Gro czytelników zna zapewne Międzymiastową z pięknych czasów działalności Dolnych Młynów. Niestety włodarze naszego miasta sprzedali się za wory srebrników i pozwolili aby ten fantastyczny teren przekazać nowemu właścicielowi celem budowy kolejnego już w Krakowie hotelu. Mimo długiej walki, wszystkie tamtejsze miejscówki musiały się ostatecznie zamknąć. Całe szczęście kilka z nich wznowiło działalność w nowych lokalizacjach – wśród nich Międzymiastowa.
Jeśli jesteście zainteresowani jak MM karmiła na Dolnych Młynów to pod mapami znajdziecie recenzje z poprzednich lat.
A teraz skupmy się na teraźniejszości i obecnej lokalizacji na płycie Rynku Głównego. Póki co do sierpnia 2021 wciąż zjedliśmy za mało i zawsze w otoczeniu sporej dawki %, więc wstrzymam się z wydawaniem poważniejszych osądów. Pokażę Wam zdjęcia, a do recenzji wrócę w, mam nadzieję, bliskiej przyszłości.






- www: https://www.facebook.com/miedzymiastowakrakow/
- śniadania:
- oferta lunchowa:
- parking: publiczny, płatny pon – sb, poza Rynkiem
- kącik dla dzieci: brak
- ogródek / taras: tak są dostępne stoliki na płycie Rynku
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój
wielkość porcji
smak
obsługa / serwis
cena / jakość
OCENA KOŃCOWA: (tutaj sprawdzisz co się składa na oceny)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
RECENZJE SPRZED PONAD TRZECH LAT
W sierpniu 2020 wybraliśmy się z B. na Dolnych Młynów celem kontentowania jednego z wielu ciepłych wieczorów.
Do owego celu wybraliśmy Międzymiastową i zewnętrzny stolik. Kelner (w prawidłowo założonej maseczce) poprosił nas o dwie minuty oczekiwania w trakcie których zdezynfekował nasze przyszłe miejsce konsumpcji. Karty dostaliśmy chwilę po zajęciu miejsc.
Międzymiastowa od pon – pt oferuje promocje na poszczególne pozycje z karty. Czasem jest to procentowy rabat, innym razem druga taka sama pozycja za 2 zł, kiedy indziej dodatkowy alko napój do danego dania. Szczegóły znajdziecie tutaj w sekcji „Tydzień w MM!„
Korzystając z okazji zamówiłem mule w promocyjnej cenie 35 złotych podawane z kieliszkiem prosecco. Podkręcone chili i bazylią, smakowały i pachniały czosnkiem oraz białym winem, zawierały pokrojone w kostkę słodkawe pomidory i masło – duużo masła! Otrzymana z ich gotowania ciecz komponowała się arcygenialnie z fantastycznym, ciepłym i chrupiącym pieczywem z masłem.
Małże uwielbiam – te smakowały wybornie i przyrządzono je perfekcyjnie. Polecam fanom owoców morza.
B. oprócz swojego ulubionego turboorzeźwiającego browaru ze sprajtem poprosił o Pad-thai z kurczakiem (33 PLN). Ryżowy makaron z jajkiem, tofu, kiełkami fasoli Mung, orzeszkami ziemnymi, chili i dymką zjadł do zera i ocenił jako smaczny i warty zapłaconej ceny.
Międzymiastowa potwierdziła klasę zarówno kuchni jak i obsługi.
Bardzo mi przykro, że Dolne Młyny niedługo przestaną istnieć. Żywię szczerą nadzieję, że jeśli rzeczywiście się tak stanie, MM szybko otworzy się w nowym miejscu – coś mi się obiło o uszy że być może gdzieś w Rynku… tylko jakby co ode mnie tego nie słyszeliście 😉
Jeśli macie jeszcze czas i ochotę zapraszam do lektury kilku recenzji z wcześniejszych lat poniżej
Tuż przed świetami w grudniu 2017 wraz z kompanami z pracy wybraliśmy się do MM na lunch w cenie 20 złotych.
- barszcz czerwony wraz z pasztecikiem z farszem mięsnym wołowo – wieprzowym z dodatkiem wątróbki drobiowej z UWAGA truflową oliwą. Chrupiący, pachnący i dzięki aromacie trufli inny niż standardowy.
- spaghetti w sosie pomidorowym z mięsnymi wołowymi kulkami (z dodatkiem kolendry). Z tym zielonym paskudztwem się nie lubimy, więc samo mięso średnio mi podeszło.
Patrząc pod kątem wielkości, najedliśmy się pod korek. Smakowo również nie mieliśmy zastrzeżeń (oprócz tej kolendry, ale to już moja fanaberia).
Poniżej zdjęcia z szybkiego lunchu na który wybraliśmy się tą samą ekipą w lipcu 2017.
Zjedliśmy sycącą, intensywną, treściwą i odrobinę pikantną zupę fasolową
oraz wypchaną sporą ilością gotowanej wołowiny (całkiem możliwe ze „suwidowanej”) sałatą, mocną musztardą i piklami kanapkę New York Sandwich. Wszystkie dodatki zamknięte w ogromnej pszennej podgrillowanej (albo podpieczonej) bagietce. Dodatkowo do zestawu przynależały świeżutkie i chrupiące chipsofrytki 😉
Najedliśmy się jak należy, zostaliśmy miło i profesjonalnie obsłużeni, a od momentu przekroczenia progu resto do wyjścia minęło 35 minut. To się nazywa szybki, smaczny i sycący lunch.
Zdecydowanie polecam.
Dopiska śniadaniowa od K. i I. z marca 2017.
