Hotele

Klasa sama w sobie, ale w końcu to JW Marriott***** – BANGALORE

Podczas pobytu na służbowym tripie w Bangalore (październik 2015), hotelem który wybrałem był JW Marriott.

Znajduje się on 50 metrów od centrum handlowego UB CITY, oraz około 100m od pubów i restauracji – niektóre z nich opisałem w tych postach.

Na przywitanie gości, przy recepcji czeka soczek albo woda. Miły gest po długiej podróży z lotniska 🙂

jw-marriott-hotel-bengaluru

Pokój który dostałem był przestronny (około 20m) z wielkim king size łożem. Na nim miękki i wygodny materac i około 9 poduszek. Nie wiem czemu aż tyle, ale obsługa już trzeciego dnia zrozumiała (jak odnajdywała nadmiar poduszek upchanych gdzieś po kątach), że używam tylko dwóch i przestała mi je dokładać. Na wyposażeniu był też płaski TV z nieoryginalnym pilotem, który nie obsługiwał USB. Samych filmowych kanałów HBO i Cinemaxów było z 10. Zawsze coś się znajdzie do obejrzenia.

Jak to często bywa w indyjskich hotelach pokój był bezpośrednio połączony przez rozsuwane drzwi z łazienką. Sprytne rozwiązanie jak ktoś lubi leżeć w wannie i oglądać telewizor. Ubrania i gadżety wygodnie można schować w dużej szafie, szafce z szufladami czy półce nocnej.

Przez dwa tygodnie żadna z kart pokojowych się nie rozmagnesowała, a to częsta bolączka w innych hotelach. Bardzo dobre WIFI – szybkie i stabilne, VPN śmigał bez problemów.

IMG_6107 IMG_6108

Zaplecze sportowe to zawsze moje główne kryterium wyboru – tuż przed lokalizacją. W Marriocie jest bogato:

  • basen 25m z UWAGA podgrzewaną wodą i miejscami na odpoczynek – takimi jakby wydzielonymi otwartymi pokoikami z wygodnymi łóżkami;
  • jacuzzi;
  • dobrze wyposażona siłownia;
  • pokój do medytacji / jogi;
  • pełne SPA;

Woda pitna w każdych ilościach dostępna wszędzie. Jak obsługa pokojowa widziała że „schodzi” to zostawiali nawet po 8 butelek, podobnie miała się sprawa z owocami. Zjesz dwa jabłka, następnego dnia będą już cztery 🙂

IMG_6053 IMG_6056 IMG_6057 IMG_6092 IMG_6094

Obsługa na najwyższym możliwym poziomie. Mili, grzeczni, uprzejmi i zawsze uśmiechnięci – takiego traktowania klienta powinien uczyć się europejski personel.

Drażni trochę fakt, że po 23ej w dzień tygodnia, a 1ej w weekend nie napijemy się alkoholu w żadnym z barów – regulacje rządowe. Można za to zamówić do pokoju, albo być przygotowanym i mieć coś własnego w lodówce.

Przez nagromadzenie dookoła miejsc z jedzeniem jakoś nie spróbowałem nic z menu. Mogę skomentować jedynie śniadania w których nic  nie brakowało. Stół azjatycki, indyjski, ‚jajeczny’, słodki z naleśnikami i goframi, owoce, warzywa, serki. To co utkwiło mi w pamięci to probiotyki z kulturami bakterii – ważny element diety w Indiach dla Europejczyka. Warty wspomnienia jest też pieczony jogurt  oraz tosty z serkiem i łososiem/szynką lub w wersji na słodko.

Plus za pudełka/torebki to-go do których pakowałem słodkie przekąski do biura.

Kelnerzy po paru dniach poznali moje upodobania i nie musiałem im codziennie powtarzać jakie lubię jajka i z którymi dodatkami, podobnie z kawą czy sokami.

JW Marriot w Bangalore spełnił wszystkie moje wymagania. Jeśli będę znowu służbowo w Bangalore to bez wahania wybiorę opisany hotel.

Plusy:
– obsługa
– odkryty, ogrzewany basen i miejsca odpoczynku, siłownia, wielkie jacuzzi
– duży, przestronny i czysty pokój
– dobra jakość WIFI – VPN bez problemu
– bogate śniadania
– sporo kanałów TV

Minusy:
– brak

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: