Del Jero jest mikrolokalem na ulicy Starowiślnej. Z zewnątrz w sumie niczym nie przyciąga. Jeśli ktoś tu wchodzi ot tak z ulicy, to uszanowanie – ja bez polecenia nigdy bym tego nie zrobił.
No bo kurcze… a zresztą, zobaczcie sami.

Jednak wiadomo nie od dziś, że pozory często mylą i liczy się nie warstwa wierzchnia, lecz wnętrze. A w środku moi Drodzy dzieją się, oj dzieją meksykańskie cuda.
No dobrze nie ma na co czekać, lećmy w podróż po ofercie.
Tacos Cochinita (26 PLN) to niebieskie placki wypełnione mocno doprawioną szarpaną wieprzowiną. Oprócz fenomenalnego mięsa, w środku skrywa się domowa, odrobinę pikantna salsa verde z wyczuwalną cebulką i czosnkiem oraz marynowana cebula o przepysznej cytrusowej nucie. A czemu placki są niebieskie? Nie, to nie przez barwniki, a przez to iż są zrobione z niebieskiej kukurydzy. Smak torpeda – tacosy wprost obłędne!



Quesadila z wołowiną (28 PLN) z dodatkiem pietruszkowego pesto, kapusty, sera i pomidorów to bardzo, ale to bardzo solidna porcja. Niedość, że sycąca, to okrutnie smaczna. Chlebek chrupie jak szalony, a treść już od pierwszego gryza powoduje uśmiech na twarzy.


Inną wybitną pozycją są pieczone (a, nie jak w większości tex-mexów smażone) empanadas (22 PLN). W środku idealnie dosmaczony miks mięs wołowego i wieprzowego oraz ziemniaki. Ciasto jest wybitne, a do pierogów podaje się salsę verde oraz pietruszkowe pesto. Coś pięknego.


Burrito również nie ma sobie równych i jest spełnieniem marzeniem mięsożerców! Mimo iż wzięte na wynos i podsmażone w domu na patelni, nic a nic nie straciło swoich walorów smakowych.
Pysznie przyprawiona szarpana wołowina (28 PLN), żółty ryż, ser, świetna marynowana i chrupiąca cebulka o cytrusowym posmaku. Zdziwił mnie brak jakiejkolwiek z papryk, ale przy takim smaku mięsa to specjalnie mi tam jej nie brakowało. Burrito nie jest porcją gigant, ale smakowo bomba przez duże B.


Raz w tygodniu (chyba w czwartki) właściciel tworzy specjalności o wdzięcznej nazwie Tamales – nadziewane mięsem, zawinięte w liście kukurydzy i ugotowane na parze ciasto z masy kukurydzianej. Wygląda to trochę jak nasz naleśnik, ale smakuje zgoła inaczej. Bardzo łagodne w konsystencji, można kroić łyżką.
Jeśli akurat będą, koniecznie spróbujcie. My dostaliśmy od szefa ot tak za friko do degustacji i nim się spostrzegliśmy byliśmy już na ukończeniu. Niestety zapomnieliśmy o jakimkolwiek foto.
W mojej opinii Del Jero to w Krakowie najbardziej autentyczna kuchnia tamtych rejonów. Właściciel jest super facetem, więc nie bójcie się z nim porozmawiać. Ziom pochodzi z Meksyku i z przyjemnością opowie o wszystkich daniach.
Ja będę wracał, po dwóch wizytach wiem, że bardzo mocno będę wracał i polecał. Weźcie tylko pod uwagę iż lokal jest bardzo, bardzo mały – przy dwóch osobach w środku, robi się już tłoczno.
- fb
- śniadania: brak
- oferta lunchowa: brak
- parking: publiczny płatny przy ulicach obok
- kącik dla dzieci: brak
- ogródek / taras: brak
- miejsce przyjazne zwierzakom: hmm tak, ale raczej bardzo małym
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 2,5
wielkość porcji 3,5
smak 6 (ponad skalę)
obsługa 5
cena / jakość 6 (ponad skalę)
OCENA KOŃCOWA: 4,6 / 5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)

Zaobserwuj profil bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
na szczęście daleko mam do Krakowa…
PolubieniePolubienie