Tym razem będzie o pewnym „chinolu” zareklamowanym przez pasażerów z BlaBla. Lokal mieści się na stacji BP i karmi od początku 2018-tego.
Za pierwszym razem pojawiam się tam w październiku 2018 na ogromnym kacu. Jedyne czego pragnę to gorąca zupa. Lokal wypełniony jest po brzegi, a w kolejce stoi kilka osób. Całe szczęście okazuje się, że wszyscy kolejkowicze czekają na odbiór obiadów zamówionych przez telefon. Zwalnia się jeden stolik, a ja błyskawicznie się przy nim usadawiam. Kilka minut minut później kelnerka przyjmuje moje zamówienie.
Przestraszliwie gorące zupiszcze (Won Ton za siódemkę) pojawia się po pięciu minutach. Z racji temperatury, trochę się męczę z tą sporą, aromatyczną michą z mięsnym pierogiem. Zjadam z radością, ale powstrzymuję się od blogowych notatek – zmysł smaku jest nazbyt skrzywiony. Zupa jest wporzo i na tym poprzestanę.
Na drugie danie wjeżdża na stół skwierczący i buchający parą jak niegdysiejsze lokomotywy parowe sztandarowe danie bez którego nie obyłby się żaden polsko – azjatycki przybytek – kurczak po wietnamsku (22 PLN). Jego, jak widać na zdjęciu konkretna porcja, smaży się na sporej ilości cebuli. Uda jak to uda – niezbyt delikatne, lekko ostrawe, nie ma co w nich szukać kulinarnych uniesień.
Wszystkiemu jednak nie podołam – miła pani proponuje spakowanie do plastiku, a ja bez wahania przystaję na propozycję.
Płącę, dziękuję i wychodzę z opakowaniem w dłoni dogorywać w domu. Wiem, że wrócę…
I wróciłem. Kilka tygodni później po wcześniejszej rozmowie telefonicznej podjechałem odebrać kaczkę z bambusem i grzybami (29 PLN) oraz kurczaka z brokułami i czosnkiem (22 PLN).
Dzięki temu iż mięsiwo jest starannie zapakowane w aluminium, niestraszna jest tym daniom podróż. Po ponad dziesięciu minutach są dalej gorące. Kaczucha w porządku, niespalona i z miękką skórką. Kurczak intensywny i bez niejadalnych części. Ryżu spora kula, surówka z tylko odrobiną oleju.
To miejsce jest uczciwym wietnamcem. W środku są zawsze kolejki. Widzę to podczas tankowania – tam serio non stop ktoś stoi przy barze w oczekiwaniu na zamówienie.
Wg mojej opinii to jeden z poczciwszych krakowskich chińczyko – wietnamczyków. Nie ma famy w internetach, ale na rejonie jest moc. Polecam tym co mają blisko, ale z innych dzielnic nie ma co się specjalnie tu wybierać.
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 3
wielkość porcji 4,5
smak 3
obsługa 3,5
cena / jakość 3,5
SUMA 17,5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
Mieszkam obok. Na początku roku było tak sobie. Teraz przybył nowy wódz kuchni i to od razu da się wyczuc w jakości potraw. Polecam kacze po wietnamsku. Oraz prawdziwe niesmażone sajgonki!
PolubieniePolubienie
lubię takie smaki, wszystko wygląda apetycznie:)
PolubieniePolubienie
Mieszkam blisko, ale jeszcze nie miałam okazji odwiedzić
wygląda całkiem zachęcająco 🙂
PolubieniePolubienie
Mi też zajęło to prawie rok żeby tam trafić 😉
PolubieniePolubienie