Bistro Jedzenie Kazimierz Kraków Kuchnia francuska Ocena końcowa: (3) Jest OK

Elegancki bar winny, piekarnia i komfortowa strawa – Bazaar Bistro – KRAKÓW, ul. Meiselsa

W kwietniu 2022 porą późno – wieczorną wpadliśmy wraz z A. do Bazaru na celem zaspokojenia podstawowej potrzeby Masłowa – głodu.

Bistro jest eleganckie i spójne kolorystycznie. Czerń i cegła to sprawdzona receptura – wystrój jest miły dla oka. To co może niektórych denerwować, to bardzo bliska odległość pomiędzy stolikami. Muzyka gra jednak na tyle głośno, że da się rozmawiać bez skrępowania.

Jeśli chodzi o menu to dostaliśmy kilka różnych kart(ek) z winami, napojami, śniadaniami, pełnymi daniami oraz burgerami i kanapkami.

Zamówiliśmy trzy pozycje. Dostaliśmy je po około piętnastu minutach. Przed ich podaniem nie doczekaliśmy się jakiegokolwiek czekadełka, a pamiętam ze wcześniejszych lat, iż takowe pojawiało się na stole…

Tatar (39 PLN) przepyszny i słusznych rozmiarów – „mokry” i wymieszany z dodatkami w idealnych proporcjach. Nic dodać nic ująć – super.

Kotleciki z podhalańskiej jagnięciny (48 PLN) również niczego sobie. Trzy kawałki mięsa spoczywały na jogurtowym sosie adżika oraz hummusie. Pozycja interesująca, ale nie zapadająca na dłużej w pamięć.

Najgorsze przyszło na koniec – nieświeże mule w zbyt słodkim sosie pomidorowym (49 PLN). Kolokwialnie pisząc – śmierdziały stajnią. Nie wiem jak kucharz mógł to przeoczyć, lecz mam szczerą nadzieję, iż rzeczywiście przeoczył, a nie wydał ten stary szmelc z premedytacją. Uwagę zgłosiliśmy, a dwie kelnerki potwierdziły naszą teorię. Za sytuację zostaliśmy przeproszeni, a pozycja oczywiście nie znalazła się na finalnym rachunku. Niesmak jednak pozostał…


Początkiem marca 2020 wyskoczyliśmy z P. do Bazaru na szybki obiad. 

Dostaliśmy stolik w sali za rogiem na antresoli. Kelnerka zjawiła się dosłownie minutę po zajęciu miejsc. Zdecydowaliśmy się na przystawkę do podziału oraz danie główne i kanapkę. 

Po chwili, wraz z napojami dostaliśmy koszyczek wybitnego domowego pieczywa z przyprawami, octem i oliwą. 

img_2360
img_2359

Nie minęło dziesięć minut i zaserwowano starter – tatar z matjasa z czerwoną cebulą, kaparami, czarnuszką i jabłkiem (25 PLN). Mimo, iż przy zamawianiu zaznaczyłem, że weźmiemy go do podziału, nie otrzymaliśmy dodatkowego talerza. 

Na zgrabnej formie spoczywało przepiórcze żółtko oraz sardynka. Kto lubi może całość wymieszać z musztardą francuską, a na koniec zwieńczyć marynowanym borowikiem.

Niestety przez mnogość dodatków i bardzo intensywny koper gdzieś w tym wszystkim zagubiła się delikatność bałtyckiego, dziewiczego śledzia… 

img_2358

Po następnych dziesięciu minutach pojawiły się: 

Kanapka Reuben z domowej roboty pastrami, kiszoną kapustą, serem Cheddar i rosyjskim sosem w zestawie z frytkami (39 PLN). P. niemalże piała z kanapkowego zachwytu – ja również. Ta kanapka rozłożyła nas na łopatki. Smakowała jak milion dolarów, wszystkie składowe idealnie się uzupełniały – nawet ta nie wiadomo po co dodana marynowana papryka nie zepsuła walorów smakowych. Arcypyszność! 

img_2355
img_2354

Wołowina po burgundzku z pszenną bagietką, ziemniaczkami i sałatami (43 PLN). Chryste to danie jest poezją dla polonistów i 100-okatanowym paliwem dla wielbicieli sportów motorowych. Od razu po tym jak talerz znalazł się na stole winny aromat wdarł się w moje nozdrza z impetem błyskawicy! Ziemniaczki doskonałe, marchewka prześwietna, marynowane cebulki rewelacyjne. 

