W połowie stycznia 2023 restauracja zakończyła działalność.
M. skrzyknął ekipę i w sobotni lutowy 2018 wieczór, siedmioosobową delegacją stawiliśmy się w Wesołych Garach.
A co jedliśmy? A no trochę tego było.
- tatar wołowy – opisany niżej,
- carpaccio wołowe (21 PLN) – takie w sumie standardowe, podane jak w wielu miejscach w Krk z parmezanem, kaparami ze słoika oraz rukolą.
- bruschetta z pieca (12 PLN) – trzem dobrze upieczonym grzankom z pomidorami i serem zabrakło przypraw – przydałoby się chociaż trochę bazylii.
- krewetki na sałacie (18 PLN) – cztery sprężyste sztuki z domowym majonezowo-ketchupowym sosem spoczywały na liściach sałaty. Nic odkrywczego, ale też nikt niczego ponad to co znajdowało się na talerzu nie oczekiwał. Owoce morza zostały przygotowane w punkt i to jest najważniejsze.
- pizza Margherita (19 PLN) i Salami Piccante (26 PLN). Cienkie placki z poniższego pieca ze smacznym serem i dobrym salami. Kto jadł, ten chwalił i cóż tu więcej pisać.
- takie jak z niedzielnego obiadu u babci żeberka miodowe (31 PLN) – bardziej polskie, aniżeli amerykańskie. Mięso smakowało jakby się w żaroodpornym naczyniu ugotowało, a nie upiekło w piekarniku. Ale nie jest to minus, tylko stwierdzenie faktu – jedni lubią takie, inni inne 🙂 Mięsiwo oblepione było dobrym, gęstym, miodowy sosem. Żebrom towarzyszyła orzeźwiająca sałatka oraz duży koszyk dobrych frytek.
- tagliattele z polędwiczką wieprzową (28 PLN). M. stwierdził, iż makaron smakował jak z dobrego chińczyka, ale żeby nie traktować tego negatywnie, bo chińczyki bardzo lubi. Na uznanie zasługuje bardzo duża ilość miękkiej wieprzowinki – stwierdził, że taką porcją można bardzo dobrze pojeść.
- specjalność szefa kuchni – pierś z kury z oscypkiem i karmelizowaną gruszką, podana na selerowo-pietruszkowym trochę zbyt wodnistym puree wraz z rześką sałatką (34 PLN). Sporo oscypka i wybitnie słodka gruszka w bardzo gęstym sosie super kontrapunktowały delikatną kurzą pierś. Niespotykany bazyliowy sos z orzechami również niczego sobie. Całość na mocną piątkę!
- specjalność tygodnia – lasagne ze szpinakiem (24 PLN) z tylko bardzo lekko wyczuwalną gorgonzolą i orzechowym posmakiem. Według konsumentki troszkę zbyt mało wyrazista, ale mimo tej małej uwagi zjadła do ostatniego kęsa.
- pierś z kurczaka z zapieczonymi pomidorami i mozarellą, podana z gnocci oraz sałatką (31 PLN) oceniona przez W. bardzo pozytywnie. „Kurak jak i kluski eleganckie, sałatka też wypas”.
W sobotę około godziny 17tej latało tam sporo dzieciaczków, także w weekend nie myślcie, że zaznacie w Garach spokoju 🙂 Najmłodszego biesiadnika – 5-letniego D. widzieliśmy podczas dwugodzinnej kolacji może przez dziesięć minut – cały czas szalał w dziecięcej strefie.
Jeśli więc, marzy się Wam jedzenie w ciszy, sobota albo niedziela w porze obiadowo – kolacyjnej nie będzie dobrą porą.
Podsumowując drugą wizytę, wszyscy stwierdzili iż najedli się smacznie i pod sam korek. Fundator kolacji za wszystkie wymienione pozycje plus różne napoje (niektóre alkoholowe) odchudził się o 340 PLNów. Jak na siedmioro dorosłych z których prawie każdy zamówił przystawkę i danie główne to całkiem nieźle.
Wesołe Gary są spoko i w dalszym ciągu Wam je polecamy.
Od jakiegoś czasu w Hucie działa restauracja rodzinna z prawdziwego zdarzenia. Uwierzycie, że w środku oprócz kącika z kredkami i zabawkami znajduje się też basen z kulkami? Brzmi jak ściema, ale to prawda – zresztą zobaczcie sami poniżej.
Do Garów wybraliśmy się czteroosobową delegacją w środku tygodnia (styczeń 2018) tak po godzinie 19-tej.
Lokal o tej porze świecił pustkami – zajęte były może dwa stoliki, a musicie wiedzieć, że w sumie na dwóch poziomach jest ich tam ze trzydzieści (jeśli nie więcej). Jako, że z całej ekipy dotarłem tam pierwszy, byłem samozwańczym decydentem w sprawie naszej kolacyjnej miejscówki i wybrałem stolik na samym końcu górnej sali.
