Ogniu płoń! – Butcher Grill – KRAKÓW, ul. Grodzka

Restauracja, według informacji na socialach, dysponuje około setką miejsc. Serce lokalu stanowi główna sala z otwartą kuchnią z wyeksponowanym, buchającym żywym ogniem grillem argentyńskim.

W listopadzie 2024 zjedliśmy tutaj sporo dobra z ognia. Szerszy opis niebawem, na teraz szybka relacja zdjęciowa.


W marcu 2024 wpadliśmy z ziomkami do Butchera świętować urodziny jednego z nas.

Na początek od uprzejmej kelnerki zaordynowaliśmy przystawki.

Cieszy mnie to, iż w karcie oprócz bardzo majonezowego tatara (o którym przeczytacie kilka akapitów niżej) pojawił się drugi – tatar klasyczny z polędwicy wołowej (48 PLN). W dwóch słowach – jest świetny.

Na uwagę zasługują również drogie, bo wycenione na 52 złote, krewetki tygrysie z jędrnym i pachnącym grillem białym mięsem.

Po pogłaskaniu żołądków poprosiliśmy o konkrety. A cóż może być konkretniejszego od steków?

Przyjaciel K. poszedł na całość i zmierzył się z wielgachnym 800g. Porterhouse’m (288 PLN) w towarzystwie pieczonego ziemniaka ze śmietaną (15 PLN).

Wraz z DB. zamówiliśmy antrykoty z tą różnicą iż ja poprosiłem o 350g. polskiego (140 PLN), a ziomek o 300g. agrentyńskiego (141 PLN). Wiecie co się tym razem okazało? Kurcze bardziej od amerykańskiego smakował mi nasz ojczysty.

Steki wciągnęliśmy z frytkami (16 PLN), sosami: bardzo słabym, rozwodnionym i zwróconym na kuchnię demi glace (10 PLN) oraz wybitnym borowikowym (12 PLN). Z widocznej na zdjęciu patelenki konsumowaliśmy szpinak na śmietanie (16 PLN).

Miejsca w brzuchach nie mieliśmy już wcale, ale co tam – na dobitkę z nieskrywaną satysfakcją wsunęliśmy deser w formie waniliowej panna cotty z pistacjowym kremem (32 PLN).


We wrześniu, październiku i listopadzie 2023 kilkukrotnie wpadaliśmy do powstałego w nowej lokalizacji Butcher Grilla, którego niektórzy mogą kojarzyć z ulicy Floriańskiej.

Od otwarcia minął zaledwie miesiąc, a my mieliśmy okazję być w tym miejscu już pięć razy. Nadszedł czas na podzielenie się wrażeniami.

Pierwsza wizyta była spontaniczna i nieplanowana, ot wstąpiliśmy przy okazji spaceru po Rynku Głównym.

Aby umilić sobie oczekiwanie na strawę, poprosiliśmy o malinową lemoniadę (36 PLN), klasycznego Long Island (39 PLN) oraz z listy autorskich koktajli Przerwę na szluga (29 PLN), która została podana w popielniczce. Podpalony wcześniej jałowiec dodawał jej dymnej nuty, a guma do żucia w kształcie papierosa przypomniała szkolne lata.

Bardzo Instagramowym drinem jest 500+ (29 PLN), ale nie będę się nad nim rozpisywał. Wystarczy spojrzeć na fotkę.

Po trzydziestu minutach wjechał Atak Serca (39 PLN). Kawał soczystej, wysmażonej medium, dobrej jakości pachnącej ogniem wołowiny, blue cheese, bekon, mimolette, karmelizowana cebula. Idealnie maślana brioszka dodaje słodyczy, a wędzony majonez, spaja wszystko w jedną całość – jest naprawdę dobrze!

Grube i chrupiące frytki z sosem cheddar & mimolette (12 PLN) również godne polecenia.