img_2356
img_2352

Mięso rozpadało się dosłownie za dotknięciem widelca. A propos mięsa – zobaczcie ileż się go na tym talerzu wdzięczyło! 

img_2353

A żeby Wam uzmysłowić jak ogromna jest to porcja wystarczy spojrzeć na zdjęcie poniżej. Rzadko kiedy się zdarza żebym nie poradził sobie z restauracyjnym obiadem. Tutaj poległem i poprosiłem o zapakowanie na wynos. Wiecie ile warzyła połowa porcji mięsa po odsmażeniu na patelni? Sama wołowina! 200 gram! Przecież to 40 gram czyściutkiego białka bez grama tłuszczu. Doskonałość! 

img_2232

Danie wybitne. Ba, powiem więcej. Myślałem, że najlepsza burgundzka w Krakowie to ta z Zazie Bistro albo Zakładki. Teraz już nie, ta z Baazaru zamiata je pod dywan.  

P.S. Jeśli jesteście zainteresowani recenzjami z początków działalności Bazaru, przewińcie na dół – pod mapami znajdziecie recki z końca 2018-tego roku.


  • www / fb
  • śniadania: dostępne codziennie 9-13
  • oferta lunchowa: ?
  • parking: publiczny płatny przy ulicach obok
  • kącik dla dzieci: brak
  • ogródek / taras: brak
  • miejsce przyjazne zwierzakom: ?

OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):

lokal / wystrój 4
wielkość porcji 4
smak 2 (przez nieświeże mule)
obsługa 3,5
cena / jakość 2 (przez nieświeże mule)

OCENA KOŃCOWA: 3,1 / 5    (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)

Rating: 3.5 out of 5.

Zaobserwuj profil bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.

Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.

 


RECENZJE SPRZED PONAD TRZECH LAT

Opisywane miejsce otwarto przed wakacjami 2018. Nam udało się tam dotrzeć kilka miesięcy później w listopadzie

image1

W piątkowy wieczór jakimś cudem trafiliśmy ostatni, znajdujący się przy drzwiach wejściowych wolny stolik. Wiało przez te nieszczelne (zamknięte) drzwi niemiłosiernie, a jak już ktoś wchodził/wychodził to zakładałem kaptur na głowę żeby przetrwać. Wyjątkowo niefartowne miejsce :/ 

Dlatego od razu napiszę – pierwszych stolików tuż przy drzwiach nie polecam! Zdecydowanie lepszą opcją są miejsca przy dłuuuugim barze. Dodatkowo gdy zasiądziecie po jego lewej stronie, będziecie mogli podglądać kucharzy przy pracy.   

Pięć minut po zapisaniu naszych orderów dostaliśmy czekadełkoworek z pieczywem. Musicie wiedzieć, iż Bazaar to także piekarnia i to piekarnia pierwszoklasowa.

Każdy kawałek pieczywa był fenomenalny: chleb na zakwasie, bagietka, pszenna mini bułeczka – wszystko wyśmienite! 

img_8088

A jak nalałem trochę oliwy, dopieprzyłem i zamoczyłem w tej mazi te chlebki mmmmm, to dopiero był odlot! Wiedziałem, że niebawem dostanę bułki w których jest nadmiar węgli, ale nie mogłem się opamiętać. 

Zamówione kanapki, kelner dostarczył do stolika po 25 minutach. Nieźle jak na lokal pękający w szwach.  

Kozia dolina (26 PLN) składała się z sałat, koziego sera, słodziutkiego dzięki glazurze z miodu buraka, czerwonej cebuli oraz masła. Dobrze smakowała i była serio pokaźnych rozmiarów. 

img_8089

Ja zamówiłem smaczną, acz nie jakąś znowu znakomitą kanapkę Baazar (36 PLN) z długopieczoną wołowiną, kiszoną kapustą i ogórkiem, grillowaną papryką oraz ostrą musztardą Dijon. Ta ogromna bagieta podawana jest z frytkami z batatów

Oczekiwałem mięciutkiego mięsa, a to chyba zbyt długo się piekło (albo niektóre części nie były przykryte), bo sporo kawałków było zwyczajnie przesuszonych. Mięso potraktowałbym też mniejszą ilością soli, ale to już kwestia osobista. Musztarda nadawała kanapce mocnego kopa, kapusta ukiszona tak jak lubię – nie wykręcała gęby, ale też nie głaskała podniebienia delikatnością – w punkt. 

