Mieszczący się na ulicy Siennej lokal składa się z czterech zamkniętych sal oraz letniego ogrodu w którym w ciepłe weekendowe dni możecie posłuchać koncertów na żywo. Niestety #covid19 spowodował spore spustoszenie i w październiku pisory ogłosiły kolejne zamknięcie lokali gastronomicznych.
Początkiem listopada 2020 w ramach współpracy podrzucono nam próbkę nowego wynosowego menu Polskie Szlagiery.

Zestaw składający się z dowolnie wybranej zupy, dania głównego i deseru wyceniono na 25 zł. Przyznacie, że oferta jest wyjątkowo kusząca (Dopiska z 19 listopada 2020: formuła lanczy uległa lekkiej zmianie – teraz oferowane są dwa warianty w cenach 29 i 39 złotych w zależności od wybranego drugiego dania).
W papierowej torbie otrzymaliśmy trzy zestawy, zacznę od zup.

Barszcz z uszkami dokładnie taki jaki zapamiętałem sprzed ponad dwóch lat – mocny i bardziej słodki aniżeli kwaśny z czterema grubymi mięsnymi pierożkami. Przewińcie niżej aby przeczytać odczucia z poprzedniej wizyty.
Rosół z makaronem i sporą ilością drobnej marchewki epatował całą gamą smaków. Dzięki marchewce odrobinę słodki, tłustawy lecz nie mdły, wonny i upajający.
Pomidorowa z makaronem całkiem nie standardowa, odrobinę gęściejsza i szalenie aromatyczna z przebijającymi się ziołami bazylii i być może oregano. Sycąca i pachnąca idealnym sosem pomidorowym do pizzy 🙂
Drugie dania to również defilada polskich kuchennych superhitów.
Grubo bity schabowy z kością i bardzo chrupiącą panierką przypominającą stosowane w polwietnamskich przybytkach z tą różnicą, że nie śmierdząca starym olejem i niezabijająca sowitego kawału wieprza. Opiekane w mundurkach ziemniaczki rzeczywiście z piekarnika, a nie oleju. Pachnące czosnkiem i rozmarynem. Zasmażana kapucha kiszona kwaśna i przesmaczna – serio. Danie przepyszne!

Przez to, że nie cierpię kasz wszelakich, do gołąbków z kaszą gryczaną i grzybami w sosie pomidorowym nie zapałałem miłością, ale K. oceniła je pozytywnie. Zwróciła uwagę na niekonwencjonalnie sprężystą, noszącą ślady przysmażenia / przypieczenia na ruszcie kapustę oraz ich ogólną treściwość i prostokątność w kształtcie małych budowlanych cegiełek 😉


Przedobre, ale takie rzeczywiście fenomenalne! okazały się pierogi z cielęciną. Osiem sztuk (na zdjęciu siedem, bo jedną pochłonąłem łapczywie przed sesją zdjęciową) uformowano ze średnio grubego, ale broń Boże nie twardego ciasta, a w jego środku upchano od serca doskonałej jakości, aromatyczne mięso z wyczuwalnymi przyprawami i cebulką. Całość omaszczono pietruszką i palonym masłem.


Obiad nie byłby pełny bez deseru, ale musicie uwierzyć, że po takich porcjach ciężko go zmieścić. Do szarlotki (jak i pozostałości po innych daniach) wróciliśmy po kilku godzinach. Ciacho w 80% składało się z nieprzesłodzonych (jak to często bywa w podrzędnych cukierniach) jabłek z cynamonową nutą, które spoczywały na twardawym cieście. Od góry kryła je miękka kruszonka oraz wiśnie. Waga wskazała 180 gram także wiecie rozumiecie – to nie lada kawał ciacha!