Innym razem będąc w Butcherze większym rodzinnym gronem, oprócz kolejnego zamówienia Ataku Serca, wybraliśmy Wściekłego Byka (49 PLN) składającego się z bułki brioche, kotleta i pastrami wołowego, sosu BBQ, sera mimolette, karmelizowanej cebuli, pomidora, ogórka kiszonego i sałaty lodowej.

Dodatkowo klasyczne fryty (10 PLN) oraz ziemniak (a dokładniej jego połowa) pieczony w popiele ze śmietaną i szczypiorkiem. I tutaj minus – te pół ziemniaczka za 14 złotych to słaby żart.

Nie bierze jeńców również zawodniczka pescovegetariańska, mianowice naładowana opankowanymi krewetkami, guacamole i warzywami, obficie polana sosem tysiąca wysp Kuzynka Krowy (39 PLN).

Kolejne testy utwierdziły nas w fakcie, że w Butcherze dostaniecie jedne z czołowych burgerów w Krakowie!

Spróbowaliśmy również rosołu na opalanym przez ogień mięsach z również mięsnymi uszkami i natką pietruszki (22 PLN). Bulion został oceniony jako bardzo esencjonalny, broń Boże nie delikatny i tym samym raczej nie dla dzieci.

Innym razem na ruszt poszedł macerowany łosoś z emulsją koperkową i miodową gorczycą (39 PLN), wołowe carpaccio z musem grzybowym i szalotką (43 PLN) oraz niesamowicie esencjonalny suflet borowikowy z majonezem z dymki i chrupiącym parmezanem (36 PLN).

Jeśli chodzi o kanapki, to i tutaj jest o czym pisać.

Pulled pork – łopatka wieprzowa, BBQ, karmelizowane jalapeno, prażona cebula, cheddar, ogórek konserwowy (35 PLN) oraz kanapka pastrami, ogórek kiszony, musztarda (35 PLN). Przyjemne pieczywo, śliwkowe i dymne aromaty, doskonałe mięsa – super!

P.S. Pastrami robią sami i już niedługo będzie do kupienia w ich sklepie internetowym.

Kiedy byłem tutaj z ziomeczkami w listopadzie 2023 zdziwiłem się bardzo, albowiem rzeczoną kanapkę podaje się już w razowym chlebie, a nie wyżej pokazanej bułce. I jest to super zmiana!

Podczas jednej z wizyt zachciało się nam również tatara (45 PLN). Ten przychodzi już wymieszany. Jest ciężki i taki bardziej komfortowy. Będzie spoko dla bojących się surowych tematów – przez mnogość dodatków i sporą ilośc majonezu, ciężko tu jednak wyczuć smak samego mięsa.

Nie jest to pozycja dla wielbicieli klasycznych tatarów.

Przy okazji innych odwiedzin na stołach królowały steki. Jakże mogłoby ich zabraknąć w miejscu słynącym z mięs?

Panie postawiły na 250-cio gramowe antrykoty argentyńskie (45 PLN / 100g) z mixem sałat z vinaigrette (8 PLN) oraz grillowanymi i marynowanymi warzywami w chimichuri (15 PLN). Warto nadmienić, iż te ostatnie serwuje się na zimno.

B. zdecydował się na 300g. rostbef argentyński (45 PLN / 100g).

Ja poprosiłem wieprzowy Tomahawk Durock (25 PLN / 100g). Na focie poniżej pręży muskuły stejcior czterysetka (do wyboru był jeszcze o gramaturze 60 dkg).

Wszystkie pozycje zostały przygotowane perfekcyjnie z małym zastrzeżeniem iż niektóre cięcia posypano zbyt dużą ilością gruboziarnistej soli, przez co jeśli ktoś nie zdąży na czas zdjąć nadmiernej jej ilości, stek może być za słony (uwagę oczywiście zgłosiliśmy kelnerowi).

