Podczas wypadu na Mazury na Rajd Polski WRC w czerwcu 2017 zatrzymaliśmy się w małej miejscowości o nazwie Krutyń. Atrakcją okolicy jest szlak kajakowy na rzece Krutyni oraz liczne szlaki piesze i rowerowe okalające pobliskie jezioro Mokre. Dla lubiących aktywny wypoczynek zdecydowanie znajdzie się wiele atrakcji (o ile dopisze pogoda, bo z tym bywa różnie).
Z racji tego, iż miejscowość jest bardzo tłumnie odwiedzana przez turystów polskich jak i niemieckich (chociaż zdecydowanie bardziej tych drugich) w tej nie wiem czy liczącej 500 mieszkańców wiosce są co najmniej cztery restauracje. Wraz z rodzinką odwiedziliśmy jedną z nich – Restaurację Krutyńską.
Do wyboru, zarówno w środku jak i na zewnątrz, mieliśmy jeden z ogromnych stołów mieszczących z łatwością około 8-10 osób. Kelnerka kilka chwil po odnotowaniu naszej obecności przyniosła karty, a po 5 minutach (jak przestudiowaliśmy z grubsza wszystkie pozycje) zebrała nasze zamówienia tłumacząc przy okazji dokładniejsze składy niektórych potraw.
Zanim opowiem Wam czego spróbowaliśmy muszę nadmienić iż potrawy zaczęły pojawiać się na stole w odstępach czasowych, na tyle długich, że jak ja kończyłem jeść swój posiłek, ostatni w kolejce dopiero zaczynał… To zdecydowany minus.
Ale dość smęcenia, lecimy z tematem. Co było jedzone?
- rosół – smaczny, intensywny, gorący z dobrym makaronem (10 PLN)
- grillowana pierś z kurczaka na szpinaku (25 PLN) była jednym z lepszych cycków jakie dane mi było ostatnimi czasy jeść. Spory, soczysty, dobrze przyprawiony i niespalony kawałek mięsiwa na bardzo dobrym i nierozgotowanym szpinaku z wyczuwalnym serem. Ziemniaki opiekane podane ze śmietaną i szczypiorem (6 PLN) nie ociekały tłuszczem – bardzo dobre.
- grillowana pierś z ananasem (18 PLN) siostry również była wyborna i K. bardzo ją zachwalała.
- zestaw obiadowy – panierowana pierś z kurczaka wraz z ziemniakami i surówką (26 PLN) zamówiona przez mamuśkę oraz K. miała zdecydowanie za dużo panierki, grubość mięsa 4x mniejsza niż otoczki. Smakowo okej.
- zestaw obiadowy – schabowy + ziemniaki + surówka (28 PLN) głowy rodziny był najsłabszym ogniwem. Panierka kompletnie się nie trzymała, a po dotknięciu nożem odpadała z dwóch stron od mięsa. Była również zdecydowanie za gruba. Bardzo słabe danie.
- ostatnim zamówieniem był sandacz (100g – 13PLN, ten na zdjęciu kosztował 21 złociszy). Fajnie przyprawiony, idealnie ugrillowany, wilgotny i delikatny. K. cieszyła się, że dobrze trafiła.
- podawane do zestawów złociste frytki (7 PLN) chrupały i dało się w nich wyczuć ziemniaka, kartofle ugotowane w punkt. Surówka z białej kapusty była taka sobie – trochę zalatywała chemią.
Wydaje mi się, iż ceny jak na tamte strony są lekko ponad średnią (porównywałem bardzo podobne potrawy na tablicach jedzeniowych w Mikołajkach). Podejrzewam, że może to wynikać z faktu stołowania się w Restauracji Krutyńskiej turystów mających euro w portfelach.
Zapytany o to czy warto zjeść w Krutyńskiej, odpowiedziałbym następująco: mięsiwa i ryby z grilla, węglowe dodatki (frytki, ziemniaki gotowane/opiekane) – TAK, panierowane mięsa – NIE. Kropka.
P.S. Widzieliście kiedyś tak ładnie ułożone sztućce w koszyczku? 🙂
http://www.restauracjakrutynska.pl
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 3,5
wielkość porcji 3,5
smak 3,5
obsługa 3,5
cena / jakość 3,5
SUMA 17,5 (tutaj sprawdzisz co się składa na oceny)
Polub bezfarmazonu na facebooku aby być na bieżąco z nowymi postami.
ja to lubię dużo panierki, ale w domu. W lokalu wolę zjeść samo mięso, bo często panierki jest parę więcej niż mięsa właśnie,a cena wysoka.
PolubieniePolubienie