Był środek tygodnia w maju 2018, zanosiło się na deszcz, przez okno siłki widziałem jak wiatr poruszał mniejszymi drzewami. Całe szczęście mieliśmy plan – plan który był doskonałym rozwiązaniem na taką właśnie szarugę. Jego outputem miało być pochłonięcie DOBREJ pizzy. Czy się to udało? Czytajcie dalej.
Do Housepizza na osiedlu 2 Pułku Lotniczego w Hucie zostaliśmy zaproszeni już dawno temu, ale jak to z nami bywa sporo się to odwlekło w czasie. W końcu udało się nam zgrać i zjawiliśmy się tam całą głodną czwórką.
W ładną pogodę polecamy Wam spory ogródek – niestety z racji niesprzyjającej aury, nie udało się nam z niego skorzystać. Dla zmotoryzowanych cenną informacją jest fakt, iż swój pojazd bez najmniejszego problemu możecie zostawić na parkingu dosłownie kilka kroków od pizzerii.
W pełnej „przyczajce” i incognito zajęliśmy stolik w pierwszej sali od wejścia, bo w tej gdzie jest piec, jak możecie się domyślić, panowała piekielnie gorąca atmosfera 😉 Po krótkiej chwili, kelnerka wręczyła nam karty, a my zaczęliśmy się zastanawiać nad opcjami. Przyszliśmy na pizzę, więc o makaronach czy innych daniach nawet nie myśleliśmy.
Zamówiliśmy dwie duże – podobno 35cm pizze (i tutaj zostaliśmy mocno oszukani, a czemu to przeczytacie poniżej) oraz dwie mniejsze trzydziestki. Mieliśmy jeszcze ochotę na bombery z czekoladą (2 szt / 12 PLN), ale Pani powstrzymała nas przed ich zamówieniem przed tym jak otrzymamy pizzę. Jak się później okazało, to był dobry ruch ze strony kelnerki.
W trakcie oczekiwania na pizzę na stole pojawiła się bardzo ciepła, litrowa woda w karafce (kosztująca chyba piętnastaka). Poprosiliśmy o uzupełnienie jej lodem i chwilę później dało się ją pić.
Po około 25 minutach oczekiwania, pizze zaczęły pojawiać się na stole – zacznę od większych:
- Diablo (34 PLN) z mozzarellą, salami, pieczarkami, cebulą, czosnkiem i ostrymi papryczkami …
- oraz jako że byliśmy świeżo po odpoczynku we Włoszech, chciałem sprawdzić Salami Spianata (43 PLN) która oprócz podobno oryginalnego włoskiego salami zawierała mozzarellę, gorgonzolę i żurawinę…
Na górze postu napisałem, że zostaliśmy oszukani – spieszę więc z wyjaśnieniami: te pizze nie miały na pewno 35 centymetrów, a co najmniej cztery dyszki! Jak tylko je zobaczyliśmy wiedzieliśmy, że będzie ciężko. A tak całkiem serio, to takie „oszukaństwa” na plus w stronę klienta to ja lubię 😀
Zanim przejdę do oceny smaku, przedstawię Wam jeszcze dwie inne uczestniczki biesiady:
- Wiejska (31 PLN) – mozzarella, ogórek kiszony, wiejska kiełba, boczek, ser a’la oscypek i cebula;
- Boska Jola (28 PLN) – mozzarella, boczek, szynka, papryka, kukurydza, pieczarki i cebula.
Wszystkie pizze pojawiły się niemalże w jednakowym czasie (odstęp wynosił może półtorej minuty) – to niewątpliwy plus. Kelnerka zapomniała jednak nas zapytać o jakiekolwiek sosy, nie zaproponowała również oliwy. Z K. jednak nie ma żartów i dla niego oliwa to „must have”. Nasza kelnerka gdzieś znikła, więc sam ogarnął te oliwy z miejsca gdzie był ich pokaźny arsenał 😉
House-pizze wypiekane są w tradycyjnym opalanym drewnem piecu. Ciasto każdej, było bardzo ale to bardzo cienkie i samo w sobie pyszne. Boczki lekko chrupiące, środek miękki.
A co ze składnikami? No powiem Wam – pierwsza klasa. Włoskie salami zdecydowanie oryginalne, wszystko inne co mieliśmy na plackach bardzo na tak. Każdy dodatek wyczuwalny w smaku i nieprzytłaczający drugiego. Diavola rzeczywiście tak jak zaznaczone w menu ziała lekkim ogniem. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić to gorące kiszone ogórki na Wiejskiej – ciepłe ogóry po prostu są słabe.
Na przykładzie powyżej zamówionych pizz widać, że powinny one zadowolić zarówno gusta ludzi kochających włoskie minimalistyczne placki, jak i tych co wolą je takie bardziej „spolszczone” – czyli z dużą ilością mięsnych składników. Jedni lubią w gryzie czuć ciasto, mozarellę, pomidorowy sos i jeden dodatek (plus może oliwę), inni szynkę, boczek, kiełbasę i oscypka… i wszystko oblane sosem czosnkowym – nikogo nie neguję – każdy ma swoje preferencje. Tak czy siak, każdy bez wyjątku złoży w Housepizza swoją „kombinację”.
Zgodnie stwierdziliśmy że przed włoskimi pizzami, placki z Housepizza nie muszą klękać i są naprawdę warte swoich cen. Owszem, nie są to nasze ulubione mokre pizze neapolitańskie, ale mimo wszystko bardzo, ale to bardzo nam smakowały i sto procent będziemy je dalej polecać. Są też zdecydowanie najlepszymi pizzami jakie jedliśmy do tej pory w Nowej Hucie, a Ci co nas czytają wiedzą, że próbowaliśmy ich już w kilku miejscach (wszystkie odwiedzone przez nas nowohuckie miejscówki znajdziecie tutaj).
Idźcie i spróbujcie koniecznie!
* P.S. Do restauracji HousePizza zostaliśmy zaproszeni. Przedstawiliśmy się jednak dopiero w momencie proszenia o rachunek, także nie ma technicznej możliwości abyśmy byli jakoś specjalnie traktowani przez obsługę czy kuchnię. Recenzja odzwierciedla nasze prawdziwe odczucia i fakt zaproszenia niczego w temacie szczerości opinii nie zmienia.
- www: https://www.facebook.com/housepizzakrakow/
- śniadania: brak
- oferta lunchowa: ?
- parking: jest tuż obok restauracji
- kącik dla dzieci: dostępny
- taras / ogródek: jest
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 3,5
wielkość porcji 4
smak 3,5
obsługa 3
cena / jakość 3,5
OCENA KOŃCOWA: 3,5 / 5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
Byliśmy po pracy na piwku i pizzy w tamtym roku w lipcu – było super. Pizza pyszna, obsługa ok, ogródek fajny. Było lepiej niż w niejednej pizzerii na Rynku czy Kazimierzu 😉
PolubieniePolubienie
Myślę,że fani pizzy byliby zachwyceni 🙂
PolubieniePolubienie
Ależ piękne te pizze… Tyle miejscówek mam do obczajenia w Krakowie jak się wreszcie wybiorę przez Was…
PolubieniePolubienie