątrz jest to, iż prawie nic nie widać na talerzach – jedyne oświetlenie to takie z małej świeczki na stoliku. Stąd też brak zdjęć tego co mieliśmy na stole.
Dania smaczne, ale nie wybitne – niektóre potrawy lekko przeszacowane (np risotto z owocami morza w cenie prawie 14 Euro) inne niedoszacowane (pyszne naleśniki z dżemem za niecałe 3 Euro). Na pochwałę zasługuje świeże pieczywko i domowe babeczki w ramach „couvert”, podane z wysokiej jakości oliwą.
Jadran – BUDVA
To miejsce początkowo może odstraszać, gdyż znajduje się w ogromnym ciągu barów i restauracji w Budvie. Tony turystów przechadzają się tędy każdej nocy. Jednak nie jest to typowa turystyczna niskojakościowa jadłodajnia. Świadczy o tym między innymi kolejka przed lokalem – my na swój stolik czekaliśmy około dwudziestu minut. Gwoli ścisłości, ten czas wynosi tyle dla ludzi chcących konsumować na zewnątrz na wpuszczonym w wodę tarasie (świetny widok). Ci co zadowolą się jedzeniem w środku restauracji, miejsce dostaną od strzała.
Ceny nie należą do wygórowanych, a strawa jest wyborna. Tego wieczoru coponiektórzy mieli pewne przygody zdrowotne, więc finalnie wielu rzeczy nie spróbowaliśmy, ale zupa rybna, mule i makaron z owocami morza były perfekcyjne !
Dolce Vita – RAFAILOVICI
Znajduje się także jest przy głównym turystycznym dukcie do Budvy. Jedna z tych resto, do której trafiliśmy całkowicie przez przypadek, ale zjedliśmy smacznie i w uczciwej cenie.
Mi zachciało się Pljeskawicy czyli takiego prawie naszego wołowego burgera, ale w tej wersji w mięsie był cienko krojony boczek. Muszę przyznać, że był niezły, chociaż kawałki dyskontowych ziemniaków psuły trochę image. Reszta ekipy z makaronów i risotta z owocami morza była także zadowolona.
Jako ciekawostkę wspomnę, iż oprócz wporzo strawy, dowiedzieliśmy się również od kelnera trochę o nadmorskim rejonie Czarnogóry – znał też Cracovię oraz Wisłę Kraków. Okazało się, że chłopak lubi zakłady i często obstawia mecze piłki nożnej w ligach na całym świecie.
A na koniec HIT…
Ukryta plaża z restauracją – DROBNICI
K. wpadł na nią przypadkowo kiedy to wybrał się wraz ze swoją małżonką na komercyjną plażę Drobni Pijesak. Pływał sobie w morzu i postanowił sprawdzić co jest za skałą – no i znalazł raj! O tym miejscu powinien być oddzielny post (ale póki co nie będzie z braku czasu). Na teraz zdradzę, że jest tam może 15 par leżaków ZA DARMO. Prowadzący restaurację mają piwko, robią drinki (ale to nie barmani, więc nie oczekujcie za wiele) i różne inne napitki.
To co jest w tym miejscu najlepsze to spokój i jedzenie. Chłopaki na miejscu sprawiają ryby i obierają ziemniaki na obiad. Wszystko jest mega świeże i prawdziwe. Ryby fantastyczne, owoce morza doskonałe, a smażone z czosnkiem i oliwą ziemniaczki mięciutkie i kaloryczne, ale jakże świetne.
P.S. Tego dnia było mało kalmarów. Na zdjęciach poniżej na dwóch talerzach jest de facto jedna porcja kałamarnic. Chłopaki policzyli nam to za 50%. Znacie inne miejsce gdzie właściciel ot tak od siebie zaproponowałby Wam taki rabat ? :>
Uwierzcie mi na takiej plaży MOŻNA przesiedzieć cały dzień pływając, opalając się i grając w karty. Świetne miejsce !
Marzy mi się Czarnogóra! Same pyszności a talerzu 🙂
PolubieniePolubienie