Jeśli czujecie się zachęceni, to na FB i IG Kogla znajdziecie wszystkie szczegóły dotyczące zamawiania tych szlagierów. My polecamy bardzo bardzo bardzo – w cenie 25 złotych to promo jakich mało, a jeśli chcecie przeczytać o ich standardowym menu zapraszamy do wcześniejszej recenzji poniżej.
Kogla odwiedziliśmy w piątek wieczorem we wrześniu 2018. Lokal wypchany był po brzegi, rezerwacja zdecydowanie się przydała. Managerka zaprowadziła nas do stolika, a chwilę później kelner zaproponował napoje oraz podał karty.
Menu jest zwięzłe i bardzo polskie – do podglądnięcia tutaj – brakuje mi w nim jednak gramatury dań.
Ucztowanie rozpoczęliśmy od przystawek, które pojawiły się po około piętnastu minutach.
W pierwszej pozycji bardzo mocny smak gęsiej wątróbki łagodziła figowo – porzeczkowa konfitura. To sztywne wyglądające jak gruby bekon coś, było niczym innym jak tostem z chleba owocowego. Ot chciałoby się powiedzieć taki high class pasztet z dżemem za 28 PLN – ale chyba nie wypada 😉
Na moim talerzu prezentowały się symetrycznie ułożone cztery kawałki śledzika w śmietanie. Podano je wraz z szalotką, jabłkiem, rzodkiewką oraz olejem lnianym. Idealnie słone i miękkie. Wraz z kompanami na talerzu tworzyły zgrabną kompozycję. Cena jak za taką porcyjkę na 4 kęsy też spora – 26 ziko.
Przystawki wraz z podanymi w ramach czekadełka bułeczkami z masłem baaardzo podkręciły nasz apetyt, dobrze więc, że po kolejnych 15 minutach na stołach pojawiły się pierwsze dania.
Pierogi – miałem straszną ochotę spróbować zarówno ruskich (28 PLN) jak i wersji z cielęciną (36 PLN) poprosiłem więc kelnera o możliwość przygotowania połówki z każdej porcji – nie było z tym żadnego problemu.
Jeśli chodzi o smak, to na ruskich się trochę zawiodłem. Dobrze przyprawiony farsz był okej, ciasto średnio grube, ale całościowo były za suche. Nie miały żadnej płynnej omasty tylko prażoną cebulkę i aż się prosiły o chociaż łyżeczkę palonego masła.
Cielęce natomiast mistrzowskie. Pełne w smaku, wypełnione po same brzegi świetnym mięsem, pływające w niesamowicie aromatycznym grzybowym sosie. Wyborne.
K skusiła się na barszcz z uszkami (22 PLN) który okazał się bardzo słodki, nie kwaśny i nie ostry. Cztery uszka sprężyste z bardzo dobrym i takim mocnym mięsnym wypełnieniem.
Po pierwszych daniach, głód został zaspokojony, a my ze spokojnymi już żołądkami doczekaliśmy do dań głównych:
- smażona pierś z perliczki z zapiekanką selerową (46 PLN). Te widoczne na zdjęciu kropki to również selerowe, ale puree. W sosie dało się zauważyć maluteńkie kawałki trufli. Wybornie chrupiąca skórka, aksamitne (całkiem inne niż standardowa pierś kurczaka) mięso oraz truflowy, nienachalny sos tworzyły świetny talerz.
- sezonowana polędwica wołowa podana na puree z pasternaku oraz piklowanej szalotce (78 PLN). Mięso przyrządzone w punkt medium tak jak chciałem – to plus. Brakowało mu jednak tego ognia, tej mocy i koncentracji smaku który można wyłapać właśnie w sezonowanej wołowinie. Nie bardzo też załapałem czym było i czemu miało służyć to suche i twarde pomarańczowe zdobienie… Jak na mój gust przysmażono też za mocno wierzch i spód steka – był już tak na granicy przypalenia. W Krk znam miejsca w których polędwice smakują lepiej. Owszem może się czepiam, ale prawie 8 dych to nie mało i w takich przypadkach zawsze zwracam uwagę na szczegóły. Kapka sosu z czerwonego wina delikatnie podkręcała smak. Warzywny, nieskazitelnie aksamitny krem oraz szalotka – niebo w gębie!
Na zakończenie ucztowania skusiliśmy się jeszcze na kremowe cappucino (10 PLN) oraz świetny torcik czekoladowy (22 PLN). Jego górę wieńczyła gęsta czekolada, kolejną warstwą był super aksamitny orzechowy krem, a tuż przed chrupiącą podstawą prężyła muskuły czekoladowa struktura a’la brownie. Jakby komuś było za słodko to do stonowania zaleca się malinowy sos.
Na zakończenie tego miłego wieczoru zostaliśmy poczęstowani nalewką z tarniny oraz uraczeni ciekawą opowieścią o pochodzeniu tego trunku.
Kelner o nienagannych manierach, na bieżąco doglądał spraw oraz interesował się opinią zwrotną o daniach. Ale w sumie nie dziwi mnie to wcale. Póki co w żadnej restauracji sieci MSHG nigdy nie mogłem złego słowa powiedzieć o obsłudze.
Słowem zakończenia dodam iż był to bardzo udany wieczór. Owszem pierogi i steka bym dopieścił, ale cała reszta była wyborna.
Ta restauracja jest miejscem do którego zabrałbym każdego: od członka rodziny, przez znajomych, aż po biznespartnerów. Ceny są wyższe niż średnie, ale odpowiadają jakości składników na talerzu.
* P.S. Do restauracji Kogel Mogel zostaliśmy zaproszeni. Voucher prezentowy okazaliśmy tak jak zwykle dopiero w momencie proszenia o rachunek, także nie ma technicznej możliwości abyśmy byli jakoś specjalnie traktowani przez obsługę czy kuchnię. Recenzja odzwierciedla nasze prawdziwe odczucia i fakt zaproszenia niczego w temacie szczerości opinii nie zmienia.
- www: https://www.facebook.com/kogelmogelkrakow/
- śniadania: brak śniadań
- lunche: menu wynosowe w cenie 29 i 39 złotych w zależności od wybranego zestawu
- parking: publiczny płatny pon-sb poza Rynkiem
- kącik dla dzieci: nie zauważyłem
- taras / ogródek: ładny wewnątrz lokalu na dziedzińcu
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 4
wielkość porcji 3,5
smak 4
obsługa 4
cena / jakość 4
OCENA KOŃCOWA: 3,9 / 5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
wszystko wygląda pysznie,szczególnie pierogi z cielęciną 🙂
PolubieniePolubienie
Wszystkie restauracje tej sieci sa super
PolubieniePolubienie
ach,pierogi z cielęciną!
PolubieniePolubienie