Mistrzejowickie rolki – Ginza Sushi – Kraków, os. Złotego Wieku

Któregoś piątkowego wieczoru w styczniu 2018 złapaliśmy ochotę na ryżowe rolki i postanowiliśmy się przespacerować w rejony Mistrzejowic do Ginza Sushi.

Po wejściu do środka zastaliśmy całkowicie pusty lokal.

Nie oznaczało to, że sushi master nie miał roboty. Co jakiś czas dzwonił telefon przez który zgłodniali fani ryżowych walców zamawiali je na wynos.

Po zajęciu miejsc, kelnerka wręczyła nam karty zawierające bardzo dużo pozycji – wszystkie dokładnie opisane wraz ze zdjęciami poszczególnych zestawów. Oprócz sushi dostępnych jest też kilka dań. Całą ofertę znajdziecie tutaj.

Ginza na każdy dzień tygodnia ma inną promocję. W piątek ustrzeliliśmy zestaw wegetariański za 38 złotych: 6 szt futomaków, 6 szt hosomaków oraz 4 szt nigiri.

Dodatkowo dobraliśmy grillowany łososiowy set zawierający 20 kolejnych kulek za 48 PLN: 6 szt. futomaków z grillowanym łososiem, 6 szt. hosmomaków z gillowanym łososiemk, 8 szt. uramaków z grillowanym łososiem

Po około piętnastu minutach otrzymaliśmy taką oto tacę:

Ryż był świeży, miękki i kleisty. W kwestii warzywnych dodatków królował zielony ogórek, zaraz po nim kanpyo (marynowana tykwa) oraz oshinko (marynowana rzodkiew). Na kawałkach ryżu zagościł również całkiem smaczny naleśnik. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić to byłby to zbyt przesuszony grillowany łosoś.

Charakterne wasabi ostro wypalało jadaczkę, a przy większej ilości powodowało łzy i katar. Imbir w dwóch kolorach bez zastrzeżeń i w wystarczającej ilości jak na takie zamówienie.

Wartym zaznaczenia jest to, iż kelnerka chwilę po podaniu, wróciła do nas sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Niestety na rachunek już się tak szybko nie doczekaliśmy i trzeba było szukać Pani za barem. Tam niestety również jej nie było, więc skończyło się na krzykach na kuchnię. Sala świeciła pustkami, więc może był to dobry czas na szluga ?

Ginza nie jest jakimś nadzwyczajnym miejscem do którego warto specjalnie „pchać” się z miasta, ale ktoś kto mieszka nieopodal może spróbować.

Najedliśmy się bardzo, było względnie smacznie i miło, ale czy wrócimy do Ginzy? Ciężko stwierdzić, znamy sporo lepszych miejsc…