Weź się podziel, daj spróbować – Folga – KRAKÓW, ul. Estery

Jedzeniem można, a nawet trzeba się dzielić i wyżej przytoczonej idei wtóruję. 

Według słów na stronie Folgi, miejsce zostało stworzone właśnie w duchu idei współdzielenia posiłków. Bo czy jest coś lepszego niż wspólne radowanie się pyszną strawą, próbowanie nowych smaków, tekstur, ekscytujących połączeń i nietypowych kombinacji składników? Okey, pewnie jest, ale to nie temat na tą rozprawkę.

Folga jest miejscem eleganckim, ale dzięki pracującej tu ekipie nie powodującym skrępowania. Gwarantuję, że od samego wejścia poczujecie się swobodnie. Przemiła pani tuż przed wejściem na salę poprosi Was o kurtki, a później odprowadzi do stolika. Tam „przejmie” Was ktoś z ekipy kelnerskiej i zadba o komfortowe samopoczucie.

W październiku 2025 odwiedziliśmy Folgę wraz z J. i niestety się zawiedliśmy. Za to co widzicie poniżej, jednego pączka oraz wodę i colę zapłaciliśmy z tipem 280 ziko. Dużo, nawet bardzo jak za bardzo średnie smaki.

Sałatka ze świeżymi warzywami okrutnie przesolona, burger z dziczyzny suchy, bo zbyt mocno wysmażony i z małą ilością sosu. Kelner nie wspomniał, że podaje się go w zestawie z frytkami (w karcie też nie ma o tym słowa), więc domówiłem ziemniaka hasselback, który był strasznie nudny i jałowy.

Makaron z żółtkiem i pecorino oraz truflą dobry, ale co ze świeżo tartą truflą nie jest dobre?

Nie była to kolacja zła, ale kompletnie niewarta prawie trzech stówek…


W kwietniu 2024 pojawiliśmy się w Foldze celem spróbowania weekendowych śniadań serwowanych w godzinach 9-13. Dla pełnej transparentności należy dodać, iż na śniadanie zjawiliśmy się w ramach zaproszenia, ale do tego kim jesteśmy przyznaliśmy się dopiero na samym końcu przy proszeniu o rachunek, więc nie ma szans abyśmy byli specjalnie przez kogokolwiek traktowani.

Zamówiliśmy trzy pozycje.

Szparagi – ułożone na chrupiącej brioszce, obficie potraktowane sosem holenderskim i czosnkiem niedźwiedzim (35 PLN) przyrządzone na miękko i bez twardych łyk – one nie mogą nie smakować. A jeśli dodamy opankowane jajco, które po przekrojeniu wylewa się na pieczywo to więcej słów nie trzeba.

Brioszka z krewetkami (43 PLN) szczerze nudna i nie warta ceny. Nie że niedobra – lecz zbyt jałowa – smak owoców morza skutecznie neutralizowało awokado oraz rukola.

Sztosem okazały się trzy puszyste pankejki skrywające dwa konkretne plastry pieczonego boczku w towarzystwie chimichurri, sosu holenderskiego i pikli (39 PLN).

Obsługa jak zwykle opiekuńcza i profesjonalna. Wizyta zachęciła do dalszej eksploracji karty śniadaniowej.


W grudniu 2023 skorzystaliśmy z zaproszenia i spróbowaliśmy zarówno pozycji lunchowych jak i ze standardowej karty (P.S. Do tego kim jesteśmy, przyznaliśmy się dopiero w momencie proszenia o rachunek).

Rozpoczęliśmy pozycjami na dwa kęsy: fenomenalnym grzybowym, umamicznym parmezanowo – truflowym arancini z kurkami (13 PLN) oraz krokietem z jelenia z chrzanowym mayo, musztardą i cebulką (13 PLN).

Z karty lunchowej poprosiliśmy tatar z łososia oraz hot doga z panierowanymi krewetkami w towarzystwie frytek patyczaków. Obie pozycje za 39 ziko, obie zgoła inne, obie godne powtórzenia.

