Celem urozmaicenia wpisów postanowiłem dodać również coś o podniebnych eskapadach.
Podczas wyprawy służbowej w październiku 2015 podróżowałem z Krakowa do Bangalore przez Warszawę i Dubaj. Z Krakowa do Wawy LOTem – całość trwa 50min, dostajemy Prince Polo mini i już za chwilę lądujemy.
Z Warszawy do Bangalore liniami Emirates z przesiadką w Dubaju. A że stop pomiędzy dwoma lotami wynosił więcej niż 4h, to dostałem voucher na jedzenie o równowartości 25PLN – ale o tym później.
Warszawa – Dubaj
Linia Emirates jest uważana za jedną z lepszych. Panie stewardessy mają fajne arabskie stroje. Samolot Airbus A330-200 z kombinacją miejsc 2-4-2. Stare TV w fotelach, bardzo małej rozdzielczości i jakości, ale nowe filmy i seriale ‚w pętli’. Oznacza to, że nie możemy sobie włączyć wtedy kiedy chcemy jakiegoś filmu czy programu, ale mamy ‚rozkład’ wg którego na poszczególnych kanałach wiemy co i kiedy jest wyświetlane. Problem jest taki, że nie ma opcji sprawdzenia którą właśnie mamy minute danego seansu, dlatego jak nie chcemy czegoś przegapić musimy ciągle klikać i zaglądać na dany kanał i pilnować żeby nie przegapić początku danego filmu przez co oglądamy końcówkę poprzedniego
W menu obiadowym dwie opcje. Wybrałem ziemniaczane puree – którego konsystencja okazała się troszkę zbyt rzadka i pierś kurczaka – smaczną, delikatną w smaku. Do tego miękkie brokuły. Deser czekoladowy z dżemem posypany ciasteczkami – bardzo smaczny. Makaron muszelki z szynką i szczypiorkiem i delikatnym sosem również godny pochwalenia. Na pochwałę zasługują również takie małe rzeczy jak serek biały, marmolada, masło do bułki – większość linii ogranicza się tylko do masła. Krakersik i czekoladka na przegryzkę.
Ciężkie, metalowe sztućce pełnowymiarowe to duży plus. Podróż minęła szybko.
Po dotarciu na Dubajskie lotnisko – po przejechaniu dokładnie 16min autobusem z samolotu do terminala (co może zobrazować jakie jest ono ogromne) miałem 4h czekania na kolejny samolot. Po wszystkich odprawach postanowiłem poszukać miejsca do zrealizowaniu kuponu. Opcji jest około 20, a znajdują się one na 3 różnych terminalach, miedzy którymi przemieszczamy się kolejką. Ja ze swojego terminalu musiałem przetransportować się na inny, bo wymyśliłem sobie Seafood Restaurant. Pod prezentowy voucher każda z restauracji ma przygotowany gotowy posiłek albo dwa. Wybieramy zestaw plus wodę / napój do picia i czekamy spokojnie na zamówienie.
Zamówiłem krewetki z frytkami. Podane na małej patelni, parę sztuk w wybornym cytrynowym sosie. Po usmażeniu rozkrojone na pół aby dobrze nam się je jadło. Porcja nie za wielka, ale po obiedzie w samolocie wystarczająca.
Dubaj – Bangalore
Samolot Boeing 777-300 z super dużymi ekranami ok 13 cali o bardzo dobrej rozdzielczości z ciekawym pilotem z niezłym ekranem. Można oglądać wszystko od razu bez czekania na start. Bardzo duży wybór nowych filmów (ok 50 pozycji). Układ foteli 3-4-3, fajne nastrojowe klimatyczne oświetlenie, port USB do zdjęć i muzyki i gniazda ładowania w co drugim fotelu to już wyższa klasa. Zarówno w tym jak i we wcześniejszym samolocie, można włączyć sobie widok z kamery z przodu i spodu samolotu, dobry bajer.
Siedzenia niestety wąskie i przez to było niewygodnie. Ciągle z gościem obok się szturchaliśmy. Na śniadanie był jakiś hinduski omlet i mięso. Jak tylko tego spróbowałem i poczułem masalę to od razu odstawiłem. Pożywiłem się serkiem i bułeczką oraz owocami. Podróż nie minęła już tak szybko jak pierwszy odcinek, zmęczenie dawało się we znaki.
Oba połączenia na czas i bez przygód. Dużym plusem jest spory wybór alkoholu na pokładach 🙂
Emirates rządzi.