W pewien piątkowy wieczór (listopad 2017) idę sobie lekko głodny ulicą Tomasza, gdy wtem wyrasta przede mną pewien gość i zaprasza do lokalu na wołowego burgera z frytkami i półlitrowym piwem w cenie 25 PLNów.
Lece na żywioł – nic w necie nie szukam tylko wchodzę. Kelnerka wskazuje mi mały stolik w sali po prawej stronie od wejścia i wraca za kilka chwil przyjąć zamówienie. Zamawiam to po co przyszedłem upewniając się, że w klasycznym burgerze sos miodowo-musztardowy nie jest z majonezem. Słyszę zapewnienie, że „na pewno nie”.
W środku jest głośno, wszystkie miejsce są zajęte, słychać niemalże same obcojęzyczne konwersacje. Kelnerki latają z sali na salę i od stolika to stolika sprawdzając czy czegoś gdzieś nie brakuje – „client first” myślę – fajnie.
Kilka minut później na stoliku ląduje półlitrowe Brackie, a w ciągu dalszych pięciu burger. Muszę przyznać, że przy takim obłożeniu nie spodziewałem się szybkiej szamy.
Podnosze hambugsa do twarzy, biorę gryza, czuję lekką i łamliwą bułkę. Chwilę później moim oczom ukazuje się grube czerwone mięso (wysmażone wg życzenia). Czuję też sos, a w nim… majonez! Pytam panią czy na sto procent jest pewna, że go tam nie ma – słyszę znowu: „sto procent – to sos miodowo-musztardowy”. Myślę sobie: ok, niech będzie, może jestem już zmęczony, a może zniszczyły mi się kubki smakowe… Pani jednak wraca i przeprasza – zapytała na kuchni i się okazało, że jednak jednym ze składników jest ten nieszczęsny majonez. Bingo ! Proponuje mi w ramach zadośćuczynienia wymianę, albo dodatkowy browar. Grzecznie za obie opcje dziękuję i dojadam to co już zacząłem. Mięso ma kilka niejadalnych i niemożliwych do przeżucia tłustych żylastych kawałków, jest też całkowicie nieprzyprawione. Ogólnie słaby ten burger.
Frytek jet sporo, ale kurde podobnie jak z mięsem – są nijakie. Usmażone owszem idealnie w punkt, doskonale miękkie w środku i super chrupiące na zewnątrz ale absolutnie bez smaku.
Kończąc ten szybki post, sam nie wiem jak go podsumować. Może kuchnia dopiero się rozkręca i może tylko ja miałem pecha do swojego zamówienia (bo ludzie dookoła wyglądali na całkiem zadowolonych) ?
Skupiając się jednak tylko na faktach, stwierdzam że wyszedłem niezadowolony – kusząca cena nie była warta tego co dostałem na granitowej tacy. Na teraz nie polecam, ale też nie skreślam Restobaru Tomasza 20 całkowicie. Czuć tam fajny klimat, całkiem możliwe że za jakiś czas wrócę spróbować czegoś innego.
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 3
wielkość porcji 3
smak 2
obsługa / serwis 2,5 (za wtopę z majonezem 2, ale patrząc pod kątem całego lokalu to kelnerki dobrze się uwijały )
cena / jakość 2
OCENA KOŃCOWA: 2,5 / 5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
szkoda, że nie smakował jak powinien, bo wygląda smakowicie 😉
PolubieniePolubienie
Frytki to ziemniaki. Są bez smaku dopóki się ich nie posoli. Jeżeli były doskonale usmażone to czego więcej od nich chcieć?
PolubieniePolubienie
Jarku zdecydowanie się z Tobą nie zgadzam. Ziemniaków jest pełno rodzajów i można wśród nich z łatwością odróżnić te mające smak (nawet bez posolenia) od tych które tego smaku całkowicie nie mają…
PolubieniePolubienie