Lekarstwo na wszelki głód? Alchemia Od Kuchni – KRAKÓW, ul. Estery

We wrześniu 2020 złapałem ochotę na rybę z frytkami. Coś mi świtało, że w Alchemii kuchnia serwuje fish & chips (29 PLN).

img_6716

img_6717

Niestety za sprawą części głównej czyli fisha doznałem zawodu. Ciasto było bardzo cienkie i zbyt mocno wysmażone, a sama ryba przeciągnięta do granic możliwości – brakowało jej gładkości i przez czas spędzony w gorącym oleju zrobiła się zbyt włóknista. Zresztą zobaczcie kilka akapitów niżej jak powinien wyglądać fish w cieście piwnym – trzy lata temu prezentował zdecydowanie wyższy poziom niż zjedzony teraz.

img_6718

Frytki smakowały w porządku, a ich nielicha ilość nakarmiłaby rodzinę 2+1. Puree groszkowe rozczarowało przez mikroskopijną i kompletnie niewyczuwalną ilość mięty. Sos tatarski owszem intensywny, ale trochę zbyt rzadki. 

Danie zjadłem całe i napchałem się jak dzikie zwierzę po dniu głodowania, ale od oznaczonej w karcie jako specjalność lokalu pozycji spodziewałem się po prostu dużo lepszej ryby.

 


Sporo się ostatnimi czasy słyszy „na mieście”, że Alchemiccy kucharze opanowali do perfekcji przygotowywanie śniadaniowych jajek. Ta informacja nie dawała mi spokoju i pewnego sierpniowego 2020 poranka zawitaliśmy w piątkę celem sprawdzenia ile w tych słuchach prawdy, a ile górnolotnych, instagramowych zachwytów bardziej nad formą wizualną aniżeli organoleptyczną.

Drzwi do Alchemii uchyliliśmy dosłownie kilka minut po otwarciu, także ewentualny problem z miejscem automatycznie odszedł na inne tory. Kelner usadził naszą piątkę przy stoliku czwórce i po chwili podał karty. Po paru minutach zaintonowaliśmy gotowość i na notatnik kelnera złożyliśmy zamówienia:

  • I., B. i M.  śniadanie AOK (25 PLN) z dwoma kiełbaskami i sadzonymi, fasolką w sosie pomidorowym, boczkiem, pieczarką portobello (którą reprezentowały zwykłe pieczarki), szczypiorkiem i grillowaną bagietką (niestety zamiast grilla, „widziała” co najwyżej piekarnik). Konsumenci zjedli do zera przy okazji stwierdzając iż w innych miejscach w Krakowie w tej cenie dostają „odrobinę większe porcje”.

img_5324

  • jajka po benedyktyńsku (21 PLN) to nic innego jak dwie bagietki (nie mam pojęcia czemu w menu widnieją jako tosty?) na których spoczywają dwa jajka w koszulkach, a pod nimi kryje się jeszcze kilka plastrów boczku. Górę spowija ogrom szczypiorku, a gdzieniegdzie przebija się w smaku oliwa. Porcja jest sycąca, ale przez wzgląd na niepożałowaną ilość masła w sosie holenderskim niektórym może się wydać ciężka i zamulająca. 

img_5325

  • jajka po florentyńsku (24 PLN) reprezentują dwa jaja w koszulkach skrywające szpinak z czosnkiem potraktowany wiejską bryndzą. Również i tutaj sos holenderski i szczypiorek dziarsko dają o sobie znać. Tostów ni widu ni słychu, a zamiast nich te co wyżej bagiety.

img_5442

Do śniadań oferowane są kawa / herbata / sok w cenie 5 ziko każdy.

Tak bez lania wody napiszę, że oczekiwania miałem większe. Nie żebym się zawiódł, lecz było po prostu ok – tylko i aż okey. Nie lubię dostawać na talerzu czegoś innego niż jest napisane w menu – sami przyznacie, że różnica między tostami, a bagietkami jest jednak spora.

