Podczas ostatniego szybkiego weekendu w Berlinie i Dreźnie nie mogłem odpuścić popularnego bratwursta czyli grillowanej, drobno zmielonej kiełbaski w pszennej bułce. Mięso może być z cielęciny, wołowiny bądź świnki – najczęściej spotykana jest ostatnia opcja.
Nierzadko obok bratwursta mamy opcję wyboru currywursta – ta sama kiełbaska posypana przyprawą curry i polana specyficznym sosem (ketchupem w wersjach budżetowych).
Ceny „na ulicy” kształtują się w granicach 2-3 Euro, a jak dołożymy do tego frytki to zapłacimy około 5 Euro za zestaw. W zimne dni proponuje popicie kubeczkiem ciepłego wina w cenie 1.5-2 Euro. W markecie litr takiego wina kosztuje 1 Euro w promocji 🙂




Kiełbaska jak kiełbaska bez kulinarnych orgazmów, ale Fish and Chips to już inna bajka. Nie rozumiem czemu w Krakowie nie zjemy tego brytyjskiego wynalazku tak jak w każdym innym większym mieście w Europie?
W Berlinie przy Aleksanderplatz znajduje się bistro gdzie możemy skomponować swój własny zestaw. Frytki plus panierowane dodatki takie jak: kawałki dorsza, krewetki, kalmary, cebulowe krążki, małże. Wszystko smażone w głębokim oleju i podane wraz z gęstym sosem majonezowym z kapustą, ogórkiem i cebulką o delikatnym posmaku curry, czyli sosem duńskim zwanym też remuladą.
Fantastyczna w smaku bomba kaloryczna. Porcje poniżej kosztowały 4.5 Euro każda.



W centrum handlowym spróbowałem kebaba w bułce z baraniną oraz chińskiej zupy na bazie trawy cytrynowej ze smażonym tofu oraz pieczarkami. Kebab słaby, ale zupka gorąca i smaczna.


Na każdym kroku mamy mniejsze bądź większe bistra oferujące kanapki na ciepło/zimno.

Niemiec z głodu umrzeć Wam nie pozwoli. Niebawem wpisy o dwóch restauracjach w Dreźnie.
Polub bezfarmazonu na facebooku aby być na bieżąco z nowymi postami.





Dodaj komentarz