W sobotni grudniowy 2019 poranek zawitaliśmy do tej stylizowanej na amerykański dinner restauracji.
Lokal znajduje się na pierwszym piętrze Galerii Kazimierz wśród innych punktów gastronomicznych. Miejsca jest sporo, usiąść można na poziomie zerowym albo na antresoli. Tak jak przystało na restaurację amerykańską w środku jest bardzo kolorowo. Gdziekolwiek rzucić okiem tam wdzięczą się tablice rejestracyjne, plakaty muscle carów, znaki drogowe, kolorowe i świecące banery. Na stołach oczywiście czerwone, kraciaste obrusy na stołach. Z głośników znajdujących się w toalecie można się pouczyć podstaw języka angielskiego, a w weekendy trafić na muzykę na żywo.
Wystrój bardzo, ale to bardzo mi się podoba – uważam, że Jeff’s prezentuje najlepiej zamerykanizowany lokal w Krakowie.
Karty otrzymaliśmy tuż po zajęciu miejsc, a chwilę później nasze zamówienia zaczęły się przygotowywać w kuchni. W międzyczasie kelner podał herbatę (7 PLN) i oferowaną do każdego śniadania amerykańską kawę (z dowolną ilością dolewek) również za siedem złotych.
Jedzenie przyszło wyjątkowo szybko. Po około dziesięciu minutach otrzymaliśmy zestawy:
- The All American (17 PLN) składał się z jajecznicy z trzech jaj (ale wyjątkowo małych), dwóch tostów, kawałków owoców i masła. Chrupiący bekon, smażone ziemniaczki i trzy wieprzowe kiełbaski smakowały jakby chwilę przed podaniem przeleżały trochę czasu w podgrzewaczu. Delikatnie mówiąc śniadanie nie zachwyciło.
- jajka w koszulkach na wędzonym łososiu i holenderskim sosie spoczywały na miękkich, świeżych, podgrillowanych bułkach (19 PLN). Oprócz nich na talerzu wdzięczyła się smażona pieczarka, dwa ziemniaczki oraz miseczka owoców. Na plus zasługuje doskonały szpinak. Porcja całkiem sycąca, ale bez smakowych fajerwerków.
Nie ma co się oszukiwać, śniadania nie skradły naszych serc. Nie smakowały źle, ale w kwocie około 25 złotych z napojem znajdzie się w Krakowie kilka ciekawszych opcji.
Na oddzielny akapit zasługuje obsługa i manager lokalu, który podszedł do nas po tym jak poprosiłem o rachunek i wyjaśnił sytuację z (za) bardzo cytrynowym holenderskim sosem no i… całkowicie zdjął z rachunku moje śniadanie. G’woli ścisłości ja się ani nie awanturowałem ani nie liczyłem na żadne zniżki, tylko chwilę wcześniej zgłosiłem kelnerowi fakt moim zdaniem zbyt dużej ilości cytryny na grzankach.
Jeff’s nie zachwycił śniadaniem, ale serwisem i obsługą jak zwykle tak. Ich wystrój kocham całym swoim polsko – amerykańskim sercem, więc tutaj jest ciągle bez zmian.
Na pewno wpadnę jeszcze niebawem na jakieś lanczowo – kolacyjne pozycje i jako, że od ostatniej wizyty minęły już ponad dwa lata teraz wystawiam oceny tylko za śniadanie.
- www: http://www.jeffs.pl
- śniadania: jest sporo zestawów śniadaniowych, w ich cenie nie zawierają się żadne napoje – kawa z dolewką to wydatek 7 PLN
- lunche: brak codziennych zestawów lunchowych ale przez cały tydzień są różne promocje na dania z menu -> szczegóły tutaj
- parking: dostępny w Galerii Kazimierz
- kącik dla dzieci: nie zauważyłem
- ogródek / taras: brak
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 5
wielkość porcji 3,5
smak 2,5 (dotyczny śniadania)
obsługa 4
cena / jakość 2,5 (dotyczy śniadania)
OCENA KOŃCOWA: 3,5/ 5 (tutaj sprawdzisz co się składa na oceny)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
RECENZJE SPRZED PONAD TRZECH LAT
W trakcie kwietniowego festiwalu burgerów w kwietniu 2017 Jeff’s wyskoczył z atrakcyjną promocją – w cenie jednego burgera (33 – 35 PLN) dodawał drugiego wybranego przez nas gratis + jedną 0.3l lemoniadę.
Po wejściu do środka odczekaliśmy 10 sekund, przywitała nas managerka i wskazała wolne stoliki. Zasiedliśmy przy jednym z nich, a kilka minut później kelnerka wyjaśniła zasady promocji 1+1. Zamówione burgery pojawiły się po niecałych 20 minutach (niezły czas biorąc pod uwagę, iż zajętych była zdecydowana większość stolików).