Wleciała również zupa cebulowa z grzankami (35 PLN). Gęsta i dzięki serowi Gruyere aromatyczna, lecz z mniejszą niż oczekiwaliśmy ilością szwajcarskiego, dojrzewającego nabiału. W tym przypadku, cena (mimo użycia oryginalnego sera) niestety nie jest adekwatna do jakości.

Na stole nie zabrakło ośmiornicy z grilla w towarzystwie hummusu, falafela i papryki (opcja mała 68 PLN). Morską przedstawicielkę przygotowano okey (aczkolwiek jedliśmy lepsze), kwasowość i słoność dania nakręcał sumak.

Z szerokiej palety dodatków postawiliśmy na sycącą i jędrną brukselkę z boczniakami, cebulą oraz egipską mieszanką Dukkah z wyczuwalnymi orzeszkami, sezamem i kolendrą (31 PLN) oraz warzywa w tempurze z prosecco i ziołowym majonezem (33 PLN) – bardzo miękkie, wręcz w środku ciapowate, na zewnątrz chrupiące.


W listopadzie 2021 mieliśmy przyjemność spędzić kilka godzin na przyjęciu ślubnym O. i M. Zaserwowane dania okazały się super przyjemne i oryginalne.


  • www / facebook
  • śniadania: brak
  • oferta lunchowa: w weekendy pt – ndz, 13 – 17
  • parking: publiczny płatny przy ulicach obok
  • kącik dla dzieci: brak
  • ogródek / taras: kilka stolików przy ulicy Krakowskiej
  • miejsce przyjazne zwierzakom: tak

OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):

lokal / wystrój 4,5
wielkość porcji 3
smak 4
obsługa 5
cena / jakość 4

OCENA KOŃCOWA:  4,2 / 5   (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)

Ocena: 4.5 na 5.

Zaobserwuj profil bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.

Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.

 

RECENZJE SPRZED PONAD TRZECH LAT


W styczniu 2020 odwiedzamy Folgę porą późno kolacyjną i nie szalejemy z ilością. Chcemy zjeść coś lekkiego. Menu zawiera kilka przystawek, dań głównych i deserów. Szef kuchni proponuje również specjały dnia.

W ramach darmowego startera zostajemy poczęstowani domowym pieczywem i oliwą. Za każdy kolejny koszyk (a raczej worek) chlebków zapłacicie piątaka. Kwota znikoma, lecz w menu nie ma o tym ani słowa. 

img_1325

Na początek zamawiamy arancini z ragu z cielęciną na sosie pomidorowym (7 PLN) oraz croquetas z ogonów wołowych na kremowym i puszystym szpinakowo – chrzanowym majonezie (7 PLN). Według słów kelnera każda z tych kuleczek jest podwójnie panierowana. Są przecudne – usmażone na chrupiąco z fantastycznymi, pachnącymi, super świeżymi mięsnymi wypełnieniami. Sami nie wiemy która smakuje  nam bardziej – obydwie kuleczki wraz z sosami zwalają z nóg. 

img_1326

Do K. uśmiecha się sałatka z cypryjskim serem Halloumi (38 PLN), pomidorkami confit, burakiem, octem balsamicznym, karmelizowaną gruszką, laskowym orzechem i różowym pieprzem

img_1329

Nie znajdujemy argumentów czemu jest najdroższą ze wszystkich oferowanych sałat. Jest bezbłędna to fakt, ale na ogół w podobnych restauracjach wycenia się ją w granicach trzech, a nie czterech dyszek. Być może kwotę podbija oryginalny, półtwardy sprowadzany z Cypru grillowany ser? A może nienaganna gruszka lub arcycienkie plastry buraka?