Odbioru tego miejsca nie poprawiał również kelner, który prezentował zbyt bezpośrednią postawę. Jednym z przykładów może być sytuacja kiedy poprosiliśmy o podzielenie rachunku, a usłyszeliśmy „przyniosę i policzycie sobie sami”. Ja rozumiem tabakę i to że dużo się dzieje, ale taki komunikat można i moim zdaniem należy sformułować zdecydowanie grzeczniej. Pomijam fakt, że przy zgłoszeniu takowego życzenia zanim paragon został wydrukowany (tak było w naszym przypadku) obsługa powinna się do niego ustosunkować bez zająknięcia.

 


W grudniu 2017 zagościliśmy w progach Alchemii celem skonsumowania szybkiego obiadu.

Podane na chlebku naan, szaszłyki z mięsa z ud kurczka (21 PLN) były dobrze przyprawione i soczyste, a orzechowa pasta doskonale do nich pasowała.

Sztandarowe danie kuchni brytyjskiej Fish&chips czyli dorsz w panierce z piwnego ciasta wraz z sosem tatarskim oraz frytkami (19 PLN) również dawał radę.

Tort czekoladowy (11 PLN) z kawą latte (9 PLN) prezentował się następująco.

img_8859

Wizytę oceniliśmy pozytywnie i zgodnie stwierdziliśmy, że Alchemia jest miejscem godnym polecenia.

Jeśli macie jeszcze czas i ochotę zapraszamy do szerszej recenzji innych potraw poniżej.


Do Alchemii wybraliśmy się na szybką kolację któregoś dnia w listopadzie 2017. 

Lokal składa się z głównej sali oraz drugiej dużo mniejszej z barem. W tej pierwszej po jednej stronie króluje czerwona kontrastująca z czarnymi wstawkami cegła, po drugiej białe kafelki wraz z turkusową (jeśli dobrze rozumiem ten kolor) szeroką kanapą.

Kiedy weszliśmy do lokalu trzy małe stoliki były wolne, usiedliśmy przy jednym z nich, a kelner niemalże od razu podał nam karty.

Z czytelnego i niewielkiego menu, które znajdziecie tutaj zdecydowaliśmy się na dwa dania i herbatę. Czas oczekiwania wyniósł 20 minut, a w jego trakcie nie mogłem sobie odmówić zdjęcia „szkła” na pieprz, sól, oliwę i ocet 🙂

img_8129

OK, co jedliśmy? Ja postawiłem na klasycznego burgera (25 PLN). O poziom wysmażenia mięsa nie zostałem zapytany, ale całe szczęście gruby (podobno z sezonowanej wołowiny) kawał usmażony został na medium. Wół pachniał bardzo dobrze – takim jakby żywym ogniem, a smakiem przypominał trochę kotleta z sieciówki Burger Kinga  – smak mięsa w BK bardzo mi odpowiada, więc to alchemiczne również zdobyło moje uznanie.

Bułka z tych mniej zapychających i bardzo cienkich po zgnieceniu – miękka na samym spodzie i twardawo – chrupiąca na górze. Podawane wraz z burgerem frytki super świeże, nietłuste, chrupiące na zewnątrz, z miękkim i smacznym miąższem. Colesław wporzo, ale hitem była ostra „podlatująca” wasabi francuska musztarda – cieszę się, że w końcu odkryłem miejsce w którym do hambuksa oprócz majonezu podają musztardę – w Krk to już rzadkość ! Doceniam też to, że to gość decyduje ile tej musztardy chce. Ogólnie cały zestaw na piątkę.

