Smaki Galicji – Kogel Mogel – KRAKÓW, ul. Sienna

Mieszczący się na ulicy Siennej lokal grupy MSHG składa się z czterech zamkniętych sal oraz letniego ogrodu.

W czerwcu 2023 odwiedziliśmy Kogla wraz z piątką współpracowników. Początkowo usadzono nas wewnątrz, ale po chwili namysłu i z racji wolnych miejsc na zewnątrz, przenieśliśmy się pod chmurkę. Kelner pozwolił nam wybrać stolik, usiedliśmy przy końcowym i kurczę muszę przyznać, że mimo sporego potencjału, za dnia ogródek nie robi wrażenia. Tu pudła, tam kratka na butelki, gdzieś indziej jakieś narzędzia. No średnio.

Jako iż goście reprezentowali różne strony świata chciałem aby spróbowali pierogów. W ramach starterów poprosiliśmy o wszystkie trzy rodzaje w karcie.

Delikatne pierogi z białym serem i ziemniakami, omaszczono zasmażaną cebulką (46 PLN), a te smażone z kapustą i grzybami podano z kapką oleju rzepakowego (48 PLN).

Mimo pozytywnego odbioru obydwu wersji, najwyżej oceniliśmy pierogsy z cielęciną oraz sosem kurkowym (52 PLN).

Po podzieleniu się powyższymi i dwudziestu minutach żywiołowych rozmów otrzymaliśmy dania główne.

Gołąbki z kaszą gryczaną i grzybami, sos truflowy (62 PLN), kotlet schabowy z kością, chrzan, kapusta zasmażana (64 PLN), policzki wołowe, sos winny, ziemniaki, karmelizowana marchewka (68 PLN), połówka kaczki, prażone jabłka, żel z żurawiny (98 PLN), stek z sezonowanej polędwicy wołowej, purée z pasternaku, sos demi glace (109 PLN). Do dań głównych można dobrać oddzielnie płatne dodatki (w cenach około 20 PLN).

Nie będę się rozpisywał o każdym daniu osobno, ale na smaki nie narzekał nikt. Schabowy okey, policzki miękkie, gołąbki grzybowe aż miło. Kaczka nie sucha, polędwica usmażona według zamówienia medium / well.

Wszystko przyrządzono tak jak należy, zgodnie ze sztuką bez nadzwyczajnego efektu WOW. Niektóre z tych dań, w dokładnie takich samych aranżacjach pamiętam sprzed pięciu laty (na przykład polędwica).

To co zaszwankowało to obsługa i serwis – na całej lini. To chyba jasne, że płacąc za wspomniane dania niemałe kwoty, ma się wyższe oczekiwania niż w pierwszym lepszym bistro. No więc po kolei:

1) Zamówienia nie przyszły w jednym czasie, a jak już przyszły to i tak czekaliśmy na dodatki;

2) Kieliszek wiśniówki kelner sam zamienił na wiśnię w czekoladzie tłumacząc, że tamta się skończyła;

3) Kiedy poprosiłem o fakturę, do zapisania numeru NIP dostałem… serwetkę, a raczej sam ją sobie wziąłem po skinięciu kelnera ręką w ich stronę – dobrze, że chociaż ogarnął długopis;

4) Zawsze, ale to zawsze przed wystawieniem faktury dostaję coś a’la rachunek – taki spis zamówionych dań, celem sprawdzenia czy wszystko się zgadza. Tutaj od razu przyszła faktura z dwoma liniami usługa gastronomiczna (dwie linie, bo dwa różne podatki dla jedzenia i picia). Po tym jak poprosiłem o podsumowanie z wyszczególnieniem, kelner zrobił ogromne oczy i znikł na co najmniej 10 minut.

5) Przy wychodzeniu z restauracji to my powiedzieliśmy pierwsi do widzenia, a ekipa przy barze ledwo przytaknęła.