Nie wiem, nie mędrkuję, w tej kwocie zdecydowanie bardziej przemawia do mnie tatar wołowy z polędwicy (39 PLN) z cebulkami, marynowanymi pieczarkami, kaparami i rozmarynem.

img_1327

Tak jak ubóstwiam smak konfitowanego mięsa (np kaczki), tak przygotowane w ten sposób, podane na talerzu w formie mini kropelek konfitowane żółtko nie robi na mnie smakowego wrażenia. Tatar doceniam głównie dzięki krystalicznemu, doskonałemu mięsu. Nic nie muszę dopieprzać czy dosalać – jest idealnie. Zastanawiam się tylko gdzie jest do niego jakieś pieczywo? Bo gdybym nie domówił koszyka chlebków to podaje się go bez niczego? Kelner wymiguje się od odpowiedzi puentując że skoro mamy pieczywo, to na kuchni coś tam… – szczerze to umyka mi jego odpowiedź. Fakt jest taki, że  grzanki znajdują się w tatarze w formie małych sześcianów. 

img_1328

O profiterolkach (7 PLN) naczytałem się tyle dobrego, że muszę się przekonać cóż takiego siedzi w tym ptysiu, że tyle ludzi w internetach wynosi go na piedestał. Po pierwszym kontakcie z podniebieniem już wiem. Krem w środku jest bezbłędny, a i ciastu spokojnie można wystawić szkolną piątkę. Płynna gorzka czekolada którą kelner wylewa przy nas na ptysia dopełnia dzieła. 

img_1330

Fajnie, że te słodziaki sprzedawane są na sztuki. Tak zgoda, jedna kosztuje prawie tyle ile całe pudełko w dyskoncie, ale przepaść jakościowa jest również gigantyczna. Zresztą jak spróbujecie to wszystko będzie jasne.

Dawno nie jadłem tak arcydelikatnej, puszystej, kremowej smakowitości. Sekunduję internetom – rzeczywiście cudo. 

img_1332

Ale to nie pączek, lecz Creme Brulee (24 PLN) sprawia że czujemy zmysłową kulinarną podnietę. Chryste jakiż on jest wspaniały! Jego konsystencja różni się od wszystkich krembrulów jakie jedliśmy do tej pory. Pod przepyszną, super słodką, karmelizowaną, przywęgloną skorupką skrywa się krem o trochę rzadszej niż się spodziewaliśmy teksturze budyniu. Jego słodki smak neutralizują cytrusowe plamki. Normalnie ideał. 

img_1331

Oprócz walorów smakowych, wykwalifikowanej obsługi i niewątpliwego kunsztu kucharzy, doceniamy również ciężką pracę włożoną w urządzenie lokalu oraz świetną, nietuzinkową zastawę. Estetyka w Foldze jest na najwyższym poziomie. 

Kolację kończymy z szerokimi uśmiechami na twarzach. Prędzej czy później wrócimy spróbować konkretniejszych pozycji w karcie. Zabierzemy znajomych – będziemy się dzielić! I pewnie coś też wypijemy, bo mocniejsze alkohole za barem wyglądają imponująco. 

Jedna odpowiedź do „Weź się podziel, daj spróbować – Folga – KRAKÓW, ul. Estery”

  1. tę rozprawkę

    Polubienie

Dodaj komentarz

NASZE SOCIALE

NEWSLETTER

Zapisz się do naszego newslettera, a od razu po publikacji nowego posta dostaniesz od nas maila.

Nie martw się nikomu nie przekażemy Twojego adresu

PRZESZUKIWANIE BLOGA PO KATEGORIACH LUB TAGACH

burgery covid19 deser Foodtruck frytki gdzie zjeść w krakowie gdzie zjeść w nowej hucie Hotele kaczka kanapki Kanapki na ciepło Karczmy na trasie Kazimierz Kraków krewetki Kuchnia azjatycka Kuchnia polska Kuchnia włoska kurczak makarony Nowa Huta owoce morza pierogi pierogi ruskie pierś z kurczaka Pizza Pizzeria Podgórze prezent Restauracja restauracja włoska restaurant week rosół rybka rynek sałatka schabowy smażona ryba Stare miasto stek steki Streetfood Sushi tatar wołowina współpraca zupy Śniadanie śledź żeberka żurek