Znajdująca się w samym centrum starego miasta alpejska restauracja była drugim punktem gastronomicznym w Dreźnie który odwiedziliśmy. Pierwszym był opisany tutaj Hans im Gluck.
Edelweissa wybraliśmy całkiem przypadkowo. Lokal był bardzo ładnie oświetlony z zewnątrz i tym zachęcił nas do wstąpienia w jego progi. Szukaliśmy niemieckiej miejscówki, trafiliśmy do szwajcarskiej – życie.
Przyjemny lokal w drewnianym, górskim stylu sprzyjał chillowi. Mimo masy ludzi, w środku było wyjątkowo cicho.
Chwilę czekaliśmy na wolny stolik, później chwilę na zamówienie popitków (piwo i sok to wydatek ok 6 euro) i jeszcze dłuższą chwilę na dania. Na zewnątrz było mroźno i ciemno, więc i tak nigdzie nam się nie spieszyło.
Bogate, wielostronicowe menu. Od śniadań, przez przekąski, kanapki, obiady po desery. Naprawdę ciężko się zdecydować. Po wielorazowym wertowaniu kartek w prawo i lewo zdecydowaliśmy się na dwie poniższe pozycje:
- bardzo krucha i aromatyczna wołowina (ok 100g) z wędzonym bekonem, twardymi marchewkami, pieczarkami oraz mini ziemniaczkami. Wszystko to pływało w ciężkim, ciemnym, winnym aromatycznym sosie. Danie podczas jedzenia było cały czas ciepłe dzięki podaniu go w żeliwnym naczyniu. Muszę przyznać, że spora porcja dobrze mnie „naładowała”;
- udko kurczaka podane z tym samym zestawem warzywnym co powyżej, ale zamiast gotowanych ziemniaczków były chrupiące, smażone w oleju ziemniaczane łódeczki (12 Euro). Nie ma za bardzo nad czym się rozpisywać. Podobnie zjemy w wielu miejscach w PL, spodziewaliśmy się czegoś więcej.
Wyszliśmy najedzeni. Po prostu. Bez większych zachwytów. Wszystko było smaczne i poprawne i całkowicie niezaskakujące.
http://www.edelweiss-alpenrestaurant.de/kitchen.html
OCENY:
lokal / wystrój 4
wielkość porcji 3,5
smak 3,5
obsługa 3,5
cena / jakość 3,5
SUMA 18 (tutaj sprawdzisz co się składa na oceny)
Polub bezfarmazonu na facebooku aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zawartość żeliwnego wygląda tak apetycznie, że zgłodniałam…jak zwykle… 😦
PolubieniePolubienie