I cóż z tego, że kucharze stanęli na wysokości zadania, skoro zabrakło profesjonalizmu i takiego ludzkiego, miłego nastawienia.

Z tą samą drużyną na pewno tu nie wrócę, ale Kogla nie przekreślam, gdyż nie była to moja pierwsza u nich wizyta i nigdy wcześniej nie wychodziłem z takimi negatywnymi odczuciami. Tłumaczę sobie, iż po prostu mieliśmy pecha…


  • www / fb
  • śniadania: brak
  • oferta lunchowa: brak
  • parking: publiczny płatny poza Rynkiem
  • kącik dla dzieci: brak
  • ogródek / taras: tak, w podwórku
  • miejsce przyjazne zwierzakom: ?

OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):

lokal / wystrój 3,5 (wystrój ładny, ale ogródek trochę zaniedbany)
wielkość porcji 3
smak 4
obsługa 2
cena / jakość 3,5

OCENA KOŃCOWA:  3,2 / 5    (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)

Ocena: 3 na 5.

Zaobserwuj profil bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.

Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.

 


RECENZJE SPRZED PONAD DWÓCH LAT

Niestety #covid19 spowodował spore spustoszenie i w październiku 2020-tego pisiory ogłosiły kolejne zamknięcie lokali gastronomicznych. Początkiem listopada 2020 w ramach współpracy podrzucono nam próbkę nowego wynosowego menu Polskie Szlagiery.

Zestaw składający się z dowolnie wybranej zupy, dania głównego i deseru wyceniono na 25 zł. Przyznacie, że oferta jest wyjątkowo kusząca (Dopiska z 19 listopada 2020: formuła lanczy uległa lekkiej zmianie – teraz oferowane są dwa warianty w cenach 29 i 39 złotych w zależności od wybranego drugiego dania).

W papierowej torbie otrzymaliśmy trzy zestawy, zacznę od zup.

Barszcz z uszkami dokładnie taki jaki zapamiętałem sprzed ponad dwóch lat – mocny i bardziej słodki aniżeli kwaśny z czterema grubymi mięsnymi pierożkami. Przewińcie niżej aby przeczytać odczucia z poprzedniej wizyty.

Rosół z makaronem i sporą ilością drobnej marchewki epatował całą gamą smaków. Dzięki marchewce odrobinę słodki, tłustawy lecz nie mdły, wonny i upajający.

Pomidorowa z makaronem całkiem nie standardowa, odrobinę gęściejsza i szalenie aromatyczna z przebijającymi się ziołami bazylii i być może oregano. Sycąca i pachnąca idealnym sosem pomidorowym do pizzy 🙂

Drugie dania to również defilada polskich kuchennych superhitów.

Grubo bity schabowy z kością i bardzo chrupiącą panierką przypominającą stosowane w polwietnamskich przybytkach z tą różnicą, że nie śmierdząca starym olejem i niezabijająca sowitego kawału wieprza. Opiekane w mundurkach ziemniaczki rzeczywiście z piekarnika, a nie oleju. Pachnące czosnkiem i rozmarynem. Zasmażana kapucha kiszona kwaśna i przesmaczna – serio. Danie przepyszne!

Przez to, że nie cierpię kasz wszelakich, do gołąbków z kaszą gryczaną i grzybami w sosie pomidorowym nie zapałałem miłością, ale K. oceniła je pozytywnie. Zwróciła uwagę na niekonwencjonalnie sprężystą, noszącą ślady przysmażenia / przypieczenia na ruszcie kapustę oraz ich ogólną treściwość i prostokątność w kształtcie małych budowlanych cegiełek 😉

Przedobre, ale takie rzeczywiście fenomenalne! okazały się pierogi z cielęciną. Osiem sztuk (na zdjęciu siedem, bo jedną pochłonąłem łapczywie przed sesją zdjęciową) uformowano ze średnio grubego, ale broń Boże nie twardego ciasta. W jego środku upchano od serca doskonałej jakości, aromatyczne mięso z wyczuwalnymi przyprawami i cebulką. Całość omaszczono pietruszką i palonym masłem.

