I znów minął prawie rok od przekroczenia progów Karakteru. Tym razem w lipcu 2o24 wpadliśmy tutaj służbowo na obiad.
Poprosiłem zestaw lunchowy (59 PLN) składający się z przystawki, dania głównego i deseru. Koleżanka zaordynowała pełnoprawne mule z frytkami (59 PLN) różniące się od tych lanczowych wielkością porcji.




Nie będę się skupiał na opisie poszczególnych pozycji, bo te zbyt często się zmieniają. Napiszę jednak, iż Karakter nie zawiódł i w dalszym ciągu utrzymuje moją szczerą rekomendację.
Końcem września 2023 z kolegą z pracy Ł. również skupiliśmy się na pozycjach lanczowych.
Poprosiłem o mule w żurku z mielonym mięsem z kaczki wraz z bagietką (43 PLN).

Towarzysz wybrał te same owoce morza, lecz w pomidorowym sosie z ndują.
Powiększył je dodatkowo o przystawkę oraz deser (59 PLN). Pierwszą były kurki w śmietanowym sosie podane w opalanej cebuli w towarzystwie kawałków nektarynki, drugim kruche ciasto z kremem z czarnego bzu oraz porzeczkami.



Również i tym razem kucharze Karakteru udowodnili, że są nie w ciemię bici. Ł. pochwalił zarówno starter jak i deser, a mule kolejny raz poświadczyły, że grają w krakowskiej top lidze.
W październiku 2021 jednogłośnie całą trójką zamówiliśmy mule w opcji lunczowej.
Kwoty trochę wzrosły i teraz taki zestaw z frytkami bądź bagietką to wydatek nie 23 jak w październiku 2019-tego, lecz 35 złotych. Nie narzekam, informuję.
P. i S. poprosili porcję z sosem pomidorowym, czosnkiem, białym winem i pietruszką.

Przede mną wylądowały z szalotką, białym winem, czosnkiem i śmietaną.

Małże jak to w Karakterze – spore i pyszne. Cóż tu wiele prawić – rewelacyjne!
W sierpniu 2019 namówiłem ekipę z pracy i w czwórkę wpadliśmy do Karakteru na szybki obiad.
P. zamówiła trzyczęściowy zestaw trzyczęściowy lunchowy w cenie 31 złotych.
Chłodnik z buraka z pieczoną cukinią i szpikiem z kaparami.


Wieprzowy jagodowy gulasz z maślanym puree i jalapeno.


Ciasto drożdżowe z lodami jagodowymi.


Z lanczu była bardzo zadowolona i oceniła go na szkolną piątkę.
Reszta zespołu ze mną na czele, postanowiła skorzystać z dobrodziejstw mule baru. Możliwości jest aż osiem, do wyboru z bagietką albo frytkami. Poprosiliśmy więc o małże (23 PLN) w różnych kombinacjach:
- w żurku, z białą kiełbasą i pietruszką

- w bazyliowo – pietruszkowym pesto z orzeszkami pini i parmezanem

- w winie i śmietanie z szalotką i czosnkiem

Zjedliśmy ze smakiem, talerze wyczyściliśmy jedni bułeczkami, a inni frytkami do zera i na resztę dnia wróciliśmy szczęśliwi do pracy.
Takie lancze szanujemy, gdybyśmy mieli bliżej na pewno odwiedzalibyśmy Karakter częściej.
- fb
- śniadania: brak
- oferta lunchowa: przystawka, danie główne i deser w cenie 51 PLN / mule bar 43 PLN z przystawką i deserem 59 PLN
- parking: publiczny płatny przy ulicach obok
- kącik dla dzieci: brak
- ogródek / taras: kilka stolików przy ulicy Brzozowej
- miejsce przyjazne zwierzakom: ?
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 3,5
wielkość porcji 3,5
smak 4,5
obsługa 4
cena / jakość 4,5
OCENA KOŃCOWA: 4 / 5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)

Zaobserwuj profil bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
RECENZJE SPRZED PONAD CZTERECH LAT
W sierpniu 2017 wraz z kolegą R. bez rezerwacji dostaliśmy tylko gibający się stolik na dole.
Zamówiłem strusi żołądek z kremowym puree ziemniaczanym z oscypkiem i arachidami oraz paloną cebulką (31 PLN). Owy żołądek zaskoczył mnie bardzo, gdyż jak kurzych nie cierpię, tak ten smakował jak mięciutka cielęcina – konia z rzędem temu kto nie wiedząc co je, strzeliłby że to żołądek. Kremowe ziemniaki z dodatkami też robiły dobrą robotę.


R. za moją namową spróbował powyżej opisany stek rzeźnika (39 PLN). Smakowało mu, a szerszy opis tego dania znajdziecie w relacji poniżej.


Miejsce w dalszym ciągu szczerze polecam.
W maju 2017 wyszliśmy z ekipą do Karakteru w ramach integracji zespołowej. Bez rezerwacji udało nam się wyhaczyć stolik koło baru (a właściwie dwa małe stoliki które złączyła nam obsługa).
Postanowiliśmy zamówić po przystawce i daniu głównym.
Wraz z R. poprosiliśmy o mule – ja postanowiłem spróbować wydawałoby się dziwacznego połączenia muli z żurkiem, a R. wziął w sosie pomidorowym (29 PLN każde).
Połączenie omułek z gęstym i kwaśnym żurkiem to niesamowite i niesztampowe połączenie. Bardzo mi ten eksperyment posmakował. R. o swoich wyraził się równie pozytywnie.

