Na bałtyckie nadmorskie gastro narzeka sporo osób. Że drogo, że mrożonki, że nieświeżo i gastro z dykty.
Z większością tych opinii jestem się w stanie zgodzić, tylko i wyłącznie wtedy jeśli ktoś wchodzi do pierwszych lepszych miejsc bez uprzedniego researchu. Bo gdy takowy się zrobi, to wierzcie mi – wszędzie da się znaleźć coś godnego uwagi.
W tym poście pokażę Wam kilka miejsc, które w sezonie wakacyjnym 2023 spełniły pokładane w nich nadzieje.
Bar Pirat – BIAŁOGÓRA
Białogóra to mała miejscowość wypoczynkowa kilkadziesiąt kilometrów od Trójmiasta. Życie toczy się tu na plaży i przy jednej głównej ulicy.
Bar Pirat jest smażalnią serwującą przeróżne dobroci.





Spróbowaliśmy zupę rybną (22 PLN), dwóch rodzajów śledzi: białogórski (15 PLN) i rolmops po kaszubsku z pieczywem (10,50 PLN) oraz zestaw obiadowy z grillowanym kurczakiem (39 PLN).
Wyszliśmy ukontentowani i bardzo najedzeni. Pirat to uczciwa miejscówka.
Dziki Dom – USTKA
Ustka w przeciwieństwie do Białogóry jest spora i co za tym idzie spora jest tu również scena gastronomiczna. Dziki Dom to super przyjemna restauracja z rybami oraz daniami mięsnymi wśród których, jak sama nazwa wskazuje, znajdziecie dziczyznę.



Na ruszt wrzuciliśmy treściwą gulaszową z jelenia (32 PLN), perfekcyjnego śledzia Herring na bagietce z sosem tatarskim i liściem sałaty oraz cebulką i szczypiorem (35 PLN) oraz tatar z jelenia z musztardą figową, kaparami i marynowanymi grzybkami (45 PLN).
Wszystko first class. Oprócz wyżej wymienionych na szczególne uznanie zasługuje ich żytnie, ziarniste pieczywo, które z rana sprzedają również na bochenki.
Bar Mar-Hub – USTKA
Typowa smażalnia jakich wiele, ale z jakiegoś powodu tylko do Mar-Huba ustawiają się ogromne kolejki.
Mimo iż nie uśmiechało mi się półgodzinne stanie, postanowiliśmy sprawdzić co w trawie piszczy.
Ceny prezentują się jak poniżej.

PRO TIP: kiedy będziecie pierwsi / drudzy w kolejce, jedno z Was niech podejdzie poleci do baru i złoży zamówienie – chwilę na usmażenie rybiszczy się czeka i tym sposobem owy czas skrócicie.

Jako że płaci się od wagi, logicznym jest iż ceny bardzo mocno zależą od wielkości ryby. NIE BÓJCIE SIĘ PROSIĆ O MAŁĄ! Ja zamówiłem możliwie najmniejszego dorsza oraz halibuta i rachunek za dwie ryby wraz z surówkami, frytkami i dwoma piwami zamknął się w kwocie 150 PLN.
Ryby były faktycznie pyszne, ale czy warte aż tak długiego czekania? Ne wiem, nie jadłem u pobliskiej konkurencji. Wiem za to, że w tych cenach dostaniecie super rybki również w dobrych restauracjach – kwestia Waszych upodobań czy wolicie restaurację czy smażalnię.
Restauracja Mors – MIELNO
Jedną z dobrych i polecanych restauracji jest Mors w Mielnie. Fajnie urządzona, przestrzenna, z miłą obsługą i relatywnie szybkim serwisem. Codziennie w ofercie jest ryba dnia w cenie około 40 PLN. Przed obiadem serwowane jest czekadełko.



Zestawem dnia była miruna z frytkami i surówkami (38 PLN), a z karty poprosiliśmy również o dorsza w śmietanowo – serowym sosie z dodatkami jak wyżej (58 PLN). Werdykt? Polędwica z dorsza w porządku, ale następnym razem bralibyśmy w ciemno dania dnia – miruny usmażono fantastycznie – no i rozmiar był też w porządku.
Rachunek za dwa dania i dwa piwa zamknęliśmy kwotą 130 PLN, a przypominam iż mówimy o restauracji przy głównej ulicy,
Gospoda Jamneńska – KOSZALIN
Ależ odkrycie! Co prawda kilkadziesiąt kilometrów od morza, ale Koszalin można przecież odwiedzić celem turystycznym lub na przykład sportowym na basen / do Aqua Parku.
Piękna gospoda o przemiłym wnętrzu oraz dobrze zaplanowanym ogródku. Serwują tu piwa z pianą na trzy sposoby, a karta ugina się od dobroci.





Najsamprzód na ruszt wjechały: godny polecenia, gęsty i charakterny staropolski żur z boczkiem, kiełbasą, ziemniakami i jajkiem (22 PLN) oraz tatar wołowy (39 PLN) podany w najklasyczniejszy z możliwych sposobów z piklami, masłem, musztardą, wędzoną szprotką oraz… kieliszkiem wódki!
Panierowany, smażony na patelni morszczuk spoczywał na makaronie tagliatelle zatopionym w ogromnej ilości serowo – śmietanowego sosu z porami oraz pomidorkami (52 PLN). Śmietanowego sosu nie odmówiono również grillowanym polędwiczkom wieprzowym (56 PLN), aczkolwiek w tym przypadku ów sos połączono z kurkami, a do towarzystwa dodano szpinakowe kopytka oraz szparagówkę owiniętą boczkiem.
Jedząc te dania buźki cieszyły się bardzo, ale układy pokarmowe już mniej, albowiem dania należały do ciężkich.
Wichłacz Bistro Bar – KOŁOBRZEG
Na sam koniec miejsce najsłabsze. Niczym nie wyróżniający się tatar wołowy (42 PLN) podano z dwoma mikrymi kromkami chleba. Po poproszeniu o odrobinę więcej pieczywa na rachunku pojawiło się dodatkowe pięć złotych.
Fish and chips również bez jakichkolwiek uniesień. 59 PLN za filet z dorsza z owszem fajnym ciastem, ale tej ryby to nie było w środku nawet 100 gramów. W zestawie frytki, kapusta i smaczny tatarski sos. W tej cenie liczyłbym na coś więcej, takie choćby puree z groszku…


Nie było to jedzenie bardzo złe, lecz w szrankach z innymi opisanymi zdecydowanie na samym końcu. Plus za długie godziny otwarcia oraz koktajle które zachęcają do powrotu zdecydowanie bardziej niż jedzenie.
P.S. Jeśli szukacie czegoś w rejonach Międzyzdrojów to koniecznie zerknijcie tutaj. Wszystkie pamiętniko – przewodniki znajdziecie tutaj.
Opisane miejscówki naniesione są również na poniższą mapę. Udanych wojaży!





Dodaj odpowiedź do okularnicawkapciach Anuluj pisanie odpowiedzi