Nigdy na początku nie sprzedaję zakończenia, ale tym razem zrobię wyjątek aby być 100% pewnym, że do każdego kto to czyta dotrze przekaz. Prosty przekaz, że jak ktoś akurat jakimś trafem odwiedzi prawie 300 tysięczny Braszów przypadkiem nie zawita do tytułowego Ursul Captain.
Miasto Braszów w Rumunii odwiedziliśmy podczas wyprawy po Transylwanii. Kończąc spacer po starówce i po obejżeniu Czarnego Koscioła postanowliśmy coś zjeść. Zachowaliśmy sie jak prawdziwi nieświadomi czyhających pułapek turyści i po szybkim zerknięciu w kartę restauracji zasiedliśmy przy jednej z ruchliwych uliczek.
Menu staro-restauracyjne czyli książka z już wytartą okładką i starymi kartkami w środku. Ciągle miałem w pamięci ciorbę z Sybina opisaną w poście wcześniej, więc upatrzyłem sobie kolejną – niestety przy próbie zamówienia okazało się, że żadnej zupy już nie było… dobry znak bo może je tak wszyscy jedzą? A może zły skoro pare h przed zamknięciem nie ma ani jednej zupy z menu?
Zdecydowaliśmy się więc tylko na smoked lamb z polentą (celowo piszę nazwę ang) oraz sarnini z mięsem. W międzyczasie dostaliśmy napitki – herbatę oraz moją zdecydowanie przesłodzoną lemoniadę.
Głodni byliśmy bardzo, więc nie wiem ile czekaliśmy, ale jak tylko zobaczyłem swoje zamówienie mina mi zrzedła. Spodziewałem sie soczystych, pachnących kawalków baraniny, a dostałem hmm no właśnie co to było. Przypominało ścinki najgorszej jakości kebaba. Niestety smakowo było jeszcze gorzej – dało się jeść tylko te kawałki gdzie było mięso, reszta to guma i twarde chrząstki – jedna wielka tragedia – dawno nie jadłem takiego gówna. Polenta to nic innego jak masa kukurydziana, sucha i mało wyrazista, więc nie miała szans uratować całości.
Wybór K. zdecydowanie lepszy, ale daleko było mu do ideału. Sarnini to typowe rumuńskie must eat – coś jak nasze gołąbki z mięsem, ale owinięte kiszoną kapustą. Smak kiszonej kapusty zabijał prawie całkowicie cały farsz. Mięso jakieś tam było ale o jego jakości i swieżości wolałem nawet nie myśleć.
Kelner po tym jak zobaczył, że nie ubyło mi za wiele z talerza i usłyszał ode mnie, że danie jest konsystencji gumy powiedział „very sorry”, ale rachunku w żaden sposób nie skorygował. Ba ten rachunek przynosił chyba z 15 min, a później kolejne 10 czekałem na rozliczenie i się nie doczekałem to zacząłem go już sam szukać w środku lokalu i poprosiłem o wydanie reszty co do grosza. Tak wiem to nie jego wina, że jedzenie było słabe, ale poziom obsługi po zwróceniu uwagi był też żenujący.
Po powrocie do noclegowni i sprawdzeniu na TripAdvisorze wszystko było jasne. Miejsce 130 na 160 w katalogu dla Braszowa No cóż tu była lipa po całości za około 70 RONów (czyli 70PLN). Shit happens. Omijać szerokim łukiem!
OCENY:
lokal / wystrój 3
wielkość porcji 3
smak 1,5
obsługa 1
cena / jakość 1,5
SUMA 10 ( tutaj sprawdzisz co się składa na oceny)