Obiad nie byłby pełny bez deseru, ale musicie uwierzyć, że po takich porcjach ciężko go zmieścić. Do szarlotki (jak i pozostałości po innych daniach) wróciliśmy po kilku godzinach. Ciacho w 80% składało się z nieprzesłodzonych (jak to często bywa w podrzędnych cukierniach) jabłek z cynamonową nutą, które spoczywały na twardawym cieście. Od góry kryła je miękka kruszonka oraz wiśnie. Waga wskazała 180 gram także wiecie rozumiecie – nie lada kawał ciacha!

Jeśli chcecie przeczytać o ich standardowym menu zapraszamy do wcześniejszej recenzji.


Kogla odwiedziliśmy w piątek wieczorem we wrześniu 2018. Lokal wypchany był po brzegi, rezerwacja zdecydowanie się przydała. Managerka zaprowadziła nas do stolika, a chwilę później kelner zaproponował napoje oraz podał karty.

Menu jest zwięzłe i bardzo polskie – do podglądnięcia tutaj – brakuje mi w nim jednak gramatury dań.

Ucztowanie rozpoczęliśmy od przystawek, które pojawiły się po około piętnastu minutach.

W pierwszej pozycji bardzo mocny smak gęsiej wątróbki łagodziła figowo – porzeczkowa konfitura. To  sztywne wyglądające jak gruby bekon coś, było niczym innym jak tostem z chleba owocowego. Ot chciałoby się powiedzieć taki high class pasztet z dżemem za 28 PLN – ale chyba nie wypada 😉

img_6268

img_6269

Na moim talerzu prezentowały się symetrycznie ułożone cztery kawałki śledzika w śmietanie. Podano je wraz z szalotką, jabłkiem, rzodkiewką oraz olejem lnianym. Idealnie słone i miękkie. Wraz z kompanami na talerzu tworzyły zgrabną kompozycję. Cena jak za taką porcyjkę na 4 kęsy też spora – 26 ziko.

img_6270

img_6271

Przystawki wraz z podanymi w ramach czekadełka bułeczkami z masłem baaardzo podkręciły nasz apetyt, dobrze więc, że po kolejnych 15 minutach na stołach pojawiły się  pierwsze dania.

Pierogimiałem straszną ochotę spróbować zarówno ruskich (28 PLN) jak i wersji cielęciną (36 PLN) poprosiłem więc kelnera o możliwość przygotowania połówki z każdej porcji – nie było z tym żadnego problemu.

Jeśli chodzi o smak, to na ruskich się trochę zawiodłem. Dobrze przyprawiony farsz był okej, ciasto średnio grube, ale całościowo były za suche. Nie miały żadnej płynnej omasty tylko prażoną cebulkę i aż się prosiły o chociaż łyżeczkę palonego masła.

Cielęce natomiast mistrzowskie. Pełne w smaku, wypełnione po same brzegi świetnym mięsem, pływające w niesamowicie aromatycznym grzybowym sosie. Wyborne.

K skusiła się na barszcz z uszkami (22 PLN) który okazał się bardzo słodki, nie kwaśny i nie ostry. Cztery uszka sprężyste z bardzo dobrym i takim mocnym mięsnym wypełnieniem.

img_6274

Po pierwszych daniach, głód został zaspokojony, a my ze spokojnymi już żołądkami  doczekaliśmy do dań głównych:

  • smażona pierś z perliczki z zapiekanką selerową (46 PLN). Te widoczne na zdjęciu kropki to również selerowe, ale puree. W sosie dało się zauważyć maluteńkie kawałki trufli. Wybornie chrupiąca skórka, aksamitne (całkiem inne niż standardowa pierś kurczaka) mięso oraz truflowy, nienachalny sos tworzyły świetny talerz.