Gromada zbierała się na raty, a kiedy cała dotarła, zaczęliśmy przyglądać się karcie w której widnieją zupy, dania mięsne i rybne, makarony, hambugsy, sałatki. Taki miks kuchni polskiej, włoskiej i amerykańskiej. Oprócz menu a’la carte, które znajdziecie tutaj, codziennie proponowane są również zestawy dnia (zupa + drugie danie za siedemnastaka) –> szczegóły na ich fb.
Po chwili namysłu zdecydowaliśmy się na:
-
tatar wołowy z polędwicy: ogórki konserwowe, kapary, pieczarki marynowane, cebula, żółtko jaja (20 PLN). Ładnie podany i dzięki dodatkom wyrazisty. Mięso ważyło jakieś 150-200g – aż się wierzyć nie chce, iż była to stuprocentowa polędwica. Kosument P. był zadowolony, ale się nie najadł więc domówił zupę.
-
ową zupą był charakterny, gęsty i gorący krem z pomidorów pelati z bazyliowym pesto (11 PLN).
-
pappardelle z krewetkami, ostrą papryczką, pomidorami, kolendrą, czosnkiem i sosem sweet chilli (28 PLN) którym zajadała się J. było rzeczywiście pikantne. Smacznych krewetek miało sztuk sześć. Makaron oceniony pozytywnie.
-
burger wołowy z pomidorem, ogórkiem konserwowym, sosem musztardowo-majonezowym, krążkami cebulowymi w zestawie z frytkami steakhouse oraz sosem salsa (21 PLN) był moim wyborem – jakże by inaczej po treningu 😉 Tutaj niestety dwa poważne minusy. 1) Sztuczna, sezamowa, pełna spulchniaczy bułka z folii która po dwóch gryzach już się rozpadła. 2) Około 150g mięso wysmażone jak mielony kotlet na well done – spodziewałem się medium z racji braku takiego pytania od kelnerki. Kotlecior był suchy i całkowicie niesoczysty. Miłym dodatkiem były cebulowe krążki. Frytki też całkiem niczego sobie. Mimo bardzo dobrej ceny, drugi raz bym go już nie zamówił.
-
pizza Salami Napoli z pomidorami pelati San Marzano, mozzarellą fiordilatte, salami i świeżą bazylią (której chyba zabrakło?) – 25 PLN. Pizza była rozmiaru męskiego, także dostały mi się od K. trzy zdobyczne kawałki. Dało się wyczuć dobre jakościowo pomidory oraz mozarellę fior di latte (czyli z mleka krowiego w odrożnieniu od mozarella di buffala, którą to robi się z mleka bawolic). Ta mozarella jest tańsza i sporo tłustsza w porównaniu do certyfikowanej bufali, smakowo jednak nie gorsza od bawolej – przynajmniej dla mnie. Owy placek był smaczny i doskonale wypieczony na chrupko. Trochę tłusty, ale to przez świadomie zamówione dodatki.
Na deser damska część towarzystwa skusiła się na tiramisu (12 PLN) oraz czekoladowy suflet (13 PLN). To pierwsze podane w dużym pucharku, nie bardzo słodkie – mi odpowiadało, K. by dosłodziła. Suflet z sosem truskawkowym bez większych emocji – po przekrojeniu czekolada w środku mogłaby być bardziej płynna, tutaj miała konsystencję bardzo gęstego budyniu.
W Garach spędziliśmy miło czas i dobrze zjedliśmy. Wszystkie spróbowane pozycje (oprócz burgera) są warte polecenia, a ich ceny adekwatne do smaku i jakości. Pani nas obsługującej ani serwisowi nie mam nic do zarzucenia. Co prawda mimo pustek w lokalu na dania czekaliśmy lekko ponad trzydzieści minut, ale jestem w stanie to zaakceptować, bo wszystkie przyszły ciepłe w jednym czasie.
Wesołe Gary polecamy i jeszcze kiedyś zapewne wrócimy po więcej.
- www: https://www.facebook.com/wesolegary/
- śniadania: dostępne
- oferta lunchowa: zupa + drugie danie 19 PLN, zupa + pizza 22 PLN
- parking: wzdłuż ulicy, publiczny, darmowy
- kącik dla dzieci: jest bardzo duży
- taras / ogródek: brak
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 4,5 (atrakcje dziecięce podbijają punktację)
wielkość porcji 3,5
smak 3,5
obsługa 3,5
cena / jakość 3,5
OCENA KOŃCOWA: 3,7 / 5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
Mniam! Chętnie spróbowałabym kremu z pomidorów oraz pizzy- oba wyglądają smakowicie 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
najbardziej kuszą desery 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba