Byłem dwa razy: w marcu 2013 i równo dwa lata później. Plusem była bliskość do biura mojej firmy ALE ten sam plus był też minusem. Jest daleko od przystanków metra oraz większych centrów handlowych czy nawet zwykłych sklepów. Jak przyjdzie nam ochota na zakupy w bliskiej pieszej odległości nic kompletnie nie znajdziemy. Pozostanie riksza/taxi i jakieś 20min drogi.
Pokój wystarczających rozmiarów z biurko-stolikiem do pracy. King size łóżko z wygodnym materacem. Nie ma do czego się przyczepić. Internet WIFI dostępny w każdym miejscu pokoju, nie zrywa połączenia.
Siłownia mała. Cztery maszyny, jedna ławka i trochę hantelek. Bardziej fitnesowo niż siłowo. W części cardio pare bieżni, rowerków i jeden orbitrek.
Basen o długości około 20m, wystarczający żeby z rana trochę się zmęczyć. Tuż obok wygodne leżaki, rozkładane fotele i zacienione miejsca do pracy lub jedzenia.
Przez zamieszanie z portalem przez który bookowałem pobyt za drugim razem i niejasności co do moich śniadań w pakiecie, po stanowczej rozmowie z kierownikiem dostałem 50% zniżki na całe menu. Alko, napoje, jedzenie. Wszystko 🙂 Dzięki temu conieco popróbowałem. Ceny przez pół oznaczały kwoty zbliżone do tych w krk lokalach.
Cheeseburger z frytkami i sałatami około 35PLN. Frytki bardzo delikatne, chrupiące na świeżutkim oleju. Sałaty lekko skropione oliwą. Bułka sezamowa z idealnie wysmażonym mięsem wołowym (w Indiach krówkę możemy zjeść tylko w hotelach i droższych restauracjach bliżej atrakcji turystycznych) . Do tego waniliowy shake – jeden z lepszych jakie piłem w życiu . Bardzo smacznie.
Sałatka z awokado, pomidorem, grillowanym kurczakiem, jajkiem i boczkiem polana jogurtowym sosem wyborna. Wszystkie składniki ładnie ułożone obok siebie. W zestawie z wypiekanym na miejscu pieczywem i masłem śmietankowym. Na wypasie.
Pad-thai z kurczakiem podany w ciekawy spoób – od góry schowany za sadzonym jajkiem. Makaron zrobiony idealnie, miękki kurczak, sporo orzeszków, raz za czas trafiła się pikantniejsza papryczka. Po skropieniu sokiem z limonki palce lizać.
Żółte curry podane w dwóch naczyniach. W jednym kurczak w sosie z warzywami, w drugim super cienki makaron który jak się go próbowało samego był za twardy. Jego konsystencja zmieniała się natychmiast po kontakcie z sosem. Stawał się od razu miękki i delikatny. Mięso aromatyczne , sos średnio pikantny , smaczne warzywka.
Śniadania nie były tak bardzo wypasione jak w Westinie czy Crown Plazie. Wybór warzyw, pieczywa, i ciepłych opcji był delikatnie mniejszy. Przemiła obsługa na życzenie serwowała indyjskie specjały, na deser można było zamówić gofra albo pancake’a. Swieżo wyciskane soki, smaczne drożdżówki, spory wybór herbat/kaw i napoi. Brakowało mi jednak jakiejkolwiek zjadliwej szynki (były jakieś zamienniki mortadelopodobne).
Hotel zapamiętałem pozytywnie, głównie dzięki smacznej kuchni. Pamiętam, że był problem z płatnością MasterCardem, wiec należy pamiętać żeby mieć co najmniej jedną inną kartę np VISA’e albo AMEX’a.
Co do lokalizacji to wszystko zależy od celu wizyty w Gurgaonie. Nie wydaje mi się żeby turysta zamieszkał w 50tym sektorze, ale dla korpopracownika ‚na służbie’ jest okey.