W miejscu o którym jest ten post, stacjonował wcześniej Obwarzaków. Niestety pomysł połączenia krakowskiego symbolu z dodatkami na słono się nie przyjął i końcem 2018-tego właściciele zwinęli interes. Nie ukrywam iż trochę z tego powodu ubolewam, bo smakowały mi ich obwarzanki.
Ale nie ma się co martwiać, bo w tym samym kantorku działa inny gastropunkt – serwujący tosty i kanapki z pastrami.
Lokal jest bardzo mały, ale na szybką konsumpcję niczego więcej nie trzeba. Przy dwóch ściennych ladach zmieści się 6 osób.
W kwietniu 2022 lokal urósł i teraz bez problemu zmieści sporą rzeszę kanapkożerców.
Na dzień dzisiejszy, w karcie oprócz kilku pozycji wege, z mięsa znajdziecie tylko wołowinę.
W maju 2022 wpadliśmy wraz z P. kilka minut po otwarciu. Zamówiliśmy Reubena oraz Country Roasted Beef. Smakowały bardzo podobnie, ale o to nam chodziło, aby sprawdzić różnicę pomiędzy mięsem wędzonym (pastrami), a pieczonym.
Obydwie kanapki smakowały jak zawsze fantastycznie. Brodowe mięsa wielbię od zawsze. Doskonałość i perfekcja – ot co! W dalszym ciągu szczere i głośne polecanko.
W kwietniu 2021 skrzyknąłem się z dwójką krakowskich foodiesów na eksplorowanie krakowskiej gastronomii.
Swoje kroki skierowaliśmy do Pana Brody, który po krótkiej wymianie zdań zaproponował trzy kanapki na koszt firmy. Takim propozycjom się nie odmawia – odczekaliśmy piętnaście minut by chwilę później ruszyć ze szczelnie zapakowanym prowiantem nad Wisłę
Ja poprosiłem o rost beef z karmelizowaną cebulką, piklami i serem (30 PLN), kolega o wersję wege z marchewką, pomidorem, serem i rukolą (25 PLN), a koleżanka poszła na całość i dla swojej drugiej połowy zawinęła mix pastrami z pieczonym i opalanym nad ogniem udźcem, czyli właśnie tym Roast Beef’em (40 PLN).
O wege się nie wypowiem, ale moja mięsna uczta – o Boże! Od pierwszego gryza czuć, że jakość jest tu niezmiennie najważniejsza i od dwóch lat na top poziome. Doskonałe podgrillowane na maśle pieczywo skrywa wybitne, dopracowane do granic możliwości, swietnie przyprawione mięso. A dodatki? No jak sama nazwa wskazuje to tylko uzupełnienie – czuć je w tle, ale w żadnym wypadku nie zakłócają głównego wołowego planu.
W połowie września 2020 zasłyszałem o skomponowanej przez pana Brodę nowości – kanapce Pulled pork (20 PLN). Strasznie się na nią napaliłem i kilka dni później zjawiłem się przed drzwiami celem konsumpcji owego novum. Dostałem informację o dziesięciu minutach oczekiwania. Szybkie cardio dookoła kilku pobliskich ulic podbiło ilość kroków, a po dziewięciu minutach trzymałem już zapakowaną w biały papier kanapkę.
Zacznę od pieczywa. Miękkie w środku, twardsze i przypieczone na zewnątrz, trzymało wnętrzności jakby na kleju. Z idealnie słonej, przypominającej gruzińskie pieczywo buły, komplenie nic nie wypadało. A mogło!
W środku, według słów tworzącego, znajduje się 180 gramów łopatki oraz karczku. Zanim mięso trafi do konsumenta, przez dwa dni się marynuje, aby docelowo upiec się otulone w cieście! Tak dobrze czytacie. Pan Broda owo mięsiwo okłada ciastem i w ten sposób zapieka w piecu. Mięsiwo jest tak delikatnie i aromatyczne, że z każdym gryzem powoduje ogromny ślinotok.
Soczystości całej kompozycji dodaje jogurtowo – pomidorowy sos który nie epatuje mocą, lecz idealnie gra drugie skrzypce. Kanapka jako całość jest w moich oczach perfekcyjna i dopracowana do granic możliwości. Jest pulled porkiem doskonałym bez zbędnych przeszkadzaczy! Sprawdźcie koniecznie!
Pierwsza wizyta u pana Brody miała miejsce w kwietniu 2019, kolejna miesiąc później (obydwie opisane niżej).
Zamówiliśmy różne pozycje, a pierwsze kanapki zaczęły spływać na nasze ręce po około piętnastu minutach (nie byliśmy jedynymi oczekującymi).
