Tawernę Horn poznałem początkiem lata 2021 robiąc na Bagrach kurs motorowodny. Wówczas w trakcie kilku dni szkolenia jadałem tam wcześniejsze i późniejsze obiady.



Ostatni raz progi Horna przekroczyłem w połowie września 2023.
Spróbowałem dwóch dań – w sumie tych samych co dwa lata temu i tak między Bogiem, a prawdą oprócz cen wiele się nie zmieniło.
Schabowy (39 PLN) w dalszym ciągu jest ogromny, a panierka chrupie jak szalona. Nie podaje się już do niego frytek, lecz ziemniaki w mundurkach i moim zdaniem jest to zmiana na lepsze. Również mizeria pasuje mi bardziej, aniżeli tamtejsza zasmażana. Ogólnie zmiany na duży plus i danie jest bardzo godne polecenia.
Trzy kawałki dorsza w pozycji fish & chips (42 PLN) sprężyste, nietłuste i arcychrupiące, stekowe frytki bardzo w porządku. Ziołowy majonez jednym posmakuje, a innym nie. Wciąż brakuje mi tu świeżości: zielonego groszku w formie puree, albo chociaż świeżej surówki. Tak czy siak w cenie lekko ponad 4 dyszki jest to godna pozycja w karcie.


W pierwszy dzień kursu w czerwcu 2021 przyszła tak potężna ulewa, że sałatkę musiałem dokończyć w środku. Zdjęcie poniżej przedstawia restaurację jeszcze sprzed nawałnicy.


Chwilę później lokal pękał w szwach – zarówno od gości restauracyjnych którzy siedzieli w ogródku jak i szukających bezpiecznego schronienia przypadkowych przechodniów.
W razie dobrej pogody na zewnątrz jest sporo większych i mniejszych stołów. Na zdjęcie załapała się jednak tylko większa loża, bo przy każdym ze stolików ktoś siedział, a ja mam zasadę, że nie robię przypadkowym ludziom zdjęć.

Swoją „przygodę” z tym miejscem rozpocząłem kompletnie niereprezentatywną sałatką pasibrzucha (27 PLN).

Krojona w kawałki szynka i boczek wraz ze smażonym kurczakiem podanym na świeżej lodowej sałacie z odrobiną kukurydzy, sosu czosnkowego, szczypiorku oraz żółtego sera nie jest szczytem kulinarnych możliwości. Słabe pieczywo nie ratuje sytuacji. Jakim więc cudem wyzerowałem talerz? Nie wiem, smakowało to tak prosto i jednocześnie świeżo. Postanowiłem, że wrócę i następnym razem wezmę coś na ciepło.
Jak pomyślałem tak zrobiłem i przez dwie kolejne doby raczyłem się makaronami.
Tagliatelle z kurczakiem (26 PLN) w sosie śmietanowo – winnym z pomidorkami koktajlowymi, wyczuwalnym czosnkiem i cebulą sowicie podsypano tartym parmezanem. Danie było odpowiednio popieprzone i posolone, a porcja niczego sobie. Smaczne i kompletnie bez zarzutu.

24 godziny później znów poprosiłem o tagliatelle, lecz tym razem z polędwicą wołową (29 PLN). Byłem ciekaw czy potrafią ją przyrządzić na miękko i nie gumowo. Okazało się, że wiedzą co jest pięć i wszystkie kawałki smakowały ideolo. Makaron zestawiono z brokułamy, cierpką oliwą, suszonymi pomidorami i natką pietruszki. Nie pożałowano parmezanu, a w tle dawała o sobie znać papryczka chili. Kolejne danie i następne zjedzone ze smakiem.

W dniu egzaminu miałem ochotę na coś polskiego, ciężkostrawnego i koniecznie z frytkami. Schabowy z młodą kapustą (26 PLN) wpisywał się w tę zachciankę wręcz idealnie. Po dwudziestu minutach dostałem talerz wyładowany furą cienkich fryt (chyba nigdy w życiu nie widziałem w restauracji tylu frytek w ramach dodatku) na którym spoczywało spore kotlecisko. Paniera trzymała się należycie, a mięso gryzło miękko i przyjemnie.
Smażone kawałki ziemniaków chrupały i nie śmierdziały starym olejem. Kapucha pachniała masłem i cytryną. Szacun dla kucharza za ‚okoperkowanie’ tylko jej wierzchu, gdyż dało się to zielepactwo bez problemu zgarnąć na bok. Cóż tu dużo gadać – polski szlagier za niecałe trzy dyszki w dobrym wykonaniu.