U M. włączyła się lampka daleko kontynentalnej degustatorki i wzięło ją na kurze łapki z harisą i kminem oraz warzywkami i bagietką (13 PLN). Nie doszukała się tam nadzwyczajnej wyjątkowości, pochwaliła świeże pieczywo.

C. skusił się na długo pieczony boczek z wędzonym halibutem oraz szparagami w sosie holenderskim (23 PLN).

Drugie dania:
- R. – tatar z grubokrojonej koniny z bagietką korzenną wraz z kremem pomarańczowym, słoniną oraz żółtkiem (25 PLN). Zjadł do zera, ale skwitował iż nie był to najlepszy tatar jaki jadł dotychczas.

- moje podobno pieczone przez 8 godzin żebro wołowe podane na ziemniaczanym puree, wraz z grzybami i słodkawym sosem z Guiness’a (41 PLN) było jednym z najdroższych dań z karty. Mięso było rzeczywiście miękkie, ale też nieźle tłuste. Sos osładzał cała konsystencję, dobrych grzybów było sporo. Zielona cebulka orzeźwiała zestaw.

- C. skwitował swojego pstrąga w szpinaku w maślanym sosie (34 PLN) jako jednego z najlepszych jakie jadł do tej pory. Puree z groszku fajnie z rybką zagrało.

- M. jest fanką piersi z kaczki. W Karakterze podaje się ją ze smażonymi porami, puree selerowo – cutrynowym oraz z sosem owocowym z Whisky (35 PLN). Dodatki były okej, ale pierś taka sobie – raziło to, iż dwa kawałki były nierówne. Jeden został przyrządzony znacznie lepiej (bardziej miękko i delikatnie) od drugiego.

Po wizycie ocen nie zmieniam i pozostawiam wszystkie na tym samym miejscu co zapisałem za pierwszym razem. Karakter serc towarzyszy nie skradł, ale mnie dalej pociąga jego przepastne i niespotykane menu – wrócę na pewno.
Spontaniczna decyzja pewnego listopadowego 2016 wieczoru w środku tygodnia zaowocowała tym, że znalazłem się w resto do którego wybierałem się od paru miesięcy. Miałem lekkie obawy, że bez rezerwacji zostaniemy z K. odprawieni z kwitkiem, ale nie mogłem nie spróbować.
Niemrawa kelnerka zaprowadziła nas do dwuosobowego stolika. Chwila oczekiwania na zamówione piwo i sok pozwoliła mi rozejrzeć się po lokalu. Około 10 stolików z zachowaną zdroworozsądkową odległością pomiędzy nimi, wystrój bez ekstrawagancji i udziwnień, sporo światła.
Rozbudowane i odważne menu jest tym co przyciąga do Karakteru. Przykładowo mule przygotowywane są na 8 różnych sposobów np z żurkiem i białą kiełbasą. Zjemy również takie smakołyki jak: ozorek cielęcy, ratka wieprzowa, grasica, konina – kuchnia dla odważnych nie ma co – wegetarianie muszą uważać nawet na desery, gdyż tam można na przykład znaleźć foie gras…
Człowiek tak sobie czyta tą kartę, rozważa, łapie się za głowę i nie wie co wybrać! Na coś jednak trzeba było się zdecydować:
Stek rzeźnika / kukurydziane puree / olej z pestek dyni / szalotka / pak-choy / masło kaparowe z anchois 39 PLN. Mięso wołowe z okolic podbrzusza (pomiędzy nerkami a przeponą) wysmażono idealnie wg zamówienia czyli medium. Było miękkie, nieżylaste, kruche, bardzo soczyste i pachnące. Uwielbiam szalotkę i pak-choy, nie zawiodłem się i w tym temacie. Słodkie puree fajnie grało z całą kompozycją, prażone pestki dyni wesoło strzelały podczas gryzienia. Same plusy. Nie mogę powiedzieć ani jednego złego słowa – szukam w głowie co mi nie grało , ale nie jestem w stanie do niczego się przyczepić.


Kanapka z peklowanym polikiem wołowym / krem z kalafiora / colesław / rzymska / buraki / cebula / pesto pietruszkowe / frytki 23 PLN. Miękka maślana bułka posmarowana zielonym pesto – połączenie słodkiej bułki i pietruszki nie spasowało mi wcale ale K. była zadowolona. Zestaw sałat podobny jak w moim daniu powyżej. Mięso bez odchyleń, lekki, miękki polik rozpadający się w ustach. Świeży domowy jogurtowo-majonezowy colesław z buraczkami, frytki i fantastyczne, chrupiące chipsy cebulkowe dopinały całość.


Wszystkie pozycje tak bardzo kuszą, że mimo pełnego brzucha człowiek ma ochotę dalej zamawiać. Od czasu do czasu można sobie pofolgować, przekroczyć wewnętrzne granice, poszukać czegoś nowego. Chce się wracać i smakować, nie przyjść i się najeść, tylko właśnie eksperymentować – dać się porwać wyobraźni i lekkiemu szaleństwu.
Ja 100% ponowię wizytę. Mam ogromny niedosyt że spróbowałem tylko dwóch opcji, ale już wiem co będzie moim następnym wyborem 🙂





Dodaj komentarz