- burger kanadyjski oprócz wołowiny składał się ze świeżej cebuli, superchrupiącego boczku, sałaty lodowej oraz plastra całkowicie niewyczuwalnego Cheedara. Tym co powinno wyróżniać go spośród innych „zawodników” był słodki syrop klonowy. Owszem znajdował się na dolnej części bułki, ale było go zdecydowanie za mało i wyłącznie na samym jej środku. Zaczęło się go bardzo delikatnie wyczuwać dopiero po paru gryzach. Pachnące i dobrze przyprawione mięso usmażono wg życzenia. Bułka spokojnie przetrwała do samego końca.
- burger australijski charakteryzował się sadzonym, lekko ściętym jajkiem, grillowanym ananasem oraz dwoma plastrami buraka. Kucharz wysmażył mięso wg zamówienia (medium). Było w miarę soczyste i pachniało prawdziwym amerykańskim grillem. Serio Jeff’sa mięso mimo, że jadłem bardziej soczyste, większe, bardziej przyprawione, zawsze przenosiło mnie do czasów pobytu w USA i niekończących się bbq burgerowych uczt. Dodatki w opisywanym australijskim specyfiku doskonale się uzupełniały. Ananas wraz z burakiem wnosiły delikatną słodycz. Niestety żółtko się rozlało i miękka bułka poległa. Po 4 gryzach nie było możliwości dokończenia burga bez sztućców – zarówno górna jak i dolna połówka zbyt mocno namiękła i się rozleciała. Surówka z czerwonej kapusty była bardzo śmietanowo – majonezowa. Cienkie i chrupiące frytki dobrze smakowały tylko przez pare minut, później stwardniały i były słabe – przypominały trochę frytki z Maca. Burger kanadyjski był zdecydowanie lepszy niż australijski.
Opisywane burgery nie były złe, ale do krakowskiej czołówki mistrzów trochę im brakuje. Gratisowa lemoniada, którą podano wraz ze sporymi kawałkami cytryny była zimna i doskonale wyważona na granicy słodko – kwaskowatości.
Miła i sprawna obsługa w miejscu o prawdziwym amerykańskim klimacie zachęca do powrotu. Moje odczucia co do lokalu nie zmieniły się i od czasu do czasu będę się w Jeff’sie pojawiał.
Innym razem gdzieś w latach 2016-tych jedliśmy także:
Big Texas BBQ Burger (35 PLN) – mało soczyste, sporych rozmiarów grube i w sam raz przyprawione mięso (250g wg menu). Delikatnie chrupiąca bułka o idealnej grubości w sam raz mieściła się do paszczy. Do burgera dostajemy surówkę i frytki. Colesław bardzo majonezowo-śmietanowy co nie każdemu może pasować, frytki cienko krojone (nie belgijskie) porcja około 200g.
Jeff’s BLT American Classic Wrap (25 PLN) – jeden ok 80g wrap podzielony na dwie części z bekonem, pomidorem i sałatą oraz smacznym majonezowym sosem. Dobre na przekąskę, za małe na obiad dla dużego faceta, podawane z tymi samymi dodatkami co opisany powyżej burger.
Chicken Parmesan Sandwich (25PLN) – dwa sandwicze na białym, delikatnie chrupiącym chlebie ze 150g panierowaną piersią kurczaka (zdecydowanie bardziej wolałbym grillowaną), sałatą, pomidorem i sosem salsa. Zestaw dodatków jak powyżej.
Siekany 300g stek z wołowiny z frytkami i brokułami (34 PLN). Na tym daniu się zawiodłem. Stek okazał się słabo przyprawiony i zdecydowanie za mocno wysmażony, brakowało mu soczystości – mięso było wysuszone na wiór. Brokuły twarde i sprężyste, frytki coś jak mrożone McCain .
Oprócz wymienionych żeberka, pierś kurczaka i parę innych rzeczy. Nie zawsze byłem zadowolony, kiedyś zabrakło kukurydzy i nie powiedziano mi o tym tylko przyniesiono danie licząc, że nie zauważę. Innym razem pomylono zamówienia. Ale do tej pory nie udało się im mnie zniechęcić 😉
Prawdopodobnie za sprawą bardzo profesjonalnej obsługi. Zawsze padało pytanie czy jedzenie spełniło oczekiwania. W razie jakichkolwiek zastrzeżeń pojawiała się managerka celem wysłuchania zażalenia i zaproponowania satysfakcjonującego strony rozwiązania.
Lubię kuchnię amerykańską i od czasu do czasu fajnie przypomnieć sobie klimat USA – da się go tam poczuć i to w tym miejscu jest najlepsze.
A strawa? No cóż różnie bywa: tłuste, czasem ciężkostrawne, ogólnie bez fajerwerków, ale i tak mam do Jeffsa jakiś sentyment i będę zaglądał.
Ahaa no i te osobiste rachunki…
kanadyjski burger by mnie skusił:)
PolubieniePolubienie
Byłem tam raz i też miałem problem ze zbyt mocnym wysmażeniem mięsa. I frytki tez były jakby z mrożonki. Niestety tez nie lubię galerii handlowych więc jakoś nie spieszy mi się tam wracać.
PolubieniePolubienie