K. postawiła na słynne danie kuchni tajskiej czyli Pad Thai i wybrała je w opcji z krewetkami (22 PLN). Na pierwszy rzut oka porcja prezentowała się troszkę biednie, ale finalnie nie okazała się taka mała (mimo wszystko przy większym głodzie nie pojecie do pełna). Problemem była słodkość – ktoś zdecydowanie przesadził i cała potrawa była przeraźliwie słodka – tzn nie na tyle, żeby ją oddać, ale na tyle że to właściwie słodycz dominowała i pchała się bardzo mocno na pierwszy plan. Orzeszki i jajko gdzieś znikły, bo wszystko przejęła ogromna ilość mokrego i bardzo przesłodzonego sosu. Całe danie to była jedna wielka, mokra breja. Oceniając szkolnym system za ten makaron byłaby raptem trója z minusem. Coś tutaj nie wyszło…

img_8131

Kelner był miły i uprzejmy, ale trochę już chyba zmęczony po całym dniu pracy – na to żeby go poprosić o rachunek, a później na samą możliwość zapłaty czekaliśmy z 10 minut.

Alchemia zaserwowanym burgerem pokazała, że zna się na kuchni. Nie wiem czy Pad Thai zawsze jest taki słodki (mam nadzieję, że nie) czy tym razem komuś się taki zrobił, ale zdecydowanie nie znalazł się w naszej czołówce.

Lokal jest godny polecenia na szybkie piwo i przekąskę ze znajomkami – na wizytę z klientem odpada.

Tak czy siak do Alchemii mniejszym bądź większym składem kiedyś znowu wrócę. Spróbowałbym jeszcze bardzo fajnie wyglądających hummusów (podejrzałem u ekipy obok na stoliku) i brytyjskiego fish & chips… Mam przeczucie, że są spoko.


  • www: https://odkuchni.com
  • śniadania: dostępne
  • lunche: dostępne w tygodniu zupa + danie mięsne lub vege 
  • parking: publiczny przy ulicach obok płatny pon – sb
  • kącik dla dzieci: brak
  • ogródek / taras: kilka 2-os stolików na chodniku 

OCENY (1-TRAGEDIA  2-SŁABO  3-OK  4-BARDZO DOBRZE  5-REWELACJA):

lokal / wystrój 3,5
wielkość porcji 3,5
smak 3,5
obsługa 3
cena / jakość 3,5

OCENA KOŃCOWA:  3,4 / 5  (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)

Screenshot 2020-06-03 at 00.26.30


Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.

 

Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.

3 odpowiedzi na „Lekarstwo na wszelki głód? Alchemia Od Kuchni – KRAKÓW, ul. Estery”

  1. polecam ich śniadania. Jak byłam w Krakowie jadłam tam 3 razy, bo mieszkałam minutę od Alchemii. 😉 Szczególnie mi smakowały placki z boczkiem i syropem klonowym. Niby banał, a jak pysznie!

    Polubienie

    1. Dobrze wiedzieć 🙂 Placki z boczkiem i syropem klonowym – brzmi ciekawie

      Polubienie

Dodaj komentarz

NASZE SOCIALE

NEWSLETTER

Zapisz się do naszego newslettera, a od razu po publikacji nowego posta dostaniesz od nas maila.

Nie martw się nikomu nie przekażemy Twojego adresu

PRZESZUKIWANIE BLOGA PO KATEGORIACH LUB TAGACH

burgery covid19 deser Foodtruck frytki gdzie zjeść w krakowie gdzie zjeść w nowej hucie Hotele kaczka kanapki Kanapki na ciepło Karczmy na trasie Kazimierz Kraków krewetki Kuchnia azjatycka Kuchnia polska Kuchnia włoska kurczak makarony michelin Nowa Huta owoce morza pierogi pierś z kurczaka Pizza Pizzeria Podgórze prezent Restauracja restauracja włoska restaurant week rosół rybka rynek sałatka schabowy smażona ryba Stare miasto stek steki Streetfood Sushi tatar wieprzowina wołowina współpraca zupy Śniadanie żeberka żurek

Start a Blog at WordPress.com.