Do powyższych dobraliśmy dwa masła: cafe de paris oraz ze szczypiorkiem, a także dwa sosy: bearnaise i demi-glace (8 PLN każdy). Zgodnie stwierdziliśmy, że miseczki są na tyle duże, iż dwa (jeśli nie jeden) starczyłyby na całą czwórkę.

Kolejnym razem z kolegą z pracy B. celem oceny naszej rodzimej polskiej wołowiny poprosiliśmy 400g polski antrykot (30 PLN / 100g) oraz 300g polędwicę. Werdykt? Zdecydowanie bardziej smakowały mi próbowane tydzień wcześniej argentyńskie odpowiedniki – w amerykańskich kawałach mięs smak jest zauważalnie bardziej skoncentrowany, a samo mięso delikatniejsze. Także, jeśli steki w Butcherze to zdecydowanie argentyńskie!

Słowem podsumowania w Butcherze znają się na grillowaniu. Poziom mięs dorównuje najlepszym steakhouse’om z krakowskiej sceny (pierwsze miejsce Pimiento wciąż jest jednak niezagrożone, no ale to inna liga cenowa), a niektórym nawet daje prztyczka w nos.

Na obsłudze nie zawiedliśmy się ani razu, warto jednak mieć na uwadze iż przy pełnym lokalu, czas oczekiwania na dania główne może wynieść nawet 40 minut! Być może jest to kwestia dotarcia i za moment się to zmieni, jednak lepiej być na to przygotowanym.

Ogólnie dobry start i w szkolnej skali 5- na zachętę. Mamy szczerą nadzieję, że poziom będzie non stop taki sam. Bankowo będziemy co jakiś czas odwiedzać, Wam również polecamy.

P.S. Jedna z czterech wizyt odbyła się w ramach zaproszenia, jednak do tego kim jesteśmy przyznaliśmy się dopiero w trakcie proszenia o rachunek. Nie byliśmy zatem traktowani inaczej niż ‚normalni’ goście z ulicy. Fakt zaproszenia niczego nie zmienia i powyższy tekst przedstawia nasze szczere odczucia.


  • www / fb
  • śniadania: brak
  • oferta lunchowa: dostępna
  • parking: publiczny płatny poza Rynkiem
  • kącik dla dzieci: brak
  • ogródek / taras: brak
  • miejsce przyjazne zwierzakom: tak

OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):

lokal / wystrój 3,5
wielkość porcji 4
smak 4
obsługa 5
cena / jakość 4,5

OCENA KOŃCOWA:  4,2 / 5   (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)

Ocena: 4 na 5.

Zaobserwuj profil bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.

Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.

 

Jedna odpowiedź do „Ogniu płoń! – Butcher Grill – KRAKÓW, ul. Grodzka”

  1. Butcher to najlepsze co mogło spotkać krakowski rynek pod względem atmosfery i smaku. To również moje odkrycie tego roku. Już byłem u nich trzy razy i się nie zawiodłem. W ten weekend wybieram się jeszcze raz.

    Polubienie

Dodaj komentarz

NASZE SOCIALE

NEWSLETTER

Zapisz się do naszego newslettera, a od razu po publikacji nowego posta dostaniesz od nas maila.

Nie martw się nikomu nie przekażemy Twojego adresu

PRZESZUKIWANIE BLOGA PO KATEGORIACH LUB TAGACH

burgery covid19 deser Foodtruck frytki gdzie zjeść w krakowie gdzie zjeść w nowej hucie Hotele kaczka kanapki Kanapki na ciepło Karczmy na trasie Kazimierz Kraków krewetki Kuchnia azjatycka Kuchnia polska Kuchnia włoska kurczak makarony Nowa Huta owoce morza pierogi pierogi ruskie pierś z kurczaka Pizza Pizzeria Podgórze prezent Restauracja restauracja włoska restaurant week rosół rybka rynek sałatka schabowy smażona ryba Stare miasto stek steki Streetfood Sushi tatar wołowina współpraca zupy Śniadanie śledź żeberka żurek