Jakby ktoś się zastanawiał to egzamin zdałem.
Miesiąc później w lipcu 2021 wróciłem na Bagry na tak zwany plażing.
Po kilku godzinach kąpieli wodnej i słonecznej zgłodniałem. Postawiłem na fish & chips z majonezem ziołowym i stekowymi frytkami (34 PLN). Ludzie dobijali się do restauracji drzwiami i oknami a wszystkie stoliki były okupowane. Dwa kawałki polędwicy w z dorsza pojawiły się po niecałych trzydziestu minutach.
Nie wiedzieć czemu rybę ułożono na frytkach, a te na zgniecionym papierze na którym nijak się nie dało ani kroić ryby ani konsumować frytek.
Panierkę przyrządzono na chrupiąco i dobrze przyprawiono – grubość była idealna do ryby – tutaj nie mam żadnych uwag. Fryty również okey, ale sos na bazie majonezu wyjątkowo niedobry – po pierwsze rzadki, a po drugie okrutnie bazyliowy. Marność i słabizna – należałoby popracować nad recepturą. W tej cenie nie obraziłbym się również za puree z zielonego groszku, albo inny miły dodatek.

P.S. Bezapelacyjnie najlepszy fish & chips w Krakowie znajdziecie w Miro’s.
Na sam koniec opowieści trafia sałatka z kaczką (27 PLN) której brakowało pazura. Marynowana kaczka rzeczywiście smakowita, ale jej raptem pięć cieniutkich plastrów nie jest w stanie posilić kobiety, a co dopiero faceta. Cztery kawałki gruszki i kilka malin z winegretem na szpinaku i rukoli w towarzystwie nie oszukujmy się słabego sklepowego pieczywa nie jest tym co tygryski lubią najbardziej.

Obsługa w niektóre dni jest szybka i sprawna, w inne wolniejsza i nie do końca ogarniająca. W weekend, kiedy w tawernie zajęte są wszystkie zewnętrzne stoliki (kilkanaście na pewno), trzech chłopaków mimo ogromnych starań nie zawsze jest w stanie sprostać oczekiwaniom gości. Czasem jeśli czas nagli trzeba za kelnerami „latać”, albo samemu zdobyć kartę. Zdarza im się zapomnieć o tym czy o tamtym: dwukrotnie w trakcie dużego ruchu zapomniano o zamawianym później napoju. Trzeba im jednak przyznać, że są bardzo pozytywnie nastawieni do gości oraz jeśli mają czas potrafią dobrze doradzić.
Konkludując, Horn to przystań, która swoimi uczciwie wycenionymi potrawami nie pozwoli wam umrzeć z głodu, nie wnosząc tym samym zbyt wiele nowego do Waszego kulinarnego pamiętnika.
Nie wiem czy wybrałbym się tutaj specjalnie z drugiego końca miasta ze znajomymi lub rodziną, ale jeśli ktoś z Was tu zawita, moim skromnym zdaniem nie pożałuje. A schabowego proszę brać bez zastanowienia w ciemno 😉
- www: https://www.facebook.com/TawernaHorn
- śniadania: brak
- oferta lunchowa: brak
- parking: dostępny darmowy tuż przy samej restauracji i na pobliskich ulicach
- kącik dla dzieci: nie zauważyłem
- ogródek / taras: tak sporo stolików na zewnątrz
- miejsce przyjazne zwierzakom: na zewnątrz na pewno tak, w środku nie pytałem
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 3
wielkość porcji 3,5
smak 4
obsługa 3
cena / jakość 3,5
OCENA KOŃCOWA: 3,5 / 5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)

Zaobserwuj profil bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.





Dodaj komentarz