Nie miałem weny i serca żeby każdemu zabierać kanapkę celem fotografowania i konsumpcji, więc skupiłem się tylko na swojej – klasycznym pastrami z dwustoma gramami mięsa za 24 złote. I tutaj uwaga! Podana gramatura dotyczy mięsa, które „siedzi” w sandwichu już po obróbce! Dla porównania w większości krakowskich burgerów mamy także 20 deko, ale surowego mięsa zużytego na kotleta (ten po obróbce waży ze 20-30% mniej). Także sami widzicie rozumiecie – u Brody biedy nie ma !
Zamówienie składało się z dwóch szczelnie zapakowanych w papier sandłiczy, nafaszerowanych super aromatycznym pastrami z mostka (szerzej o nim przeczytacie w dalszej części posta).
Kanapki wyglądały bardzo dobrze, ale całość była przeraźliwie sucha i jedynie maźnięta musztardą. Na pozytywną ocenę zasługiwały dobre, kwaśne ogóry.
Od znajomych na temat ich różnych tostów dało się słyszeć takie określenia: „dobre”, „mogą być”, „trochę suche”, „normalne”, „fajne”. Tego dnia nie usłyszałem ani negatywów, ani wielkich zachwytów.
Wiedziałem, że przed wystawieniem ocen i napisaniem czegoś dla ludu, muszę tam wrócić i na spokojnie spróbować innych opcji.
Wróciłem po miesiącu. Za drugim razem skierowaliśmy się do lokalu na zaproszenie właściciela. K. poprosiła o 120g Don Pastro (22 PLN), D. o klasyczne 200g pastrami (24 PLN), a ja w ramach degustacji nie mogłem nie spróbować 200g Reubena (25 PLN).
Don Pastro to taka symfonia smaków: słodkiego z karmelizowanej cebulki, gorzkiego od rukoli i ostrego z musztardy i cheddara. Mi to połączenie nie zagrało, ale ja średnio lubię rukolę. K. wręcz przeciwnie – strasznie tą wersję zachwalała.
D. pałaszował klasyczne pastrami i skomentował tą kanapkę dokładnie tak samo jak ja za pierwszym razem – jako zbyt suchą. Jak tak sobie teraz myślę po zjedzeniu 1/4 porcji przyjaciela, to ta kanapka taka właśnie ma być! To jest towar dla prawdziwych mięsnych freaków – takich perwersów, którzy nie lubią jak cokolwiek im zakłóca smak pierwszej jakości mięcha. Gwarantuję, że w tej wersji, wszystkimi zmysłami poczujecie to pastrami…
… to samo pastrami poczujecie także w pierwszym gryzie Reubena. Z tego co usłyszałem, to jegomość zwany panem Brodą w trakcie zakupów lustruje kawałek po kawałku mięsiwa i sprawdza czy wszystko mu pasuje.
Zanim to mięso trafi na salony, najpierw leżakuje przez dziesięć dni w solance, później się wędzi od 5 do 8 godzin (czas zależy od grubości), a na końcu gotuje na parze jeszcze przez prawie całą dobę.
Jeśli jesteście zainteresowani dokładnym procesem obróbki termicznej, polecam uderzyć w gadkę z szefem kuchni – ten Wam nakreśli co i jak, a w jego głosie usłyszycie zajawkę i ogromną wiedzę w temacie. Facet ma już ponad dwie dychy doświadczenia w gastro!
Ja dowiedziałem się na przykład, że pan Broda żongluje strukturą mięsiwa poprzez krojenie mostka w jego skrajnych częściach. Między innymi dzięki temu zabiegowi oraz niskiej temperaturze wędzenia (około 50 stopni) jego pastrami ma doskonały balans mięsa chudego do tłustego, idealną kruchość i jest naprawdę pierwszorzędnie przyprawione.
Wracając do kanapki, to oprócz mięsa czuć w niej także lekko kwaśną kapuchę z Charsznicy i odrobinę pikantny sos na bazie ketchupu, majonezu, Worchester’a i Tabasco. W tle, swoje nuty uwydatnia również Cheddar, a wszystko zamknięte jest w chrupiących, podgrzanych na złoty kolor kromkach pszennego pieczywa na żytnim zakwasie. Tutaj już nie ma mowy o suchości – kanapka jest serio w dechę.
Jeśli lubicie pastrami to obowiązkowo powinniście zajrzeć do tej dziupli.
- www: https://www.facebook.com/MrBrodaPastrami/
- śniadania: brak
- lunche: brak
- parking: publiczny przy ulicach obok, płatny pon-sb
- kącik dla dzieci: brak
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 3
wielkość porcji 4
smak 4,5
obsługa 4
cena / jakość 4,5
OCENA KOŃCOWA: 4 / 5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
Dodaj komentarz