img_6279

  • sezonowana polędwica wołowa podana na puree z pasternaku oraz piklowanej szalotce (78 PLN). Mięso przyrządzone medium tak jak chciałem. Brakowało mu jednak tego ognia, tej mocy i koncentracji smaku który można wyłapać w sezonowanej wołowinie. Nie zrozumiałem czym było i czemu miało służyć to suche i twarde pomarańczowe zdobienie… Jak na mój gust za mocno przysmażono wierzch i spód steka. W Krk znam miejsca w których polędwice smakują lepiej. 8 dych to nie mało i w takich przypadkach zawsze zwracam uwagę na szczegóły. Kapka sosu z czerwonego wina delikatnie podkręcała smak. Warzywny, nieskazitelnie aksamitny krem oraz szalotka – niebo w gębie! 

img_6277

img_6278

Na zakończenie ucztowania skusiliśmy się jeszcze na kremowe cappucino (10 PLN) oraz świetny torcik czekoladowy (22 PLN). Jego górę wieńczyła gęsta czekolada, kolejną warstwą był super aksamitny orzechowy krem, a tuż przed chrupiącą podstawą prężyła muskuły czekoladowa struktura a’la brownie. Jakby komuś było za słodko to do stonowania zaleca się malinowy sos.

Na zakończenie tego miłego wieczoru zostaliśmy poczęstowani nalewką z tarniny oraz uraczeni ciekawą opowieścią o pochodzeniu tego trunku.

Kelner o nienagannych manierach, na bieżąco doglądał spraw oraz interesował się opinią zwrotną o daniach. Ale w sumie nie dziwi mnie to wcale. Póki co w żadnej restauracji sieci MSHG nigdy nie mogłem złego słowa powiedzieć o obsłudze.

Słowem zakończenia dodam iż był to bardzo udany wieczór. Owszem pierogi i steka bym dopieścił, ale cała reszta była wyborna.

Ta restauracja jest miejscem do którego zabrałbym każdego: od członka rodziny, przez znajomych, aż po biznespartnerów. Ceny są wyższe niż średnie, ale odpowiadają jakości składników na talerzu. 

* P.S. Do restauracji Kogel Mogel zostaliśmy zaproszeni. Voucher prezentowy okazaliśmy tak jak zwykle dopiero w momencie proszenia o rachunek, także nie ma technicznej możliwości abyśmy byli jakoś specjalnie traktowani przez obsługę czy kuchnię. Recenzja odzwierciedla nasze prawdziwe odczucia i fakt zaproszenia niczego w temacie szczerości opinii nie zmienia.

3 odpowiedzi na „Smaki Galicji – Kogel Mogel – KRAKÓW, ul. Sienna”

  1. wszystko wygląda pysznie,szczególnie pierogi z cielęciną 🙂

    Polubienie

  2. Wszystkie restauracje tej sieci sa super

    Polubienie

Dodaj komentarz

NASZE SOCIALE

NEWSLETTER

Zapisz się do naszego newslettera, a od razu po publikacji nowego posta dostaniesz od nas maila.

Nie martw się nikomu nie przekażemy Twojego adresu

PRZESZUKIWANIE BLOGA PO KATEGORIACH LUB TAGACH

burgery covid19 deser Foodtruck frytki gdzie zjeść w krakowie gdzie zjeść w nowej hucie Hotele kaczka kanapki Kanapki na ciepło Karczmy na trasie Kazimierz Kraków krewetki Kuchnia azjatycka Kuchnia polska Kuchnia włoska kurczak makarony Nowa Huta owoce morza pierogi pierogi ruskie pierś z kurczaka Pizza Pizzeria Podgórze prezent Restauracja restauracja włoska restaurant week rosół rybka rynek sałatka schabowy smażona ryba Stare miasto stek steki Streetfood Sushi tatar wołowina współpraca zupy Śniadanie śledź żeberka żurek