Planując z koleżanką wspólne spędzenie urlopowego poniedziałku postanowiłyśmy przed „szopingiem” w Galerii Krakowskiej zjeść śniadanie w Międzymiastowej.
Ku naszemu zaskoczeniu, kilka minut po 10tej w środku było pełno ludzi i wszystkie stoliki na sali głównej były zajęte. Miałyśmy farta, że akurat jeden z nich się zwolnił. W oczekiwaniu na podanie kart i posprzątanie stolika (trwało to około 10 minut) zanurzyłyśmy się w domysłach kim są ludzie siedzący wokół nas. Kto je śniadanie w zatłoczonej restauracyjce w poniedziałkowy poranek? Studenci? Turyści? Pracujący w okolicy?
Obie zdecydowałyśmy się na Latte i Lumberjack Breakfast. Skorzystałyśmy z promocji obowiązującej od poniedziałku do piątku w godzinach 9 -12: do kawy śniadanie za 1 zł (cena regularna 14-16 zł).
Smakoszem kaw nie jestem i na co dzień ich nie pijam, więc moja opinia o tym napitku będzie zwięzła: bardzo dobra, gęsta i kremowa.
W skład podanego na zgrabnej patelni śniadania wchodziły: dwa jajka sadzone, kawałek bekonu, chrupiąca biała kiełbaska, pieczarka, domowe pikle (ogórek i kapusta) oraz rukola. Do tego sos musztardowo – majonezowy (bez szału) i kulka pasty pomidorowej (świeży i niechemiczny – pycha). W menu mowa jest jeszcze o warzywnym ratatouille jednak nie doszukałam się go na talerzu. Po krótkiej chwili zorientowałyśmy się, iż brakuje nam pieczywa, które obsługująca nas Pani przeoczyła. Koszyczek kilku kromek wraz z masłem szybko znalazł się na stoliku po zwróceniu kelnerce na to uwagi. Ruch był spory, więc można wybaczyć.
Zestaw niezbyt skomplikowany, wszystko było dobre i świeże, szczególnie kiełbaska, ale … głodny by się nie najadł, facet już na pewno nie. Cena do jakości na plus, aczkolwiek przydałoby się w ofercie “coś większego” nawet parę złotych droższego.
Od 1876 roku na ulicy Dolnych Młynów działała rządowa fabryka tytoniu. W swoich latach świetności zatrudniała ponad tysiąc pracowników będąc największym zakładem produkcyjnym w Krakowie. Fabryka papierosów przetrwała dwie wojny i zakończyła swoją działalność w 2002 roku kiedy to PMI przeniósł się na Nową Hutę. Było pare pomysłów na adaptację przestrzeni i około 10 budynków które tam się znajdują, ale jakoś nic nie przeszło.
Pod koniec 2015 roku teren „przejęła” Fundacja Tytano i postanowiła zrobić tam porządek pod okiem konserwatora zabytków. Super idea, fajny pomysł, sporo się tam dzieje i nowe lokale w opustoszałych halach wyrastają jak grzyby po deszczu. Jednym z nich jest właśnie Międzymiastowa.
We wrześniu 2016 zajęliśmy miejsce przy stoliku na zewnątrz.
Menu jest bardzo zgrabne i mieści się na dwóch stronach A4, zamówiliśmy:
- bagietkę z wołowiną ‚souse-vide’ (czyli próżniowe przygotowywanie potrawy polegające na długim gotowaniu w zamkniętej foliowej torebce w temperaturze około 60 stopni). Wołowina po takim traktowaniu jest niezwykle miękka i delikatna, ale ta niestety nie miała żadnego smaku – zero. Nie wiem jak to możliwe, ale taka właśnie była – nijaka. Główny smak był napędzany przez super miodowo-musztardowy sos oraz pikle. Dodatkowo na potężnych bagietkach była sałata. Cena – 22 PLNy. Białe pieczywo to sporo węgli, dzięki mięsku mamy też około 40g białka – więc dobra przed/po treningówka;
- tosty z tuńczykiem za 18 PLN – podane wraz z mixem sałat w małym szklanym pojemniczku. Jedna kanapka składała się z trzech zimnych, lekko chrupiących trójkątnych tostów pszennych z treściwym wypełnieniem. W tym zestawie majonez grał główne skrzypce – fajnie się to je, ale kompletnie niczym nie zaskakuje. Fakt jest taki, że przypominały ORLEN-owskie trójkątne kanapki z właśnie pastą tuńczykową (na stacji kosztują 8 PLN);
- ostatnią pozycją zamówienia było spaghetti z kurczakiem, serem Grana Padano, brokułami oraz pomidorkami koktajlowymi. Wszystko pływało w delikatnym sosie na bazie martini. Porcja powiedziałbym z tych delikatniejszych, podana w ogromnym, głębokim talerzu. Makaron był ugotowany bardzo al-dente – tak na granicy twardości, martini intensyfikowało i napędzało smak. Całość bardzo dobra.
Słyszałem i czytałem negatywne opinie o obsłudze – moja będzie przeciwstawna. Kelnerka w miarę szybko przyjęła od nas zamówienie, które zostało podane dokładnie po 22 minutach. Była miła i uprzejma, ale nie zainteresowana opinią zwrotną.
Międzymiastowa jest fajnym miejscem w ciekawej scenerii. Dobra miejscówka na piwo/drinka, ale jeśli chodzi o kulinaria trochę jeszcze jest pracy domowej do odrobienia.
Koniecznie muszę się tam wreszcie wybrać! Bardzo fajny wpis 🙂 Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Jak to uczynisz daj znać co zjadłaś 😉
PolubieniePolubienie
Bardzo podobne odczucia, nazwałabym to małym rozczarowaniem. A tak dobrze się zapowiadało, tyle na mieście się mówiło!
PolubieniePolubienie