img_8090

img_8091

img_8092

Obydwie buły reprezentowało doskonałe, niezwykle chrupiące pieczywo o którym napisałem już wyżej. Świetnym pomysłem jest podawanie noży z piłką, gdyż zdecydowanie ułatwiają krojenie. Całkiem nie rozumiem jednak tych gazet pod kanapkami. Chodzi o kwestie higieniczne czy problemy z późniejszym zmywaniem drewnianych desek? Może trzeba te sandwicze podawać po prostu na talerzach? Krojenie kanapek i jednoczesne walczenie z kawałkami gazet jest bez sensu! 

Sympatyczny kelner w trakcie kolacji był uprzejmy i taktowny. Po czekadełku wymienił serwety oraz sztućce na nowe, ale małe talerzyki, które trochę jednak przeszkadzały zostawił . Po zakończeniu pełnego posiłku szybko jednak ogarnął temat i pozbył się brudnej zastawy. W trakcie konsumpcji ani po jej zakończeniu nie trudził się z pytaniami o satysfakcję z posiłku. 

Spodobało się nam to przyjemne i komfortowe bistro. Wrócimy i sprawdzimy śniadania oraz inne nie-chlebowe dania. Może nawet przy akompaniamencie dobrego wina, bo półki się tam od niego uginają. W końcu Bistro Bazaar to francuski „bar a vin” – więc gdzie jak nie tu? 😉

W menu znajdziecie też ciekawe koktajle oraz browary, więc Bazaar Bistro jak najbardziej spełni rolę miejsca na nieformalne spotkania ze znajomymi. 


Tydzień później znowu się tam pojawiłem – tym razem z chłopakami z pracy. Spróbowaliśmy kilku przystawek oraz dań głównych: 

  • zapiekane papryczki Jalapeno (15 PLN). Pikantne były te skurkowańce z płynnym serem w środku. 

img_8493

  • marynowany śledź z sałatką z cebuli, jabłka, chrzanu oraz śmietany (19 PLN). Świetne pieczone ziemniaczki, rybka również wporzo. Całość na pionę. 

img_8492

  • kaszanka z cebulą i grillowanym jabłkiem (15 PLN) bez zastrzeżeń. 

img_8495

  • domowy pasztet z gęsi z konfiturą z cebuli (15 PLN) W. wyczyścił z miseczki do zera. 

img_8494

Dania główne tuż przed podaniem prezentowały się następująco 🙂 

img_8496

  • ogromnych rozmiarów bagietka z grillowanym kurczakiem, serem Camembert, sałatami, konfiturą z cebuli, masłem oraz domowym majonezem (26 PLN). 

img_8498

  • krewetki na białym winie z masłem, czosnkiem i pietruszką (29 PLN). Proste i komfortowe. Maślano – winny sos z doskonale chrupką bagietką wyczyściłem z żeliwnej patelni co do kropelki. 

img_8499

  • Bacon burger z frytami i domowym majonezem (36 PLN) wg menu zawierał 250 gram polskiej wołowiny. Buła okej, ale ta deska chyba czekała najdłużej na inne dania, bo mięso i frytki zdążyły już niemalże całkowicie wystygnąć. Kelner nie zapytał o poziom wysmażenia mięsa – finalnie przyrządzono je niestety well-done. 

img_8497

Wizyta udana, jedzenie w porządku. Tylko na miłość boską niech ktoś podejmie męską decyzję i pozbędzie się tych gazet spod jedzenia! 

2 komentarze

  1. Zawsze czułam się dobrze w tym lokalu ale niestety coś się zmieniło ostatnio 19 grudnia wpadliśmy dosłownie na chwilę chcąc napić się gorącego wina bo jest wyśmienite. Oczywiście była kolejka bo ludzie chcieli zasiąść do śniadania. My nie potrzebowaliśmy stolika. Nagle wyskoczył jakiś pan nawet nie wiemy kto i z wrzaskiem dosłownie kazał nam wyjść ustawić się w kolejce i czekać itp. Oczywiście wyszliśmy i nie wiem czy odważymy się wrócić. Jesteśmy stałymi bywalcami i jesteśmy rozczarowani zachowaniem tego pana. Jakoś nigdy go nie spotkalismy bywając poprzednio Pozdrawiamy sympatyczną załogę Alicja +przyjaciele

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: